• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spóźniasz się po dziecko? Zapłacisz za to

Marzena Klimowicz-Sikorska
11 września 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Za każdą godzinę spóźnienia rodzic odbierający dziecko z przedszkola zapłaci w Gdańsku i Gdyni 10 zł. W Sopocie spóźnialscy rodzice nie płacą nic. Za każdą godzinę spóźnienia rodzic odbierający dziecko z przedszkola zapłaci w Gdańsku i Gdyni 10 zł. W Sopocie spóźnialscy rodzice nie płacą nic.

Korek, ważny klient pod koniec dnia pracy, przedłużające się zakupy - tych wymówek nie musi brać pod uwagę dyrektor publicznego przedszkola, w którym po godzinach czeka na nas dziecko. W Gdańsku i Gdyni za każdą godzinę zapłacisz 10 zł. W Sopocie - nic.



Czy jednorazowe opłaty za odebranie dziecka po godzinach są zasadne?

Choć w Gdyni przepisy o opłatach dodatkowych w przedszkolach (w tym za kary dla rodziców za spóźnianie się z odbiorem dziecka) zmieniły się na początku stycznia 2010 r., a w Gdańsku jeszcze wcześniej, wielu rodziców wciąż zapomina o tym, że za odebranie dziecka po godzinach pracy przedszkola, muszą zapłacić.

Standardowo w przypadku przedszkoli publicznych gminy płacą za pięciogodzinny pobyt dziecka, zwykle w godzinach od 8 do 13. Jeśli rodzicowi nie pasują te godziny, może je zmienić, przy czym za każdą dodatkową to 2,5 zł w Gdańsku (albo 2,3 zł w przypadku Gdyni). Jeśli jednak rodzic spóźni się i odbierze je po tych godzinach zapłaci 10 zł od dziecka liczone za każdą rozpoczętą godzinę.

Tak właśnie było w przypadku naszej czytelniczki, która spóźniła się z odbiorem dwójki dzieci z publicznego przedszkola w Gdańsku. Musiała zapłacić 20 zł, czyli po 10 zł od dziecka za każdą rozpoczętą godzinę czekania.

- Zwykle dzieci odbiera ok. godz. 15 moja mama. Niestety czasem ma wizytę do lekarza, a czasem po prostu nie może zdążyć i dzieci zostają do godz. 16-16:30. Oczywiście mogłabym zadeklarować na wszelki wypadek, że będę zostawiać je codziennie do godz. 17. Wtedy jednak płaciłabym więcej za każdy dzień - mówi pani Magdalena, nasza czytelniczka.

Dlatego rodzice wybierają płacenie od czasu do czasu, a nie ryczałtem.

- Wszystko jest zawarte w umowach, które dyrektorzy przedszkoli podpisują z rodzicem. Jeszcze w zeszłym roku stawka za dodatkowe godziny wynosiła 30 zł [35 zł to koszt roboczogodziny w przedszkolu - przyp. red]. Kary są po to, by zdyscyplinować rodziców, którzy nagminnie spóźniają się z odbiorem dziecka o określonej godzinie, a nie po to by przedszkole czerpało z tego dodatkowe korzyści finansowe - wyjaśnia Regina Białousów, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Gdańska. - Dla przedszkoli informacja o tym ile dzieci zostaje o danej godzinie jest bardzo ważna. Jeśli z góry wiadomo, że większość rodziców odbiera dzieci np. o godz. 15, nie będą potrzebni wszyscy nauczyciele. Nie może też być tak, że na 30 dzieci nagle zostaje jeden nauczyciel.

Podobnie sytuacja ma się w Gdyni, gdzie również za godzinę spóźnialski rodzic zapłaci 10 zł od dziecka. Tylko Sopot całkowicie zrezygnował z kar.

- Nie stosujemy kar za odbiór dziecka po godzinach. Zdecydowaliśmy, że wystarczy, gdy rodzic uprzedzi przedszkole telefonicznie, że tego dnia się spóźni - mówi Piotr Płocki, naczelnik Wydziału Oświaty UM w Sopocie.

Nie boisz się dodatkowych opłat? Znajdź przedszkole dla twojego dziecka

Opinie (288) ponad 20 zablokowanych

  • POPIERAM ZDESPEROWANĄ!!! (2)

    to ja dodam jeszcze jedną głupotę jaką wymyślono. W grupie 6-latków są teraz dzieci które ukończyły 6 lat i te które ukończyły 5 lat . Wszystkie pójdą za rok do szkoły(jako 7latki i 6 latki) do 1-szej klasy. Grupa 6-latków ma 1 godzinę gimnastyki programową (rozumieć darmową).Do tej gimnastyki mają prawo tylko 6 latki.Reszta grupy tzn 5-latki w tym czasie np malują . Czy ktoś wytłumaczy mi logikę takiego postępowania.Nasze dzieci za mało ćwiczą ,jest to udowodnione coraz większą ilością występujących wad.Podstawa programowa wychowania przedszkolnego,och jak w niej dużo ,,wody" pisze jak to trzeba dzieciom zabezpieczyć rozwój motoryczny bo w tym wieku tak szybko rosną .No i proszę mi powiedzieć ,czy powyższy przepis wymyślił człowiek co ma małe dzieci?Jestem za zmianąmi w naszym Urzędzie Miasta!!!

    • 8 0

    • Startuj w wyborach, albo zaproponuj kogoś "lepszego".

      • 1 0

    • A dlaczego ruch ma zapewnić przedszkole,a nie rodzice.W tym roku mieliśmy piękna zimę,a dzieci jeżdżących na sankach w soboty i niedziele w ogóle nie było widać.
      To że mają wady postawy i są otyłe to głównie wina wygodnych rodziców.

      • 2 0

  • !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!?????????????????

    a czy można zadeklarować w poszczególne dni tygodnia rózne godz. odbioru dziecka? Przy takim trybie płarności ,,za nadgodziny " uważam to za logiczne.Ale u nas nic nie jest logiczne dlatedo pytam.Moje dziecko jeszcze nie poszło do przedszkola bo chore stąd nie znam zasad tego ,,nowego-mądrego"zarządzenia.Od razu mi się skojarzyło ,że miasto musi mieć na ECS a więc wyciąga łapę do najbiedniejszych.Bogatych rodziców dzieci chodzą do prywatnych przedszkoli!!!

    • 2 0

  • A w drugą stronę to nie działa...

    Moje dziecko jest zapisane na 10 godzin dziennie (dla przedszkola jest to już zarobek - tak nam powiedziano). W casie wakacji było odbierane o godzinę, dwie wcześniej i przedszkole mi nie oddało pieniędzy. Ale jak mąż spóźnił się raz 5 min., to został zrugany i wpisany na listę spóźnialskich. I gdzie tu sprawiedliwość i zdowy rozsądek???

    • 7 1

  • bzdura na maxa

    w Gdansku nic? nie powiem, w przedszkolu nr 4 za kazde spoznienie - nieważne czy 3 minuty czy 15 minut inkasowano ode mnie od razu 30 zł, do reki nauczycielki ktora zostawala na dyzurze. jeszcze uprzejmie stwierdzala, ze sama musi odebrac dziecko do godziny 17:00 ze szkoly (tyle ze do tej godziny podobno jest czynne to przedszkole.

    • 2 5

  • opłaty za spóżnienie (7)

    dlaczego wszyscy zakładają złą wolę rodziców? Co ma zrobić matka która pracuje od 9.15 do 17.15 (oddział banku). Godziny pracy nie są zależne od woli pracownika, dzień pracy jest 8-godzinny.
    Jak odebrać dziecko do godz 17.00? Gdzie czas na dojazd z pracy do przedszkola?
    Nie ma możliwości wcześniejszego wyjścia z pracy. Dzieci (bliżniaki) przychodzą do przedszkola na godz 9.00 nie ma kto ich odebrać wcześniej. Czy oprócz przedszkola trzeba jeszcze zatrudniać opiekunkę?
    Wszyscy bardzo współczują opiekunkom przedszkolnym. Czy ich nie obowiązuje 8 godzin pracy?

    • 4 6

    • Twój trud jest daremny. Przedszkolanki nie mają serc (3)

      Zapomniały, że niektóre zawody wymagają poświęceń.

      • 2 6

      • (1)

        Przedszkolanki mają swoje dzieci !!!!

        • 3 1

        • Których nie mogą chować we własnym zakładzie pracy?

          Rodzice ich klientów nie mają takiego luksusu. Szef zawsze chce mieć wszystko na przedwczoraj. Nie zawsze jest pewność, o której pozwoli wyjść. A spróbuj grymasić, to szef zadba aby Twoje dziecko jadło w domu dziecka z powodu Twego wilczego biletu. Chętnie zamieniłabym się z przedszkolanką problemami. Zapłakałaby się jak było jej dobrze.

          • 0 4

      • A twój zawód jakiego poświęcenia wymaga ?

        • 1 0

    • Pracuje podobnie i mam panią -emerytkę ,która za drobną opłatą odbiera maluszka z przedszkola i pilnuje godzinę . A jeśli z góry wiesz ,że nie odbierzesz o 17 tej , to przedszkole nie dla ciebie .

      • 5 0

    • NIE, nie obowiązuje

      Nie, "ich" nie obowiązuje.Bo 5 godzin z 26 dzieci to wystarczająca harówka plus godziny w domu i weekendy poświęcone na: szkolenia, kursy, studia podyplomowe, przygotowywanie zajęć, pomocy dydaktycznych, wycinanki, wyklejanki, malowanki... Kiedy muszę jechać na kursy, szkolenia, zajęcia- wtedy moje dziecko zostaje z opiekunką, której za to płacę.

      • 4 0

    • Krótszy czas pracy

      Nie nauczyciel wychowania przedszkolnego pracyje 5 lub 6 godzin dziennie. To wynika z Karty N-la.

      • 0 1

  • k-g

    ja ostatnio przyprowadzilam dziecko pare minut przed godz.8.00 i nie weszlam z dzieckiem do przedszkola .musialam czekac bo moje dziecka zapisane jest od godziny 8.00. nie wiem czy te zmiany w przedszkolach i oplatach a na lepsze...

    • 3 2

  • darujcie sobie te podłości! (6)

    ludzie trochę tolerancji dla rodziców!czy Wam się wydaje,że celowo się spóźniają,żeby jeszcze choć 15 minut swego dziecka nie oglądać, choćby to dychę miało kosztować?? zwykle Ci rodzice pędzą po dziecko,bo nie wiadomo czy ma się dobrze po całym dniu rozłąki,zdenerwowani,bo mało że szef przytrzymał,czy autobus nie jechał,to do tego ma kasę zapłacić,a jeszcze Cię oskarżą,że spóźnialska,że oni tu z Twoim dzieckiem siedzą.podłość.a przedszkole,to przedszkole,są godziny otwarcia i taka praca,a przecież nie wierzę,że rodzice notorycznie zostawiają dziesiątki dzieci całymi godzinami po tych umówionych i to stanowi tak ogromny problem.a przedszkolanka nie powinna pracy traktować jak zło konieczne, w końcu pedagog.

    • 7 5

    • KTO CI KAZAŁ MIEĆ BACHORY? (3)

      O JAKIEJ TOLERANCJI TY PISZESZ?? KOGO OBCHODZI TO ŻE CIĘ SZEF PRZYTRZYMAŁ, CHCIAŁAŚ BACHORA TO TERAZ SIĘ MARTW CO Z NIM ZROBIĆ. PANIE PRZEDSZKOLANKI TEŻ MAJĄ SWOJE ŻYCIE PRYWATNE I OBOWIĄZKI W DOMU !! NIE JEST SZTUKĄ URODZIĆ - TYLKO POTEM WYCHOWAĆ !! JAK NIE POTRAFISZ SIĘ ZORGANIZOWAĆ TO NIE POWINNAŚ MIEĆ DZIECI. I NIE OCZEKUJ SPECJALNYCH PRZEWILEJÓW, TRZEBA BYŁO MYŚLEĆ PRZED A NIE TERAZ NARZEKAĆ I SIĘ SKARŻYĆ !!

      • 5 5

      • Wybacz argumentum ade personan, ale Ty dzieci nie masz (2)

        Mówisz tak jakby to były lalki. Bycie rodzicem to praca na trzy etaty przez 25 lat. Teleportera jeszcze nie wynaleziono. Zakład pracy bywa na przeciwnym końcu.

        Jak paniom przedszkolankom nie odpowiada ich zawód, niech go zmienią. Za te opłaty, moje dziecko ma prawo przynieść nawet jadowitego węża.

        • 0 3

        • (1)

          A jak tobie nie odpowiada przedszkole to je zmień .

          • 3 1

          • No to mamy problem. Bo zwyczajne przedszkole każe sobie płacić tak

            jakby było całodobowe i jadło pochodziło z egzotycznych krajów. Z kolei przedszkole dla którego klient jest świętością, ma cennik jak hotel w Sopocie.

            • 0 3

    • ufff dziękuję (1)

      Już myślałem że jesteśmy złymi rodzicami....
      Ja odprowadzam dziecko, moja żona odbiera i mimo ze wychodzi z pracy o 16 szybki bieg na autobus i co z tego... korki korki korki!!!
      "...zwykle Ci rodzice pędzą po dziecko,bo nie wiadomo czy ma się dobrze po całym dniu rozłąki,zdenerwowani,bo mało że szef przytrzymał,czy autobus nie jechał..."
      Tak właśnie czuje się moja żona!!! a często się zdarza nie zawsze wysztko zależy od Pań (niektóre to potrafią zrozumieć!)... ale nie które to dosłownie dziecko ubrane w kurde i pach za drzwi!!! i te kobiety trochę starsze raczej małych dzieci nie mają!
      Jesteśmy gotowi zapłacić karę... no cóż ok, ale nie mogę zrozumieć tylko dlaczego mamy płacić. To przecież udolność MIASTA powoduje że nie możemy zdążyć odebrać dziecko. Jak dostanę karę ze żłobka to co mam iść do UM i powiedzieć że spóźnienie autobusu wynika z nieumiejętności planowania remontów w Gdańsku, z braku poprawnej komunikacji miejskiej?

      • 1 0

      • miało być nieudolność miasta....

        • 0 0

  • ten problem jest od zeszłego roku
    bo wtedy wprowadzono umowy
    mozę i są dziwne
    ale dyscyplinuja rodziców-do pracy nie można się spóźnić , ale po dziecko tak?a po godzinach pracy przedszkola to już lekka przesada..
    to tak jakby się chciało wybrać po mleko-do zamknietego sklepu

    • 4 0

  • opłaty powinny być (33)

    Sama mam małe dzieci, w tym jedno chodzące do przedszkola państwowego. Jeśli dziecko odbiorę za późno, zapłacę. Bo niby dlaczego mam nie zapłacić, skoro posyłając dziecko do przedszkola, wiedziałam, jakie są zasady, wiedziałam, jakie deklarowałam godziny. Mam dzieci, mam obowiązki i tak muszę układać swoje życie, żeby wszystko pogodzić. Nie mogę wychodzic z założenia, że skoro mam dziecko i pracuję, to mi się należy... Jesli rodzice pracują, opłacają dodatkowe godziny przedszkolne i ich się trzymają. A jeśli im to nie pasuje, to szukają innych rozwiązań: opiekunki, przedszkola prywatnego. W końcu panie przedszkolanki są też w pracy, też mają swoje obowiązki w domu, dzieci, które muszą odebrać, czy się nimi zająć. Niektórzy rodzice zdają się o tym zapominać. Sami chcą wyjść z pracy punktualnie ale jak się spoźnią po dziecko (bo są korki) to przecież tragedii nie ma, że pani przedszkolanka posiedzi dłużej w pracy.
    Ktoś tu napisał, że ma pracę od 9.15 do 17.15 i jak ma odebrać dziecko do 17? Ale są też rodzice którzy pracują od 7. I co przedszkole ma być otwarte najlepiej od 5 rano do 20 bo przecież pracownik nie wybiera sobie godzin pracy? W końcu jak jest kilkadziesiąt dzieci w placówce to rodzice będą pracować w najróżniejszych godzinach, wszystkim się nie dogodzi. I nie jest ważne, czy mama pracuje w banku, tata na poczcie. Ważne jest to, że oddając dziecko do przedszkola znamy zasady i godzimy się na nie. Poza tym nie wiem, czy nauczyciela przedszkola obowiązuje 8-godzinny dzień pracy. Myślę, że ma mniej godzin ale to chyba reguluje karta nauczyciela. I zaraz się odezwą niektórzy, że to skandal, granda itp. Nikt nie broni skończyć studiów i iść do pracy w przedszkolu. W każdej pracy są plusy i minusy, w każdym zawodzie są jakieś zasady i nie można wymagać od przedszkolanek, że będą zostawały po godzinach, bo przecież to ich powołanie ta praca. To niech pani w okienku w banku też przyjmuje klientów po godzinach aż już chętnych w kolejce nie będzie. W końcu wybrała tą pracę i to jej powołanie.
    Ja zawsze twierdzę, że jak zdecydowałam się na dzieci, to wzięłam na siebie obowiązek wychowania i moja głowa w tym, by wszystko pogodzić ze sobą a nie liczyć na to, że ktoś coś mi da, coś pomoże, tylko dlatego że mam dzieci i pracuję.

    • 14 2

    • Dlatego, że ceny są nieprorocjonalne wysokie do czasu funkcjonowania przedszkola (16)

      A bycie przedszkolanką to misja. W niektóre zawody trzeba się zanurzyć. Niektórym zawodom trzeba poświęcić wszystko. Do tego trzeba być kimś szczególnym. Albo na bruk. Ewentualnie, jakaś mało odpowiedzialna praca, zamiast. Miałabyś rację, gdyby wynaleziono teleport. Od dziesiątków lat, fani literatury science-fiction naciskają na naukowców. Ciągle nie przenieśli nawet pierwotniaka. Życie zna więcej scenariuszy niż możemy sobie wyobrazić. Jak przez wypadek samochodowy jest korek, przyślesz sprawcy rachunek za przedszkole?

      Nie masz dzieci, bo piszesz o tym tak jakby ich wychowanie i utrzymanie nie różniło się od wychowania i utrzymania trzech złotych rybek. Wychowanie jednego, to praca w kamieniołomie bez narzędzi.

      Wróżka powiedziała do klienta: "Oj, niedobrze. Widzę Kartę Nauczyciela".

      • 1 8

      • (1)

        To się nażryj tą misją i wykarm swoje dzieci . Ale palant !!!!!!!!!!!!

        • 3 2

        • Miliony ludzi pracują po kilkanaście godzin, aż mi garb rośnie. Nie mają potem

          siły nawet pocałować dziecka. Mimo to, mogą mu kupić cukierka raz na pół roku. Z rozkoszą, zamienią się z przedszkolankami problemami.

          • 0 5

      • A jednak mam dzieci (8)

        A wyobraź sobie, że jednak mam dzieci i to trójkę. Rybki też mam, a nawet psa. I jakoś nie widzę podobieństwa między hodowaniem rybek a wychowywaniem dzieci. Dzieci kocham ponad wszystko i w momencie ich pojawienia się, trzeba było życie dostosować do nowej sytuacji a nie wymagac, że to cała rzeczywiśtość dookoła dostosuje się do mnie bo mam dzieci i pracę.
        A bycie przedszkolanką to nie misja. Owszem, to zawód, do którego trzeba mieć szczególne predyspozycje ale nie misja, której należy się poświęcić, poświęcić całe życie. Być może taka sytuacja mogłaby mieć miejsca w jakichś zakonach, które byłyby założone właśnie dla tych celów. Ale ludzie, nie wymagajmy od przedszkolanki, by poświeciła swoje życie dla pracy. To też jest osoba z własną rodziną. własnymi obowiązkami a my, jako rodzice wymagajmy, żeby rzetelnie wykonywała swoją pracę.
        A co do hodowania rybek, to bardziej mi to pasuje do osób, które mają dzieci i od razu jak tylko mogą, oddają je do złobka, przedszkola albo do babci (a niechby się babcia spróbowała nie zbuntowac i nie popilnować). Jak się jedzie na wakacje, to rybki tez się oddaje pod opiekę sąsiadom. Dziecko też można zostawić w placówce nawet na 10 czy 12 godzin no bo przecież szef kazał zostać po godzinach i te korki.
        Ja mam dzieci i bardzo je kocham ale też jestem za nie odpowiedzialna. Nie odstawiam je gdzieś na bok, bo mam inne obowiązki. Na wakacje też jeździmy całą rodziną, chociaż przy trójce małych dzieci jest małe urwanie głowy. Ale kto powiedział, że dzieci to tylko przyjemność? Czasami bywa ciężej, ale to są moje dzieci i decydując się na nie, decyduję się też na obowiązki. Ba, chcę żeby dzieci były częścią mojego życia.
        Nie mówię tu o sytuacji, kiedy rzeczywiście sytuacja jest dramatyczna, że brakuje pieniędzy na wszystko. Jednak często narzekają ci, co mają ustabilizowaną sytuacje finansową. Ale nie trzeba pracować po 12 godzin, żeby mieć na luksusowe wczasy. Można 8 godzin i domek na Kaszubach, i wakacje z dziećmi. Już nie raz widziałam takich rodziców, którzy dużo pracują, dzieci u opiekunek a na wczasy jeżdżą sami, bo chcą odpocząć. To jest właśnie hodowanie rybek w akwarium.

        • 2 2

        • Siedzisz przed komputerem i możesz pisać wszystko. Nawet, że ma trzy ptaki dodo (7)

          Zapewnienie dziecku jadła, napojów i zabawek oznacza w naszym kraju i czasach ciągłe biegania i ciągły brak czasu. Opieka nad słabszymi to misja. Pracą jest praca przy przedmiotach. Każdy zawód wymaga pewnych poświęceń. Górnik rzadko widuje Słońce. Marynarz rzadko widuję trawę. Dla strażaka, każdy dzień może być ostatnim. Więc nie grymasić. W końcu przedszkole nie jest porównywalne z poprawczakiem. Tak bardzo.

          Zrozum, szufladkujesz. Jak ktoś się spóźnia, automatycznie przyklejasz łatkę złego człowieka. Ale sytuacji jest wiele. Dzisiaj praca jest trudnym do zdobycia przywilejem, a zarazem łatwym do stracenia. Gdy się ma do wyboru, pogniewać z chlebodawcą albo z przedszkolem, nie ma nad czym się zastanawiać. To jest wielka odpowiedzialność. Dbanie o żołądek pociechy swojej.

          Zostawianie dziecka u sąsiadów na miesiące z powodu wakacji to odbrębna sprawa. Bo niewymuszona.

          Ja jestem klient - być albo nie być dla przedszkolanek. Miałyby absolutną rację, tylko gdybym płacił 10 razy mniej. Przeciętny Chińczyk dałby się rozsiekać za takie problemy.

          • 0 3

          • ... (6)

            Skoro ty rodzic jest klient czyli byc albo nie być dla przedszkolanek, to niech może rządzą prawa rynku, co? I gwarantuje, że na miejsce każdego jednego klienta znajdzie się dziesięciu innych, którzy zaakceptują warunki w danym przedszkolu.
            I to nie ja szufladkuję, bo póki co, to ja zostałam zaszufladkowana. Skoro nie sprzeciwiam się płaceniu za przedszkole poza godzinami zadeklarowanymi, to już na pewno nie jestem rodzicem i pisze bajki. Czy to tak trudno zrozumieć, że mam inne zdanie ale jestem dorosłą osobą i mam trójkę dzieci? A sprawa jest prosta, wiem na co się godzę posyłając dziecko do przedszkola. Wiem, jaką umowę podpisuję i wszystko jest cacy do momentu, kiedy trzeba wywiązać się z umowy, czyli zabrać dziecko o ustalonej godzinie. No ludzie, przecież jak podpisujemy umowę o pracę, to tez spodziewamy się, że będzie ona respektowana przez wszystkich (pracownika i pracodawcę) a jak pracodawca zacznie coś kręcic, to jesteśmy niezadowoleni. A czemu w przypadku umowy z przedszkolem ma być inaczej, czemu tu umowa może nie być respektowana, mimo że jest PODPISANA czyli ZAAKCEPTOWANA przez rodziców? Pracownik chlebodawcy nie może się sprzeciwić ale pani przedszkolance to już tak? A niby dlaczego? Ona też ma swoją pracę i zobowiązania poza pracą. Tylko że u nas podejście jest jakieś dziwne, że jeśli w innych zawodach pracownik ewentualnie MOŻE zrobić coś więcej (ewentualnie jest zmuszony przez pracodawcę) to przedszkolanka MUSI (a nawet powinna CHCIEĆ) zrobić coś więcej bo to jest jej misja. Nie, to nie misja to służebność. I te parę złoty więcej (które i tak do przedszkolanki nie trafią) są zrozumiałe za dodatkową opiekę nad naszymi dziećmi. W końcu nikt dziecka nie wystawia za drzwi jak skończą się zadeklarowane godziny.
            I proszę nie pisać, że spóźnianie jest usprawiedliwione, bo trzeba dziecku zapewnić żywność, zabawki. Są niektóre skrajne przypadki gdzie rzeczywiście praca rodzica to "mieć co zjeść albo nie mieć co zjeść" dla rodziny ale w zdecydowanej większości tu chodzi nie o to, by mieć w ogóle tylko mieć jeszcze więcej.
            Jakoś tak ostatnio wśród niektórych moich koleżanek zauważyłam, że jak pojawia się dziecko (lub plany co do niego) to zaczyna się kombinowanie, co tu zrobić (czyt. co zrobić z dzieckiem), by życie jak najmniej się zmieniło. Ja z mężem po urodzeniu pierwszego dziecko wyszliśmy z założenia, że to my musimy zmienić nasze życie do nowej sytuacji bez oglądania się na pomoc innych. To nasze dziecko i my ponosimy za nie odpowiedzialność. I tak układamy nasze życie, by wszystko pogodzić.
            A konkluzja jest taka, że skoro sami wymagamy, by inni szanowali nasz czas, respektowali umowy, które w przeróżnych sytuacjach zawieramy, to ze swojej strony zapewnijmy to samo. W końcu umiemy czytać i wiemy, co podpisujemy. A jak naprawdę nie możemy się dopasować, to poszukajmy przedszkola prywatnego. Tam jest większa możliwość dopasowania się personelu do potrzeb rodziców. I wówczas wcale nie musimy pogniewać się ani z pracodawcą ani z przedszkolem. Wiem, co piszę bo moje dziecko chodziło do takiego przedszkola zanim trafiło do publicznego. Nasze spóźnienie po dziecko jest usprawiedliwione ale jak byśmy się czuli, kiedy przyprowadzamy dziecko a przedszkole jest zamknięte, bo pani przedszkolanka się spóźniła bo utkwiła w korkach? Oburzenie by było okrutne.
            I tez nie twierdzę, że ten kto się spóźnia jest zaraz złym rodzicem. twierdzę jedynie, że skoro znał treść umową podpisanej przez siebie, ma ją respektować i zapłacić za spóźnienie.
            I wcale nie jest tak, że każdy zawód wymaga poświęceń. Każdy zawód wymaga rzetelnego wypełniania obowiązków. A każdy pracownik powinien być uczciwie rozliczany ze swojej pracy. Tylko że u nas nie ma poszanowania dla pracy pezdszkolanki i stąd się bierze to, że ona musi się nagiąć a inni niekoniecznie. I wcale nie jest tak super opłacana (że niby Chińczyk weźmie 10% i będzie zadowolony). Pensja nauczyciela zaraz po studiach (także pani przedszkolanki) to ok 1000zł. Nie wiem, czy za takie kokosy ktokolwiek dałby się posekać.

            • 2 1

            • Dręczysz tym gadaniem rodziców, którzy spóźniają się z odbiorem w 100% nie z własnej winy.

              W dzisiejszych czasach, dyskusja z szefem równa się wilczemu biletowi. Tacy ludzie są po tysiąckroć bardziej skrzywdzeni niż przedszkolanki bez poczucia misji. Czyli żadne. Ludzie są zmuszeni biegać za psie pieniądze. A one mają pracę lżejszą od snu. Niemoralnym umów nie należy akceptować. Rodzic ma swojego chlebodawcę. Ale rodzic jest chlebodawcą przedszkolanki. Jeśli mój chlebodawca wymaga ode mnie wiele, ja mam prawo tyle samo wymagać od tych dla których ja jestem chlebodowcą. Szczególnie, że trudno o coś lżejszego. Poszłyby tak do prawdziwej pracy, to waliby do poprzedniej drzwiami i oknami.

              Problem z Twoim rozumowaniem polega na tym, że skrajności uznajesz za normę i odwrotnie. Normą jest rodzic spóźniający się nie z własnej winy. Co to za zakładanie, że każdy zostawia na tygodnie dziecko u byle kogo aby jechać na Safari? Ludzie spóźniający się nie z własnej winy, bez wahania zamieniliby się z przedszkolankami na problemy. Podczas kryzysu, gwiazdorzenie jest niemoralne. Tacy ludzie są krzywdzeni poprzez te opłaty. Bo nie mają wyjścia. Każdy odpowiada za to na co ma wpływ?

              Ja też chciałbym aby każdy zarabiał bańkę na godzinę, a jedynym obowiązkiem było naciśnięcie jednego guzika w tygodniu. Ale życie to nie jest bajka. Moje wymagania są wprost proporcjonalne do opłat. Zatem, jeśli chcesz rzetelnego rozliczania za jakość i włożone serce, opłaty za przedszkole muszą spaść na łeb na szyję. Bo przy takich, mam prawo oczekiwać szofera dla dziecka.

              • 0 2

            • Dręczysz tym gadaniem rodziców, którzy spóźniają się z odbiorem w 100% nie z własnej winy. (4)

              W dzisiejszych czasach, dyskusja z szefem równa się wilczemu biletowi. Tacy ludzie są po tysiąckroć bardziej skrzywdzeni niż przedszkolanki bez poczucia misji. Czyli żadne. Ludzie są zmuszeni biegać za psie pieniądze. A one mają pracę lżejszą od snu. Niemoralnym umów nie należy akceptować. Rodzic ma swojego chlebodawcę. Ale rodzic jest chlebodawcą przedszko

              • 1 2

              • (3)

                Matematyku:
                Dziecko będące w przedszkolu od 6,00 do 17,00 tj. 11 godzin płaci tylko za 6 godz. Czyli 2.30 x 6 =13,80. Moje dziecko nie dostało się do przedszkola. Proszę o namiary na opiekunkę, której za 11 godzin dziennie zapłacę 13,80. Wyżywienie oczywiście dam swoje. I niech ona zapewni mojemu dziecku te wszystkie atrakcje co w przedszkolu. O kontakcie z rówieśnikami nie wspominając.

                • 3 1

              • (1)

                za atrakcje płacisz dodatkowo

                • 0 1

              • Atrakcje = zajęcia planowane, codzienne z różnych dziedzin, spacery do ciekawych miejsc, uroczystości przedszkolne ( bal karnawałowy, Dzień Babci i Dziadka, Dzień Mamy, itp), udział w przedstawieniach teatralnych ( dzieci same występują nawet poza terenem przedszkola). Za te atrakcje się nie płaci. Płaci się za teatrzyki, które przyjeżdżają do placówki, jest opłata na Radę rodziców, za zajęcia dodatkowe wg zainteresowań dzieci i chęci rodziców do zapisu na nie.
                I tak taniej niż u opiekunki, lub w prywatnym przedszkolu.

                • 3 0

              • Tylko na papierze płacę za sześć godzin

                Moralnie za całą dobę. W końcu płacę podatki.

                • 0 2

      • Matematyku (4)

        Jak widać po minusikach dla Ciebie i plusikach dla matki 3 dzieci, jesteś na tym portalu w mniejszości (a to dziwne) tych co uważają, że im się należy. Zgodzę się z Tobą, że płacimy podatki i mamy za to przysłowiowe figa z makiem. Jednak nie zgodzę się z tymi co poznają warunki umowy, godzą się na nią, a potem narzekają. Dotyczy to i przedszkoli i kredytów i pracy itd. Co do ostatniej świetnym przykładem są związki zawodowe. Człowiek przyjmie warunki pracy, a potem narzeka że źle. Po to w '89 odzyskaliśmy wolność aby z niej korzystać, więc i Ty skorzystaj i zmień złą pracę, złe przedszkole i złych rządzących.
        Pozdrawiam.

        • 1 0

        • i jeszcze jedno (3)

          Piszesz o misji przedszkolanek, to się zgodzę ale misją nie jest siedzenie dłużej w pracy za darmo. Jeśli uważasz, że to łatwa robota to dlaczego nie pracujesz w tym fachu? Zachowujesz się jak typowy polaczek, ja mam złą pracę złe życie, a oni wszyscy łatwą przyjemną i takie też życie i za to ich nie lubię.

          Wspomnę jeszcze pewną opowieść(kawał), złota rybka pyta Polaka dodać Ci nową krowę do majątku czy ująć krowę z majątku sąsiada? Polak odpowiada: lepiej ujmij sąsiadowi. To obrazuje niestety naszą mentalność.

          W tym kraju każdy bogaty to przecież złodziej, a cała reszt jest uciskana. Żałosne.

          • 3 0

          • Wychodzę z założenia sprawiedliwego: Aby zarobić, trzeba się narobić. (2)

            Kiedy wszystkim jest źle, nie wypada marudzić.

            • 1 0

            • sprawiedliwość to co innego (1)

              Nie zgodzę się z Tobą. Można zarobić też poprzez umysł, a to nie zawszy wymaga narobienia się. Wymyśl silnik na wodę. Zarobisz sporo kasy ale nic się nie narobisz. Jeśli wszystkim jest źle to trzeba szukać możliwości poprawy, a nie marudzić. Poprawę najlepiej zacząć od siebie, a nie wymagać aby inni się zmieniali.

              • 1 0

              • Poprawę? Te przedszkolanki żerują na ludzkiej bezsilności.

                • 0 2

    • BRAWO

      Choć jedna odpowiedzialna mama, która wie, jaką umowę podpisała i czym ona skutkuje.Pozdrawiam:)

      • 2 0

    • (4)

      mamo trójki dzieci,piszesz bez sensu i ,,gadasz "głupoty.Przedszkole ma funkcję służebną,ma służyć dzieciom i rodzicom. Oczywiśnie kary są słuszne ale po godz 17-ej.

      • 0 3

      • (3)

        to jaki problem zadeklarować, że dziecko będzie przebywało w przedszkolu do godziny 17? Żaden. A przecież jest taka możliwość.

        • 1 1

        • (2)

          a dlaczego mam płacić za wszystkie dni deklarując odbiór o 17-ej ,kiedy moje dziecko jest odbierane o 14-ej przez 4 dni ,tylko 1x o 17-ej. Zyczę Ci żebyś jak najszybciej poszła do pracy i miała upierdliwego szefa.

          • 1 2

          • (1)

            Najlepiej wrócić do "starych zasad". Wszyscy równo jedną kwotę za opłatę stałą i nieważne czy dziecko odbierane jest o 14 czy tez o 17. I nie byłoby tej dyskusji. Teraz można wybrać dla siebie lepszą i wygodniejszą opcję .... i tez jest źle. Hmmm, wiecznie niezadowoleni.

            • 0 1

            • Może i lepsze były stare zasady. nie twierdzę że nie. Ale przyszło nam oddać dziecko wg nowych i albo się na nie godzimy, albo szukamy innego rozwiązania. I tyle. Najlepsza sytuacja byłaby, gdyby rodzic pracował jak najwięcej, jak najwięcej zarabiał a za przedszkole płacił jak najmniej ale wymagał oczywiście jak najwięcej.
              A co do misyjności pracy, to skoro praca w przedszkolu jest misją co powiemy o pracy lekarzy? Leczenie ludzi czy ratowanie życia to jest dopiero misja. Jednak tu bez problemu godzimy się na wizyty prywatne i płacimy za nie grube pieniądze. I jakoś nikt od lekarzy nie wymaga spełniania misji. A od przeszkolanek jak najbardziej. I niby praca z ludźmi to misja, a praca z przedmiotami to zwykła praca, jak ktoś napisał. Wówczas pani na poczcie, w banku, kontroler biletów itp - oni wszyscy pracują z ludźmi więc spełniają misję. Ale czepać się trzeba tylko przedszkolanek. A rodzic nie jest pracodawcą przedszkolanki a jedynie może być opiekunki, którą sam zatrudni. Pracodawcą przedszkolanki jest miasto i ono ustala zasady tej współpracy i albo się na nie godzimy, albo nie. Zresztą jak chcemy wyleczyć zą, to też możemy iść na NFZ ale jak się nam nie spodoba, to nie lamentujemy tylko idziemy do innego lekarza lub jeszcze innego. A przecież dla lekarzy na kontrakcie z NFZ też chyba jesteśmy pracodawcami, bo pieniądze idą z budżetu a wcześniej z naszych podatków. Tu lekarza wybiera się takiego, jaki nam odpowiada. Ale przedszkola nie będziemy wybierać. Nam się NALEŻY, aby było dostosowane do naszych potrzeb i tyle.
              Poza tym miałam upierdliwego szefa. Słowo 'upierdliwy' to mało powiedziane. Rotacja w firmie duża i to sami pracownicy odchodzili więc wiem, jak może być. Co nie znaczy że w związku z tym mogę wymagać specjalnego traktowania ze strony przedszkola.
              I nie wpadam w skrajność. Bo jeśli spóźni się rodzic po dziecko to jest to do wybaczenia. Ale jakby się spóźniły panie przedszkolanki do przedszkola, to już byłby skandal. A w naszym mieście korki to naprawdę żadna skrajność i niby każdemu może się zdarzyć spóźnienie, tylko nie przedszkolankom bo ona ma obowiązek punktualnie przyjąć nasze dziecko. Mogę się założyć, że gdyby któreś przedszkole rzeczywiście było rano zamknięte, to w internecie (i nie tylko) by aż huczało od oburzonych rodziców.
              A co powiecie mamie, która tu pisała wcześniej. Pracuje w banku i kończy pracę o 17.15 i nie ma jak odebrać dziecka do 17? Jej też się przecież należy. Może radni powinni zmienic godziny urzędowania przedszkoli bo przecież jej też się należy, ona tez płaci podatki.
              Ludzie, spójrzmy na wszystko obiektywnie a nie tylko na czubek własnego nosa. Przyszło nam żyć w takiej rzeczywistości i tyle. Jeśli się na coś godzimy, to potem bądźmy konsekwentni. A jak nam przedszkole nie pasuje, to je zmieńmy na prywatne. Przecież jak ktoś chce jeździć dużym autem, to o np. punto nawet nie pomyśli.

              • 2 0

    • (9)

      Ale ty chrzanisz, założe się że nie pracujesz tylko siedzisz w domu i zajmujesz się wychowywaniem dzieci. Mężusio dobrze zarabia, rodzice pod ręką a ty pomimo że zajmujesz sie dziećmi to i tak masz codziennie czas żeby ogarnąć sprawy.

      • 0 0

      • (8)

        Chrzanię - nie chrzanię - biorę odpowiedzialność za własne dzieci. I nie liczę, że ktoś mi w tym pomoże. Niby nikt nie chce, by socjalizm wrócił ale niektóre zasady socjalizmu jak najbardziej powinny zostać.
        Po urodzeniu pierwszego dziecka wróciłam do pracy i tak dało się ułożyć godziny pracy, że mąż w pracy był rano, ja popołudniami. Wymienialiśmy się przy dziecku. Rodziców ŻADNYCH nie mamy blisko, ani ŻADNEJ cioci, wujka, kuzynki - NIKOGO do pomocy pod ręką. Ale po co mówimy o rodzicach. To dzieci męża i moje, i to my je mamy wychowywać a nie podrzucać dziadkom. Ewentualnie opłacić opiekunkę.
        Po urodzeniu dwójki pozostałych dzieci poszłam na wychowawczy. Stwierdziliśmy, że nie chcemy już tej szarpaniny z wymienianiem się przy dzieciach, bo na dłuższą metę jesteśmy po prostu wyczerpani. Podjeliśmy taką decyzję bez oglądania się na kogokolwiek. Mój wychowawczy odczuliśmy finansowo - dwójka dzieci w przedszkolu (w tym jedno w państwowym), mieszkanie na kredyt i ta jedna pensja więcej by się przydała. Mąż wcale kokosów nie zarabia ale starcza nam na przyzwoite życie, bez ekstrawagancji, drogich zabawek czy luksusowych wczasów. My decyzję podjęliśmy z mężem razem po uwzględnieniu wszelkich aspektów. Jednak spora część rodziców pracujących uważa, że im się należy bo pracują. I wcale nie zarabiaja tak mało, że ledwo starcza na podstawowe życie, jednak o zapłacie za odbiór dziecka po godzinach nie chcą myśleć. Chcą dostać dużo, ale dać jak najmniej.

        • 2 1

        • Brawo brawo. Owacje na stojąco (7)

          Fajnie, że wynalazłaś teleport.

          Podłością jest żerować na rodzicach gnających po całym mieście na złamanie karku, aby dziecko miało co jeść. Jeszcze większą podłością jest zrównywanie ich z rodzicami nieodpowiedzialnymi.

          • 0 1

          • (6)

            Tak, to dla mnie jest nieodpowiedzialność, ze w momencie podpisania umowy rodzic wie, ze zapłaci karę jak dziecka nie odbierze na czas a jak przychodzi do płacenia, to już tego nie chce zrobić. To jest kwestia odpowiedzialności za swoje decyzje i swoje zobowiązania. Odpowiedzialność za dziecko to zupełnie inna kwestia.
            I daj już spokój z tym teleportem, bo wszędzie powtarzasz to samo. Filmów s-f się naoglądałeś?
            Jakbym rzeczywiście wynalazła teleport, to nie musiałabym iść na urlop wychowawczy, bo właśnie dojazdy do pracy były tym najgorszym elementem do przejścia, kiedy po urodzeniu pierwszego dziecka wróciłam do pracy.

            • 0 1

            • Pokorna sługo systemu. Umów niemoralnych nie egzekwuje się. (5)

              Z racji niemoralności.

              Niektóre wynalazki powstały właśnie dlatego, że inżynierów zainspirowali pisarze SF. Najlepszym przykładem jest Juliusz Verne.

              • 0 0

              • (4)

                Umów, które nam nie odpowiadaja z różnych względów (np. niemoralności :-)) nie podpisuje się. Nie bez przyczyny umów nie mogą zawierać dzieci a jedynie dorośli (przy założeniu, że od 18 lat jest się człowiekiem dorosłym) którzy wiedzą, że zawarta umowa zobowiązuje.

                • 0 0

              • Prawo rażąco niesprawiedliwe, nie może obowiązywać (3)

                Ten kraj byłby lepszy, gdyby formuła Radbrucha była taką świętością jak w Niemczech.

                • 0 0

              • (2)

                Być może ale żyjemy w Polsce gdzie obowiązuje nasze polskie prawo. No i kto niby miałby oceniać zasadność tej formuły? Pani w przedszkolu? Rodzic? O ile dobrze kojarzę, to w Niemczech decydują o tym odpowiednie instytucje.
                Nasunęło mi się takie pytanie. Skoro teraz rodzice podnieśli larum, że trzeba zapłacić dodatkowe pieniądze za późniejsze odebranie dziecka, to czy głośno sprzeciwiali się w momencie podpisania tej umowy? Czy interweniowali w Urzędzie Miasta wskazując na bezduszność tego zapisu? Czy cichutko podpisywali i myśleli, że jakoś to będzie. A bunt zaczął się, gdy trzeba było otworzyć portfel.

                • 1 1

              • Prawo pozytywistyczne musi być pokornym sługą prawa naturalnego (1)

                W razie sprzeczności, jest zdyskwalifikowane. Fundamentem najbardziej zbrodniczych systemów jest ślepe patrzenie w przepisy, nawet jeśli maksymalnie nieludzkie. Nieludzkie przepisy są nieważne. Tak o rzecze człowieczeństwo. Którego prawo musi być sługą. Albo jest haniebne.

                • 0 0

              • No fajnie uderzyc w takie filozoficzne tony. Ale co z prawem naturalnym pani przedszkolanki, która też ma prawo do własnego życia, pracy w wyznaczonych ramach i godziwej zapłaty. Gdyby rzeczywiście prawo naturalne było zawsze nadrzędne, to nie byłoby problemów ze spóznionym rodzicem, którego szef zatrzymał po godzinach bo wyszedłby punktualnie z pracy.
                Oczekujemy szacunku wobec siebie, to szanujmy też innych.
                A czy nieludzkie nie sa czasami umowy kredytowe z niebotycznymi odsetkami, opłaty np. za energię? A to też ustalali jedynie inni ludzie. Spróbuj nie zapłacic w myśl prawa naturalnego.

                • 1 0

  • Do Matematyka (2)

    Cosik się Waści ojcostwo nie udało albo w ogóle nie masz dzieci. Trochę w tym racji że wychowanie jednego to prawie kamieniołomy i dlatego z jedynaka " ni pies ni sobaka"" . Matka 3 dzieci którą krytykujesz pisze tak że czuje się Jej "macierzyńskość". I wierz mi Matematyku że łatwiej wychować trzech niż jedno dziecko. Bo dzieci wychowując się nawzajem dają więcej swobody i radości rodzicom a dziecko jedno najczęściej od małego jest dorosłe, operuje językiem dorosłych i tak też myśli.

    • 3 1

    • Wiedz, że pracodawca dla rodzica to być albo nie być (1)

      Nie zawsze ma się dobre karty w sporze z nim. Gdy raz pozwoli wyjść z pracy wtedy, a raz wtedy, nie zawsze można grymasić. Bo nie tylko wyrzuci na bruk, ale też wilczy bilet. Wtedy dziecię trafi do domu dziecka, bo ile będziesz, nie daj Boże, musiał karmić je korą drzew? Jak to robią w Korei Północnej.

      Klient przedszkola jest chlebodawcą załogi. On może być wyciskany przez swojego, a własnych zleceniobiorców nie może? Pogadamy, kiedy w sklepach będą teleportale. Ja, klient, jestem być albo nie być dla przedszkolanek. Więc oczekuję traktowania jak tego, który jest dla nich być albo nie być. Jak ja traktuję swojego pracodawcę, z racji tego żę jest moim być albo nie być.

      Bardzo miło, że Twoi synowie są dla siebie wzajemnie protoplastami ojców. Pamiętaj, że tyle charakterow ilu ludzi. Inni ojcowie trójek, mogą się czuć jak trzech ojców jedynaków w jednym ciele.

      • 0 2

      • Ty chyba jestes po uniwerku...

        • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane