• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nietypowe Budowle Trójmiasta. 400-letni młyn w Oliwie

Ewa Budnik
11 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 

Młyn przy mostku w Oliwie nie tylko z zewnątrz wygląda na zabytek. Wewnątrz kryje się kompletne urządzenia młyńskie, które pozwalają mielić zboże.

Nietypowe Budowle Trójmiasta to cykl, w którym przybliżamy historię i działanie nieprzeciętnych obiektów, które znajdują się na terenie Trójmiasta. Poprzednio wyszliśmy z kamerą na szczyt mostu wantowego nad Martwą Wisłą. Tym razem odwiedziliśmy młyn, który w OliwieMapka stoi od XVI wieku. Znajdują się w nim kompletne urządzenia młyńskie, które stanowią zabytek techniki. W następnym odcinku odwiedzimy zajezdnię tramwajową w Nowym PorcieMapka.



Stare urządzenia i maszyny:

Zabytkowy młyn obok mostku nad potokiem w Oliwie mijają wszyscy, którzy z Oliwy wyjechać chcą w kierunku Osowy czy obwodnicy.

Mało kto jednak wie, że stare mury kryją zabytkowe urządzenia młyńskie. Pozostają one całkowicie sprawne i są okazjonalne uruchamiane. Wnętrze młyna jest jak skansen, w którym podziwiać można maszynerię powstałą na przestrzeni kilku wieków.

Mielił ziarno od XVII wieku



Jak podają różne źródła młyn ten zaczął działać w 1594 roku. Początkowo był własnością wójta oliwskiego Martina Moliera i działał jako folusz, czyli zakład w którym filcowano tkaninę wełnianą w celu uzyskania sukna.

Nietypowe Budowle Trójmiasta. Zobacz gdzie już byliśmy

W 1613 roku folusz wykupili urzędujący po sąsiedzku Cystersi, a młyn przebudowany został na zbożowy. W 1874 roku obiekt przeszedł znaczącą modernizację - został rozbudowany do obecnej wielkości. Wtedy też zbudowano obok osobny magazyn i domek dla robotników z biurami i stajnią.

1878 rok. Widok fragmentu młyna, wzgórza pachołek oraz (znacznie wówczas większego) stawu młyńskiego. 1878 rok. Widok fragmentu młyna, wzgórza pachołek oraz (znacznie wówczas większego) stawu młyńskiego.
Po II wojnie światowej obiekt był własnością Bydgoskich Zakładów Młynarskich. Od 1992 roku znajduje się w rękach prywatnych, został zakupiony od Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego w Gdańsku. Naszym przewodnikiem po obiekcie jest Cezary Zalewski, prezes działającej tu jeszcze firmy Oliwski Młyn (wcześniej nazwała się ona Młynek).

- Nabyliśmy ten obiekt, kiedy toczyła się tutaj normalna produkcja w systemie trzyzmianowym. Ziarno do mielenia przywozili lokalni rolnicy, a obsługą całego procesu zajmowali się młynarze o ogromnej wiedzy na temat tego procesu. Niektórzy z nich, jak ś.p. Paweł Miotke, pracowali w tym miejscu od powojnia. Wbrew pozorom technologia mielenia mąki to niezwykle złożona sprawa i trzeba wielkiego doświadczenia, by zmielić dobrą mąkę - opowiada Cezary Zalewski. - W schyłkowym okresie został tylko jeden młynarz. Ze względu na kosztochłonność produkcji prowadzonej przy pomocy tak starych urządzeń byliśmy zmuszeni tę produkcję ograniczyć, nawet mimo tego, że produkt z tego młyna - mąka pszenna i żytnia - cieszył się doskonałą opinią piekarzy.

Żywa historia techniki



Podróż po młynie od jego przyziemia, gdzie znajduje się ogromny kosz, do którego zsypuje się zboże, przez cztery piętra pełne niezwykłych maszyn jest lekcją historii techniki.

- Urządzenia młyńskie, które znajdują się w tym obiekcie, to wyjątkowy zabytek. Nie były one unowocześniane praktycznie od powojnia. Śmiało można też powiedzieć, że konstrukcja przyziemia oraz znaczna część elementów konstrukcyjnych samego budynku pamięta jeszcze wiek XVI - podkreśla Cezary Zalewski.
Wewnątrz kompletne są wszystkie urządzenia: kosz przed młynem do nasypywania zboża, redlery, którymi zboże z komór (po nawilżeniu) było podawane na przemiał, czyszczalnie, szafy aspiracyjne do oddzielania plew od ziarna, cztery silosy - każdy o pojemności 35 ton - do składowania zboża, przedwojenne stalowe mlewniki, w których rozdrabniane jest zboże, odsiewacze służące do uzyskiwania odpowiedniej frakcji mąki oraz pędnia.

Metki od worków z mąką z czasów wojny, kiedy właścicielem młyna był Julius Dahlmann. Na pomarańczowej metce wybito datę 9 września 1940. Metki od worków z mąką z czasów wojny, kiedy właścicielem młyna był Julius Dahlmann. Na pomarańczowej metce wybito datę 9 września 1940.
Na każdym piętrze znaleźć można maszyny wytworzone przez rzemieślników i odkrywać historię ich pochodzenia. Właściciele przez lata użytkowania młyna dotarli do wielu szczegółów na temat znajdujących się wewnątrz urządzeń. Więcej na przykład wiadomo na temat turbiny: w czasach, kiedy młyn działał jako wodny urządzenia młyńskie napędzała turbina Francisa. Te turbiny w pewnym okresie historii produkowane były na terenie Polski. Być może jedna z nich jest właśnie w tym młynie. Pomimo jej wieku, przy odpowiednich nakładach, istnieje możliwość uruchomienia jej, by na przykład wytwarzać zieloną energię.

Młyn, na wniosek jego właściciela, został wpisany do rejestru zabytków w grudniu 2007 roku.

Nowy rozdział w życiu młyna?



Produkcja mąki została ograniczona, ale nie znaczy to, że obiekt musi popaść w ruinę.

- Już kilka lat temu przygotowaliśmy koncepcję i projekt architektoniczny zespołu hotelowego, jaki mógłby tu powstać. Przewidywał on jednak zachowanie wszystkich tych maszyn. Jestem głęboko przekonany, że nawet jeśli nie będzie tu mielona mąka, to same te urządzenia stanowią fantastyczną atrakcję - mówi Cezary Zalewski.
Być może koncepcję tę realizował będzie nowy właściciel, bo nieruchomość została wystawiona na sprzedaż. Plan zagospodarowania umożliwia w tym miejscu realizację zarówno zabudowy usługowej, jak i mieszkaniowej.

Nietypowa budowla? Zgłoś nam do wyjaśnienia

Zastanawiasz się, czym jest i jaką funkcję pełni dziwna budowla, którą mijasz w drodze do pracy lub która znajduje się w pobliżu twojego miejsca zamieszkania? Napisz do nas! Poinformuj o lokalizacji, napisz, jakie masz pytania. Postaramy się ją sfilmować i wyjaśnić, co to takiego.

inwestycje@trojmiasto.pl

Miejsca

Opinie (86) ponad 10 zablokowanych

  • Obawiam się, ze wkrótce czeka go los zajezdni tramwajowej w Oliwie. Nagłe "samospalenia", doprowadzenie do ruiny - urzędnicy uznają, ze nie da rady odratować i powstanie kolejny deweloperski budynek. Deweloper szumnie nazwie, że budynek "nawiązuje" do historycznego, nawiązanie to będzie zostawienie kilku cegieł lub pomalowanie na zbliżony kolor i kolejna prawdziwa budowla odejdzie w niepamięć. Gdańsk wkrótce zostanie z samymi "nawiązującymi do historycznych budynkami. To jednak nie to samo. Żal, zwłaszcza, ze w Gdańsku nie zostało zbyt dużo oryginalnych budynków, a te które zostały znikają coraz szybciej. Dawny Gdańsk to nie tylko odbudowane kamieniczki w Głównym Mieście....to właśnie, te które przetrwały, oryginalne przypominają o historii tego miasta. Szkoda, ze urzędnicy tego nie widzą.

    • 10 0

  • Wyjątkowe miejsce

    Bardzo fajne miejsce ze zdrowa zywnoscia i suplementami,właściciel przemiły człowiek który chętnie doradzi przy wyborze produktów i poświęci czas na rozmowę. Pozdrowienia dla Pana A.Zalewskiego

    • 17 0

  • Całe moje dzieciństwo (2)

    związane jest z tym młynem. Bawiliśmy się tam całymi dniami. Niedziela była jedynym dniem kiedy wychodziło się przed dom i wokół panowała dziwna cisza bo młyn nie pracował. Przez resztę dni szum był czymś do czego się przyzwyczailiśmy. Napęd młyna był elektryczny ale zdarzały się awarie prądu i wtedy uruchamiano turbinę wodną. Budynek gdzie mieszkali pracownicy już nie istnieje, został rozebrany kilka lat temu. Zostało jedynie wspomnienie po kolegach z którymi się bawiłem. Grzegorz, Marek, Gosia. Od czasów przed pierwszą wojną w młynie pracowała rodzina Wajlantów, mieszkająca w tym budynku na poddaszu. Byli legendą tego młyna. Największa frajda była w magazynie zbożowym. Zjeżdżanie na worku ze stożka zboża lub skoki z krokwi na hałdę. W młynie było niebezpiecznie więc specjalnie nas tam nie tolerowano. Za to wyjątkową frajdą były wyjazdy jako pasażer samochodami ciężarowymi "Star" po zborze do elewatora w Nowym Porcie. W Potoku Oliwskim były wtedy ryby a po południu w letnie dni na środku ulicy Armii Polskiej (dziś Stary Rynek Oliwski), na bruku wygrzewały się koty bo nic już nie jeździło. Taka była Oliwa

    • 9 0

    • dziękuję za te piękne wspomnienia :-) miło poczytać

      • 1 0

    • Piękna opowieść

      wcześniej ktoś w komentarzu napisał podobnie,może bawiliscie się razem w tym samym czasie.Oliwa jest piękna,więc jak cudowna musiała być kiedyś.Pozdrawiam

      • 0 0

  • Pamiętam jak jadąc autobusem 171 z Oliwy na Karwiny mijając ten młyn widać było przez okna tego młyna pracujące w nim maszyny i ludzi. Było to w latach 80 tych. W książce pt Gdańsk 1939 ktoś wspominał jak wrzucił pistolet z tego mostku przed młynem do potoku. Może jeszcze tam leży :)

    • 4 1

  • to teraz się spali ? obok powstaje przecież osiedle (1)

    • 6 2

    • nie znasz tego terenu wiec pitolisz ,aby pitolić coś marnie ci płaci Kacper

      • 1 0

  • Można kupić ten młyn jest oferta sprzedaży,więc kupi to wuj deweloper i zniszczy to piękne miejsce ,zresztą widać to co się dzieje obok te dziwne nowe budynki w wodzie.

    • 32 3

  • No to (1)

    dni młyna są policzone

    • 5 2

    • głupia Ewa bo nie zna tego miejsca co nie nadaje pod deweloperkę , pisz na tematy o których coś wiesz ,a nie klepaj byle klepac

      • 1 0

  • No to może jeszcze trochę (1)

    Samochody ze zbożem wjeżdżały na specjalną rampę przy kracie zsypowej aby były przechylone na bok, bo wtedy łatwiej je rozładować. Ważnym momentem było gdy rozładunkowy wchodził na pakę i łomem lub łopatą, jednym uderzeniem rozpinał łańcuch , który spinał burty samochodu, gdyż pod naporem zboża wyginały się. Był to moment niebezpieczny, nie wolno było nam stać zbyt blisko bo zwolniony łańcuch z dużą energią czasami zataczał koło przy samochodzie. Burta opadała a zborze jak woda z zerwanej tamy spadało w dół i znikało między kratami. Raz na parę lat odbywało się czyszczenie stawu. Spuszczano wtedy wodę bocznym upustem i woda wypłukiwała muł zabierając go w dół potoku. Wody w tamtych czasach było w potoku więcej niż dziś. Jak byłem mały to brat woził mnie w balii potokiem do przedszkola przy ul. Cystersów.
    Tam gdzie dzisiaj zbudowano to ohydne osiedle za młynem, było ogrodnictwo i chodziło się tam na kalarepki (mmm masełko) oraz na śliwki. Ale trzeba było uważać bo pan Derda jak złapał to nie żartował. Od strony ul. Spacerowej jest drewniany wykusz. Tam były załadowywane samochody i furmanki workami z mąką. Młynarze zrzucali worki z wykusza na pakę. Czasem nie trafili i mąka została na ziemi. Generalnie wokół młyna i tak było sporo pyłu mąkowego. Do dziś mam kartonowe etykiety od worków z napisem "Mąk pszenna" itd. Służyły jako zakładki do książek.
    Oliwa w tamtych czasach to była piękna wieś, żyła swoim rytmem. Dziś jest demolowana, paskudzona i rozjeżdżana.

    • 1 0

    • Oliwa

      jest piękna,więc jak piękna musiała być dawniej.Chciałabym tam mieszkać.

      • 1 0

  • kto ma

    zapałki ....? będzie hotel ....

    • 2 0

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Nietypowe Budowle Trójmiasta. Młyn IX w Oliwie

    będzie tak samo jak

    z Browarem we Wrzeszczu.

    • 15 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane