- 1 Nocna komunikacja do poprawki (91 opinii)
- 2 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (325 opinii)
- 3 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (59 opinii)
- 4 Tajemnicza baszta zostanie otwarta (45 opinii)
- 5 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (325 opinii)
- 6 Jest reakcja na serię kolizji z tramwajami (130 opinii)
Mijający rok przyniósł ogromne ożywienie na rynku żeglugowym. Armatorzy byli bardzo zainteresowani budową nowych statków w stoczniach całego świata. Zależało im na szybkim ukończeniu budowy zamówionych statków, byli więc skłonni do renegocjacji kontraktów. Było to konieczne ze względu na niespodziewany i niespotykany (blisko trzykrotny) wzrost cen stali. Wzrosły ceny blach i wszystkich urządzeń, w których zawarta jest stal. Efektem był więc ogromny wzrost kosztów budowy statków. W Polsce na dodatek niespodziewanie i gwałtownie złoty umocnił się w stosunku do dolara.
- O ile jednak poprzez renegocjację kontraktów mogliśmy łagodzić skutki wzrostu cen stali, o tyle wobec wzrostu kursu złotego byliśmy bezbronni - mówi Jerzy Lewandowski, prezes Zarządu Stoczni Gdynia S.A. - W obecnej sytuacji ekonomicznej stoczni, ze względu na brak zdolności kredytowej nie byliśmy w stanie stworzyć żadnych instrumentów finansowych umożliwiających zabezpieczenie się przed ryzykiem kursowym.
Polskie stocznie działają na rynku międzynarodowym. Standardem, do którego muszą się dostosować jest jednolita na całym świecie waluta kontraktowa w której operuje się na rynkach żeglugowych - dolar amerykański. Armatorzy niechętnie i niezwykle rzadko decydują się na podpisanie kontraktu w innej walucie. Tak więc stocznia ma przychód w dolarach amerykańskich, ale koszty działalności (wynagrodzenia, energia elektryczna, woda, gaz, część materiałów i wyposażenia) stocznie ponoszą w złotych. Aby choć w części zapobiec ryzyku związanemu z wahaniami kursu dolara, Stocznia Gdynia podpisuje umowy z dostawcami materiałów i urządzeń określające ich cenę w dolarach. To przerzuca część ryzyka kursowego na krajowych dostawców i kooperantów. Jak duże ryzyko wiąże się ze zmianą kursu dolara, pokazuje konkretny przykład. Szósty statek z serii samochodowców do przewozu 6 tysięcy samochodów został sprzedany w czerwcu, a ósmy statek z tej samej serii w październiku. Różnica wyników finansowych wskutek umocnienia się złotego wyniosła ok. 7,3 mln zł - i była relatywnie niewielka, ponieważ wzrost kursu złotego przypadł na koniec budowy statku i nie był tak głęboki jak obecnie.
- W obecnej sytuacji finansowej Stoczni Gdynia nie może ubezpieczać się od ryzyka kursowego w instytucjach finansowych, ponieważ banki - w obecnej sytuacji polskich stoczni produkcyjnych - nie umożliwiają im dokonywania takich operacji - tłumaczy Andrzej Nadworny, dyrektor Biura Controllingu Strategicznego w Stoczni Gdynia.
Zakładano, że kurs dolara ustabilizuje się na 3,20 zł/USD. Już przy takim założeniu przy kontraktach szacowanych przy kursie 3,80 zł/USD i połowie kosztów realizowanych w walucie amerykańskiej stocznia poniosłaby straty rzędu 50 mln USD rocznie. Jeśli jednak bojąc się ryzyka kursowego dostawcy nie będą realizować dostaw materiałów i usług za dolary amerykańskie, wówczas strata stoczni z tytułu umocnienia złotego może wynieść nawet 100 mln USD rocznie. Tymczasem dolar spadł jeszcze niżej - osiągnął poziom 3 zł/USD. To oznacza jeszcze większe straty.
- Jeśli tendencja wzrostu kursu złotego się utrzyma, to nie tylko Stocznia Gdynia S.A., i nie tylko przemysł okrętowy, ale wszystkie branże, w których w strukturze kosztów dominują wydatki złotowe, a eksport rozliczają w dolarach, będą miały bardzo poważne problemy (już zresztą je mają) - dodaje Andrzej Nadworny. - Nie rozwiążą ich bez pomocy państwa. Wskazana byłaby interwencja państwa, wpływająca na poziom kursu złotego.
Rok 2004 w polskich stoczniach to rok restrukturyzacji. W przypadku Stoczni Gdynia S.A. wiązało się to z uruchomieniem pomocy publicznej w postaci podwyższenia kapitału i pożyczki z Agencji Rozwoju Przemysłu i poręczeń Skarbu Państwa na kredyty zaciągane w bankach. Po raz pierwszy od 2 lat poprawiła się w stoczni sytuacja, jeśli chodzi o finansowanie budowy statków. I tak w roku 2003 stocznia przekazała armatorom cztery jednostki, a w 2004 już dziesięć. Oddanie jedenastej jednostki opóźnił pożar na jednym z budowanych samochodowców.
Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku utrzyma się tendencja do wzrostu cen stali, choć nie będzie to wzrost tak gwałtowny jak w tym roku. Na pewno utrzyma się też popyt na nowy tonaż. Niestety, nic nie pozwala spodziewać się osłabienia złotego.
- Polska branża okrętowa ma nadzieję, że uda się w tym roku doprowadzić do szczęśliwego finału proces legislacyjny ustawy, która umożliwi stosowanie dopłat bezpośrednich do kontraktów na budowę niektórych typów statków - mówi Jerzy Lewandowski. - Złagodzi to w pewnym stopniu skutki wzrostu kursu złotego, ale ich nie zniweluje.
Opinie (31)
-
2005-01-02 22:51
Straty stoczni
Zabrać emerytom,rencistom i bezrobotnym,dać stoczni
- 0 0
-
2004-12-30 23:16
LUDZIE!!! TO NIE ZŁOTÓWKA SIĘ UMACNIA TYLKO DOLAR SŁABNIE...
- 0 0
-
2004-12-30 22:35
miłosnik Sopotu
Jesteś debilem moim zdaniem!!!
- 0 0
-
2004-12-30 14:20
kocham Pewex
zapomnieliscie ze trzeba wznowic bony dolarowe
- 0 0
-
2004-12-30 11:20
Zwiazki zawodowe w tym kraju to tylko OPZZ i NSZZ- jedno i drugoe to umoczone dno!!!
Związek zawodowy nie może być umoczony politycznie!!! Ja tworzę jednoosobową grupę szturmową. Spróbuj mnie zjeść.
- 0 0
-
2004-12-30 11:16
Żebrowski co proponujesz?
Związki zawodowe złe, komuchy źli no i? Moloch to moloch i zawsze moloch. Czy kler czy komuch bedzie tym zarzadzał to zawsze to będzie pasożytnicza odbytnica.
- 0 0
-
2004-12-30 07:13
Nieroby stoczniowe
Teren zaorać, związki zawodowe rozpędzić niech sie wezmą do roboty. Takie molochy nie egzystują w innych wysokorozwiniętych krajach przykład Szwecja. Tam zawsze było źle ,wiem coś o tym bo tam pracowałem. Był okres że Szlanta był cudotwórca teraz każdy obszczymur go opluwa nie wiedząc o co właściwie chodzi taka jest stocznia i taka zostanie ze swoja wieczorowo-komunistyczną kadrą inżynierów.
Tam robole chcą ciągle rzadzić nie rozumieją że komuna się skończyła.- 0 0
-
2004-12-30 01:49
Dobry pomysl !
Najlepiej gdyby Balcerowicz zostal dyrektorem stoczni a zastepcom Gallux absolent TBO ,wowczas by odrodzil stoczniowa ekonomie w bardzo krotkim czasie tak jak podniosl (zdolowal) zlotowke w jedna noc z czego wszyscy sie cieszyli.Wiec poprosmy Balcerowicz o pomoc przeciesz to ON postawil polska ekonomie na "nogi" i dzieki temu zlotowka byla,jest i bedzie taka mocna.Miejmy nadzieje ze dolar w tym roku jeszcze zdoluje do 2 zl.Wowczas export ze Stanow Zjednoczo wzrosnie i ich ekonomia podskoczy do gory.
- 0 0
-
2004-12-30 00:19
wiecie, robcie co macie robic!
zamiast spawac samochodowce dla zyda,nalezy:rozpoczac produkcje pralek "Frania",auomobili marki "Syrena" i motocykli "WFM" oraz motopedy"Komar":-)))
wiecie,aby uniknac zwarjowanego kursu USDolar zaleca sie rozdzielic talony i tu zawirowane zniewolone i zinfiltrowane zwiazki zawodne maja pole do popisu.
Acha!Jesli ustanowicie plan 5-cio letni to napewno sam sie wykona!Teraz cena za zlom stalowy jest wysoka to sie oplaca wszystko popalic na kawalki i wyslac do Chin!- 0 0
-
2004-12-29 21:02
Śląsk Wisełka Lechia Gdańsk - trzej królowie wielkich miast!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.