• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Miliony dla stoczni

on
22 czerwca 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Stocznia Gdynia i Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) podpisały we wtorek umowy o udzielenie dopłat w wysokości 46 mln 630 tys. zł. do sześciu statków przekazywanych armatorom w 2005 r. Ta kwota to sześć procent wartości kontraktów na budowę tych jednostek - taki bowiem limit ustaliła przyjęta w marcu ustawa o dopłatach do niektórych typów statków morskich.

- Jest to na pewno duża pomoc dla stoczni - mówi Jerzy Lewandowski, prezes Stoczni Gdynia. - Obecna dobra koniunktura na rynku sprawia, że radzimy sobie dobrze i otrzymane pieniądze będziemy mogli przeznaczyć na poprawę naszej konkurencyjności, nie tylko w stosunku do stoczni europejskich, ale przede wszystkim w stosunku do stoczni dalekowschodnich, które są dla nas najwiekszym zagrożeniem.

Zgodnie z ustawą, która weszła w życie w marcu, decyzję o udzieleniu dopłat do niektórych typów statków podejmuje minister gospodarki. BGK ocenia wnioski, zawiera ze stocznią umowy oraz monitoruje ich wykonanie. Łącznie Stocznia Gdynia S.A. złożyła do BGK 19 wniosków o dopłaty na kwotę 148 mln 531 tys. zł.

Do końca roku budżet państwa dopłaci 70 mln zł także do statków zbudowanych przez Stocznię Szczecińską Nowa. W ostatnią sobotę zarząd stoczni podpisał w tej sprawie umowy z przedstawicielami BGK.

- Żeby dać sobie radę z konkurencją koreańską podobne dopłaty stosują także inne europejskie państwa - informuje Małgorzata Ostrowska, sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki. - W Polsce, według mnie, pomoc została wdrożona zbyt późno, ale dobrze że jest. W ciągu trzech lat stocznia otrzyma około 140 mln zł.
on

Opinie (14)

  • Wow co za łaska...

    Na całym świecie przemysł stoczniowy jest dotowany z prostej przyczyny: angażuje prawie wszystkie gałęzie gospodarki narodowej: od górnictwa i hutnictwa po nowoczesne technologie. Ale nie w Polsce. Tu grube miliardy ładowano w prymitywne górnictwo. Teraz pewnie mamy dziękować za ten spóźniony ochłap. Chociaż i tak lepsze to niż nic.

    • 0 0

  • Mój Ty Boże

    Kolejne pieniądze polskiego podatnika wyrzucone w błoto

    • 0 0

  • Mój Ty Skarbnik

    Zaklęciami typu "pieniądze podatnika" populistycznie szarżują w amerykańskich filmach. A podatnik też musi z czegoś zarobić. Żeby wyjąć, trzeba włożyć jak mawia stare porzekadło. Jeśli dotowanie stoczni ma się per saldo państwu opłacać (a chyba się opłaca, skoro wszyscy producenci statków tak robią) to chyba warto. Już w Misiu prezes spółdzielni obmysliwszy chytry plan odmówił trenerowi szampana mówiąc "ty nie pijesz, ty oszczędzasz" ;)

    • 0 0

  • Nemo..bzdury jak zwykle sadzisz.

    per saldo to się opłaca na dalekim wschodzie. W Europie się nie opłaca nic oprócz ściśle wyspecjalizowanych jednostek, dopłaca się tu do wszystkiego niemal bez sensu. USA dopłacają do stoczni bo większość z nich jest tzw. zakładami strategicznymi (czytaj, powiązanymi z i fionansowanymi przez Navy). Stocznie są tam uważane za zakłady strategiczne - ekonomia w nich nie istnieje.

    • 0 0

  • nemo

    masz całkowitą rację!

    • 0 0

  • grisza każdy kij ma dwa końce

    w Stanach nie ratyfikuje się międzynarowych umów, konwencji ekologicznych, wprowadza cła i nie uznaje międzynarodowych trybunałów sądowych z podobnych powodów co dotuje porty: hasło "bezpieczeństwo narodowe" załatwia wszystko, jak gdyby ktoś już szykowął desant wojskowy na USA. Ale to nie jest brak ekonomii, tylko właśnie ekonomia. Ładowanie tych pieniędzy w sektor militarny napędza całą gospodarkę, ale to jest właśnie keynsizm, od którego Stany się niby odcinają a którym gardzisz.

    PS:
    (właśnie kongres zatwierdził kolejne 45 mld dolarów na wojnę w Iraku i Afganistanie utrącając propozycję demokratów, żeby administracja Białego Domu przedstwiał lepsze rozliczenie i plany kiedy będzie można wyjśc z Iraku).

    • 0 0

  • nemo nie rozśmieszaj mnie, sprawdź jaki procend PKB w USA wytrwarzany jest przez sektor związany z bezpieczeństwem narodowym.

    z traktatami ekologicznymi to pewnie pijesz do kyoto? jeszcze uważasz, że to dobry traktat? naprawdę warto zajrzeć do powodów z jakich USA go odrzuciły, nic a nic o bezpieczeństwie narodowym tam nie znajdziesz. raczej przytomne stwirdzenie, że traktat to jedna wielka bzdura i oszustwo.

    p.s. a to pees to a propos czego? przeciez to wiadomo co najmniej od wczoraj..

    • 0 0

  • Nemo ma rację

    Jeśli jako podatnik miałbym mieć wybór- dopłacać do pensji górników czy dopłacać do gałęzi, która ma w Polsce mozliwości rozwoju- wolę to drugie. Pomijając fakt, że ratowanie Stoczni to ratowanie tysięcy miejsc pracy nie ty;lko w stoczniach (dostawcy) i zasiłki dla bezrobotnych kosztowały by nas, podatników więcej niż te dopłaty. Na całym świecie Państwo wspiera przemysł stoczniowy. Na Dalekim Wschodzie- Chiny, Korea pompuje sie w stocznie miliardy. W USA też. Bez względu na motywy (jak słusznie zauważono w USA Stocznie związane sa z przemysłem zbrojeniowym) fakt jest faktem- w USA w stocznie pompuje się miliardy dolarów. Mimo, że jest to sprzeczne z wolnym rynkiem. Ale per saldo uważają , że warto.
    Pieniądze dla Stoczni Gdynia nie są narodową zrzutką na penskje związkowców, ale dopłatami do kontraktów, które mają umożliwić konkurencje cenową ze stoczniami z Korei, wyniszczającymi konkurencje dzieki rządowym subsydiom.

    • 0 0

  • pzremysł stoczniowy kwitł kiedy rządziły nim nienormalne prawidła gospodarki socjalistycznej
    jako przykład podawano bazy przetwórnie naszpikowane sprzetem za dulary sprzedawanego ruskim za ruble transferowe
    w nowej rzeczywistości ostała sie gdynia i ma ona szanse na konkurencje z innymi
    zawsze specjalizowała sie w zaangażowanych technologicznie jednostkach pozostawiając gdańskowi serie różnych B-69
    podobnie ma stocznia północna
    modernizowane za gierka (suchy dok suwnica) z fachową załogą (spawanie różnych gatunków metali itp) powinna być wsparta finansowo
    nie wiem co tam ze szlantą i prokuratorem bo to za jego chyba kadencji stocznia stawiana za wzór prywatyzacji popłyneła
    kasa tak ALE Z RZETELNYM RACHUNKIEM KOSZTÓW

    • 0 0

  • W USA nie opłaca się dotowac stoczni, nigdzie na świecie nie opłaca się dotować zakładu, który ma półroczne i dłuższe przestoje. Tam to naprawdę jest kwestia strategii (stocznie utrzymuje się na potrzeby MW, jak się zdarzy po drodze jakiś kontrakt to tylko lepiej, ale o rentowności nie ma mowy), a nie podgrzewania gospodarki.

    Na dalekim wschodzie mówicie stocznie dotowane - gdzie? W jaki sposób? Nie macie chyba na myśli czebolowatego żonglowania kosztami (czyli robimy tak, żeby wyszło, że huta jest rentownma, a stocznia nierentowna, a jak będzie trzeba to odwrotnie).

    Przemysł stoczniowy nie jest rentowny. nie jest i kropka. nie opłaca się inwestowac w tak kapryśny i niepewny rynek. cały szkopuł w tym, że przez jakiś trzeba go utrzymac przy życiu by nie skazywać ich pracowników na socjal (czyli robi się taki częściowo samofinasujący się zasiłek).

    Polska ma szanse zerować bilans przemysłu stoczniowego ze wzgledu na wciąż niskie koszty pracy. Najwięcej problemów przysparza finansowanie produkcji. Źle się dzieje, że odbywa się to u nas za pomocą dotacji, a nie gwarancji kredytowych - to nie wróży dobrze na przyszłość i nie uzdrawia sytuacji w tych zakładach.

    Nie ma zas żadnych argumentów przemawiających za tym, że bardziej opłaca się dotować stocznie niż górnictwo. poza TKM rzecz jasna.

    Gallux te Twoje bazy przetwórnie były kosmicznymi pomyłkami z ekonomicznego punktu widzenia - jak zresztą wszystko produkowane na sowiecki rynek, rzecz nie tylko w zamienianiu dolarów na ruble(bo te jakimś tam środkiem płatniczym były i mogliśmy np. papryki od węgrów nakupić albo co). najwięcej traciliśmy na tym, że te kontrukcje wyceniane były jak cywilne a budowane jak militarne.

    Piszę to jako osoba żywotnie zainteresowana sytuacją finansową Stoczni Gdańskiej, więc nie zarzucicie mi stronniczości.

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane