- 1 Andrzej Duda dziękował strażnikom granic (117 opinii)
- 2 Pełno usterek i pustostanów na dworcu (123 opinie)
- 3 Jechaliśmy Obwodnicą Metropolitalną (217 opinii)
- 4 Zarzuty znęcania się nad 66 psami (66 opinii)
- 5 Do czerwca skażona ziemia zniknie z Gdańska (102 opinie)
- 6 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (153 opinie)
Podszywali się pod zaopatrzenie, by parkować na zakazie
Zdarza się, że działanie w dobrej wierze wprowadza jeszcze większy chaos. Tak się stało, gdy gdańscy urzędnicy na wniosek mieszkańców postawili znak zakazu zatrzymywania przy ul. Motławskiej . Oznakowanie okazało się ignorowane przez kierowców, którzy podszywali się pod... zaopatrzenie. Zamęt wprowadziła jedna mała tabliczka.
Tak było kilka miesięcy temu przy ul. Motławskiej na Długich Ogrodach. Mieszkańcy, którym przeszkadzały zastawione chodniki, zwrócili się do urzędników o pomoc. W połowie października drogowcy ustawili tam znak B-36 (zakaz zatrzymywania się). Trzy dni później pod znakiem - na wniosek jednego z okolicznych właścicieli sklepu - doczepili tabliczkę "nie dotyczy zaopatrzenia". Działanie okazało się mało skuteczne, bo chodniki wciąż były zastawiane przez kierowców.
- Gdy ci zorientowali się, że pojawił się zakaz z wyłączeniem pojazdów zaopatrzenia, z dnia na dzień wszyscy bez wyjątku stali się nagle dostawcami, kompletnie ignorując nowe znaki. Nie pomagały też interwencje straży miejskiej ani słowne upomnienia. Taki znak-wytrych. Nikt nie przejmował się przechodniami, którzy musieli przeciskać się między ciasno zaparkowanymi samochodami lub zejść na jezdnię, po której jeżdżą samochody toczącej się obok budowy hotelu - opowiada jeden z mieszkańców.
Jego relację potwierdza Straż Miejska, dla której nowe oznakowanie okazało się kłopotliwe. Strażnicy mieli zastrzeżenia do występowania w jednym miejscu obu znaków. Według nich takie połączenie sprawia trudności w ocenie, co jest zaopatrzeniem, a co nim nie jest i rozszerza pole do interpretacji kierowców, którzy stanąć by mieli przed sądem.
Mimo niejasności, od połowy października do początku lutego podjęto w tym miejscu 18 interwencji. 10 z nich zakończyło się mandatem, 4 sprawy skierowano do sądu, a kolejne 4 zakończyły się upomnieniem kierowców.
Mieszkańcy postanowili jednak walczyć dalej. Na kolejnym spotkaniu pod koniec stycznia wymusili na urzędnikach zdjęcie niefortunnego znaku i wyznaczenie jednego miejsca, przeznaczonego dla zaopatrzenia sklepów.
- Tabliczkę usunięto kilka dni temu. Mogę zapewnić, że będziemy to miejsce mieli na uwadze - zapewnił Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
Opinie (178) 1 zablokowana
-
2017-02-08 12:29
Grubsza afera.
Po ilości komentarzy widać, że czytelnicy potrzebują takiej karmy.
- 4 2
-
2017-02-08 12:15
Ale ankirta...
a opcja nie bo nie, nawet jak nieopodal nie ma miejsc wolnych?
- 1 0
-
2017-02-08 12:05
Do paki i w dyby!
- 2 1
-
2017-02-08 11:34
to są newsy....
auto zaparkowe tam gdzie nie można, gimbus złapany na mazaniu ściany...dzieje się....
- 9 0
-
2017-02-08 11:32
A co ze Stągiewną? Nowa ulica i już zagrodzona i służy jako magazyn materiałów budowlanych. Do tego jeżdżą po niej auta budowlańców.
- 8 4
-
2017-02-08 11:19
dużo miejsca
Dla pieszych.Ale jakiś walnięty zawsze ma problem.
- 15 12
-
2017-02-08 11:08
Jak długo trwał ten proceder?
- 14 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.