Sześciu mężczyzn, obcokrajowców, uciekło niezauważenie z aresztu deportacyjnego mieszczącego się przy policyjnej izbie zatrzymań Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. Funkcjonariusz aresztu ich nieobecność zauważył wczoraj o godz. 6 rano. Komendant miejski policji w Gdyni wszczął postępowanie służbowe. Ma ono ustalić jak do ucieczki doszło i kto zawinił.
Nie chodzi o groźnych przestępców, lecz o cudzoziemców przebywających na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej nielegalnie. Nie ma więc żadnego zagrożenia, osoby te nie są ani groźne, ani niebezpieczne. W policyjnym areszcie oczekiwały na deportację z Polski.
- Spośród tych sześciu osób, cztery zatrzymała Straż Graniczna - powiedział kmdr por. dr
Grzegorz Goryński, rzecznik prasowy komendanta Morskiego Oddziału SG im. płk. Karola Bacza w Gdańsku.
- Dwie zatrzymali funkcjonariusze w Warszawie, jedną funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału SG w Białymstoku, a jednego zatrzymali nasi funkcjonariusze z Granicznej Placówki Kontrolnej w Łebie. Do jej zatrzymania doszło 15 lipca br. Od tego czasu przebywała w gdyńskim areszcie deportacyjnym. Była bez dokumentów oraz nielegalnie przebywała na naszym terytorium.Rzecznik komendanta MOSG dodał, że zgodnie z nowelizacją ustawy, areszt deportacyjny może trwać do roku. Zwykle stosowany jest on tak długo, aż wskutek wszczynanych procedur uzyska się z danego państwa potwierdzenie tożsamości zatrzymanej osoby oraz uzyska dla niej wymagane dokumenty. Dopiero wtedy policjanci wydalają daną osobę z naszego państwa, przekazując ją właściowym władzom innego państwa.
Trwają poszukiwania uciekinierów: trzech Wietnamczyków, dwóch obywateli Mongolii i Rosjanina. Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku o fakcie tym powiadomiła wszystkie ościenne jednostki policji, zarządziła poszukiwania zbiegów oraz powiadomiła Komendę Główną Policji. Zaalarmowane zostały też wszystkie granice państwa.
- O uciecze tych osób z aresztu deportacyjnego w Gdyni zostały powiadomione wszystkie graniczne jednostki organizacyjne MOSG, a czynności mające doprowadzić do ich zatrzymania zostały natychmiast podjęte - dodał kmdr por. dr G. Goryński.
Jak doszło do ucieczki z policyjnego aresztu? Jak to jest możliwe, że w jednym czasie, z jednego miejsca, niezauważenie ucieka aż sześciu mężczyzn, przebywających nie w jednej a w różnych celach?
- Wstępnie ustaliliśmy, że najprawdopodobniej osoby te już od dłuższego czasu musiały się przygotowywać do tej ucieczki - powiedział kom.
Dariusz Kaszubowski, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Gdyni. -
Sposób wydostania się jednoznacznie wskazuje na to, że musiało być to w dłuższym okresie przygotowywane. Pokonali zabezpieczenia zamka, kraty znajdującej się przed wyjściem ewakuacyjnym. Potem poprzez przepiłowanie zabezpieczenia ewakuacyjnego wydostali się na zewnątrz. Jest to niemożliwe wykonanie w ciągu 15 minut. Kwadrans wcześniej bowiem był sprawdzany stan osobowy aresztu deportacyjnego i funkcjonariusz widział te osoby w swoich celach. Wskazywałoby więc na to, że zbiedzy musieli współdziałać z sobą.Z cel aresztu wychodzi się na długi hol. To przez niego musieli podążać do wyjścia i opuścić areszt deportacyjny. Dlaczego nikt ich nie zauważył?
- Układ pomieszczeń jest taki, że funkcjonariusz, który tam przebywa, nie może bezpośrednio obserwować tego, co dzieje się na holu - dodał kom. D. Kaszubowski.
- Oczywiście niezależnie od wszystkiego, to się wydarzyć nie powinno. Trwa postępowanie wyjaśniające, jak doszło do tego i ustalamy, kto zawinił. Jeżeli takie osoby zostaną ustalone, z pewnością zostaną pociągnięte do odpowiedzialności dyscyplinarnej.