• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Świadek wypadku: znajomi sprawcy wyczyścili jego auto pod nosem policji

Maciej Naskręt
27 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
aktualizacja: godz. 08:53 (28 kwietnia 2015)
Przy wjeździe ul. Lendziona w al. Grunwaldzką, w miejscu sobotniego wypadku, palą się znicze. Na skutek odniesionych tu obrażeń w szpitalu zmarła 40-letnia kobieta. Przy wjeździe ul. Lendziona w al. Grunwaldzką, w miejscu sobotniego wypadku, palą się znicze. Na skutek odniesionych tu obrażeń w szpitalu zmarła 40-letnia kobieta.

Zanim policjanci sprawdzili samochód mężczyzny, który w sobotę spowodował śmiertelny wypadek we Wrzeszczu zobacz na mapie Gdańska, auto przeszukali wezwani na miejsce kompani kierowcy. Kierowcy, który nie miał prawa jazdy, za to 10-letni nieprawomocny wyrok za rozbój, usiłowanie wymuszenia rozbójniczego i popełnienie oszustwa.



Czy jesteś za przywróceniem kary śmierci?

Aktualizacja, 28 kwietnia, godz. 8:53 W poniedziałek wieczorem sąd zadecydował o aresztowaniu Artura W. na trzy najbliższe miesiące. Okazało się także, że dzień wypadku był przedostatnim dniem jego przerwy w odbywaniu kary. W poniedziałek miał stawić się do zakładu karnego.

Aktualizacja, godz. 13:13 Radio Gdańsk podało, że kierujący pożyczonym nissanem Artur W., był na przepustce z zakładu karnego. Sąd zawiesił wykonywanie kary więzienia ze względu na stan zdrowia skazanego. Mężczyzna odbywał karę roku i trzech miesięcy więzienia za zniszczenie mienia i groźby.




Przypomnijmy: w sobotę po południu, 40-latek bez prawa jazdy i prawdopodobnie po zażyciu środków odurzających, jedzie autem al. Grunwaldzką z Wrzeszcza w kierunku Oliwy. Rusza swoim nissanem spod świateł na wysokości ul. Klonowej.

Prawdopodobne trochę "zaspał" na światłach, więc postanawia mocno dodać gazu, by nadrobić stracony czas. Szybko dojeżdża do "wysepki", na wysokości wylotu ul. Lendziona zobacz na mapie Gdańska. Tutaj uderza w prawidłowo jadącego citroena.

Uderzony citroen wpada na biegnącą równolegle do al. Grunwaldzkiej drogę rowerową. Traf chce, że w tym momencie przejeżdżają tamtędy dwie kobiety i mężczyzna, którzy jadą od strony Galerii Bałtyckiej.

Czytaj także: nasza relacja tuż po wypadku na al. Grunwaldzkiej

Świadek: ruszyliśmy razem sprzed Galerii Bałtyckiej

Udało się nam dotrzeć do świadka, który był na miejscu wypadku. Na ścieżkach panował wzmożony ruch, sprzyjała temu pogoda. Tak też było przy Galerii Bałtyckiej.

- Jechałem na rowerze tuż obok osób, jak się później okazało, poszkodowanych w wypadku. Ruszyliśmy spod świateł przy Galerii Bałtyckiej. Tamta grupka poruszała się dość wolno, więc szybko ich wyprzedziłem. Kobieta z doczepionym fotelikiem do roweru rozmawiała przez telefon. Tuż za nią jechała na rowerze młoda kobieta, a obok niej chłopak. Oboje kilka metrów za panią na rowerze z doczepionym fotelikiem - opowiada świadek zdarzenia, pan Marcin.

Kobiety nie miały kasków, chłopak miał. Tu jednak trzeba zaznaczyć, że kaski nie są wymagane przez prawo podczas jazdy rowerem.

- Odjechałem na ścieżce rowerowej mocno do przodu. Na wysokości drugiego wieżowca, tuż za ul. Lendziona, minęły mnie pierwsze samochody jadące z naprzeciwka w stronę Oliwy. Minęło parę chwil i usłyszałem potężny huk. W pierwszej chwili pomyślałem, że ktoś wymusił pierwszeństwo wyjeżdżając z ul. Lendziona. Zawróciłem, by sprawdzić co się stało - opowiada świadek zdarzenia.

Wyrzucone z jezdni auto uderzyło w troje rowerzystów jadących prawidłowo drogą rowerową wzdłuż al. Grunwaldzkiej. Wyrzucone z jezdni auto uderzyło w troje rowerzystów jadących prawidłowo drogą rowerową wzdłuż al. Grunwaldzkiej.

Na ulicy stały dwa rozbite samochody - nissan i citroen. Na jezdni, obok rozrzuconych części samochodowych, leżeli ranni rowerzyści. Przechodnie i mieszkańcy zbiegli się, by udzielić im pomocy.

Kierowca nissana siedział w swoim samochodzie i narzekał, że coś go boli. Bez szwanku ze zdarzenia wyszedł kierowca citroena.

Do wypadku doszło o godz. 15:45. Zgłoszenie wpływa do dyżurnych pod numer 112 o godz. 15:47, dzwonił wtedy właśnie pan Marcin.

Po pięciu minutach od zgłoszenia jako pierwszy na miejsce dojechał radiowóz policji. Minęły następne ok. trzy minuty gdy dotarła pierwsza karetka "P" z ratownikami. Po chwili pojawił się kolejny ambulans, aż wreszcie nadjechała trzecia karetka "S" z lekarzem. W międzyczasie przyjeżdżają też strażacy.

- Od początku trwała resuscytacja najciężej rannej kobiety. Najpierw odbywała się ona na ulicy. Potem prowadzona była w karetce, która dłuższy czas nie odjeżdżała z miejsca wypadku. W sumie udzielanie pomocy tej pani trwało ok. 30 minut. To był bardzo smutny moment, bo wszyscy udzielający jej na początku pomocy czekali, by karetka wreszcie ruszyła do szpitala, co byłoby oczywistym znakiem, że funkcje życiowe zostały przywrócone. Na szczęście po kilku minutach karetka odjechała na sygnale - mówi pan Marcin.

Z miejsca wypadku zabierani byli kolejni poszkodowani do szpitala, w tym domniemany sprawca, który jak się później okazało, jeszcze tego samego dnia trafił do aresztu. Droga zablokowana była przez ponad dwie i pół godziny. Późnym wieczorem podano smutną informację: 40-letnia rowerzystka, która jechała jako pierwsza, zmarła.

Wnętrze nissana, prowadzonego przez sprawcę wypadku. 40-letni mężczyzna, który prawdopodobnie był pod wpływem narkotyków, nigdy nie miał prawa jazdy.



Nietypowe zachowanie kierowcy nissana

Gdy ratownicy walczyli o życie poszkodowanych rowerzystów, kierowca nissana zajmował się sobą.

- Zamiast zatroszczyć się o los poszkodowanych, przez długi czas rozmawiał przez telefon. Z kontekstu zrozumiałem, że dzwoniła do niego partnerka. Kłócił się z nią i wyzywał - opowiada świadek. - Zachowywał się bardzo dziwnie, chyba nie docierało do niego to, co się stało - dodaje.

Na miejscu zdarzenia szybko pojawiło się trzech znajomych kierowcy nissana. Stali przy nim, gdy mężczyzna był wyciągany z auta. Z relacji świadków wynika, że zajęli się oni także samochodem: zabrali z niego prywatne rzeczy kierowcy, także przeszukali bagażnik. Nikt im nie przeszkadzał, choć na miejscu byli już policjanci.

Funkcjonariusze odnieśli się do tej sytuacji. Przyjechali oni na miejsce zdarzenia jako pierwsi i natychmiast przystąpili do reanimacji jednej z pokrzywdzonych. W takich sytuacjach dla nich najważniejsze jest ratowanie ludzkiego życia i udzielenie pomocy ofiarom wypadku. Przed zabezpieczeniem samochodu na policyjnym parkingu, funkcjonariusze bardzo dokładnie przeszukali auto. Policjanci zabezpieczyli ślady i różne przedmioty.

- Funkcjonariusz po dokładnym sprawdzeniu kurtki, wydał ją na prośbę kierującego nissanem. Oczywiście sprawdzamy, czy w trakcie, gdy policjanci prowadzili reanimację i udzielali pierwszej pomocy pozostałym pokrzywdzonym, ktoś dopuścił się naruszenia prawa - mówi podkom. Aleksandra Siewert, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Przesłuchanie w prokuraturze

W poniedziałek kierowca nissana zostanie doprowadzony do prokuratury na przesłuchanie. A jest kogo przesłuchiwać, bo mężczyzna, który doprowadził do wypadku ma bogatą przeszłość kryminalną.

Jeszcze w sobotę informowaliśmy, że za kierownicą nissana siedział Artur W., ps. Wolv.

- Kierowca nissana to ta sama osoba, którą opisywaliście jakiś czas temu w artykule o skazaniu gangsterów na wieloletnie więzienie - poinformował nasz czytelnik. - Jak to możliwe, że człowiek, który powinien być za kratami, wyrządza krzywdę ludziom?

Faktycznie, we wrześniu ubiegłego roku Artur W. został skazany na 10 lat więzienia za rozbój, usiłowanie wymuszenia rozbójniczego i popełnienie oszustwa. Pisaliśmy o tym w artykule Działali jak przestępcy z filmu Dług.

Artur W. nie trafił jednak do więzienia, ponieważ wyrok gdańskiego sądu rejonowego nie był prawomocny, a skazany odwołał się od niego do wyższej instancji.

Opinie (841) ponad 10 zablokowanych

  • cyrk (6)

    przyjechał tylko jeden radiowóz , bo pozostałych policjantów nie mogli dobudzić

    • 21 3

    • (2)

      Spali na leśnej polanie?

      • 7 1

      • O!

        Jeden obudził się i dał mi minusa!
        Joooopi

        • 2 0

      • za placem zebrań ludowych

        • 6 1

    • (2)

      A ilu miało przyjechać, batalion AT?

      • 1 6

      • Do wiplera przyjechały 4 radiowozy

        a i tak nie dali rady i do dziś nie rozpoczął się proces

        • 2 0

      • batalion AT dorabia na taxi, w KOMFORTOWYCH warunkach

        • 4 0

  • (3)

    panie komendancie wojewódzki co Pan na to ?

    • 25 1

    • (2)

      Jak na lato -kasa na konto wpływa a reszta to g....

      • 13 0

      • (1)

        I stołek mam dalej...

        • 6 0

        • i emerytura w wieku 45 czy 50 lat?

          • 6 0

  • chwast

    lysy , tepy , nie skalany praca chwast , wsza spoleczna , ttakich powinno sie eliminowac zaraz po pierwszym wyroku

    • 7 0

  • przykre (4)

    Nikt nie mówi ze mają trzepać auto każdemu po wypadku. Ale on był znany policji. Mogli coś znaleźć np.broń. Albo narkotyki. Dostał by wiekszy wyrok za posiadanie. A tak wywinie się-spodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i tyle :-(

    • 38 0

    • (2)

      no tak bo on miał napisane na czole :BANDYTA. I policjanci powinni od razu wiedzieć, że trzeba wzywać antyterrorystów. Co za brednie. Oni przyjechali do wypadku gdzie reanimowana była osoba. Tak to jest jak wszyscy chcą być ekspertami. Policja postępowała zgodnie z przepisami. Od tego oni są

      • 0 6

      • Gosia (1)

        A ty z jego łoża ?

        • 3 0

        • pewnie z nim śpi i jej dobrze

          policja ma numer blach fury
          i ma kwity fury na inną osobę
          ma pesel bandyty, a w komputerach jego dossier
          to nie są (no, nie powinny być) sierotki marysie

          to jest piramidalna kompromitacja policji i systemu
          powinien polecieć deszcz głów
          a nie poleci, "bo tu jest jak jest"

          • 7 0

    • ale jakby policjant znalazł, to by musiał go skuć, a potem słuchać i pisać, a to trudne jest, potem telefon by może zadzwonił i głos starszego stopniem "przesłuchać i umorzyć",
      to pan policjant wie, że to bez sensu, to tak stał, a pod nosem miał to co miał.

      • 19 1

  • w tym miejscu wypadki są srednio raz w tygodniu!!Wyłamane barierki to standart (1)

    powinni zrobic tam betonowe barierki by ochronić pieszych i rowerzystów

    • 9 0

    • albo choćby takie jak są na narożniku Lędziona

      w tym kraju są wielusetkilometrowe drogi wsiowe absurdalnie ogrodzone takimi barierkami
      śmieje się z nich pół świata, bo białoczerwone...

      • 1 3

  • Darek (5)

    Prokuratorzy z Gd Oliwy umorzą. Policjanci dostaną nagrodę. Brawo

    • 12 6

    • (4)

      Za co mieliby dostać policjanci nagrodę... oni wykonują swoje obowiązki!!!!! Dla nich to był dzień pracy. Swoją pracę wykonywali zgodnie z przepisami. A czytając te wszystkie bzdury to zastanawiam się, ile osób było naprawdę na miejscu i rzeczywiście widziało całe zdarzenie, a ile korzysta z okazji żeby pojechać po policji-bo przecież nikt ich nie lubi. Ale jak coś się nam dzieje niedobrego to pierwsze co to dzwonimy na policję. Obłuda. Poszła fama, że policja oddała rzeczy osobiste bandytom-tak oddała bo ma taki obowiązek, żeby oddać rzeczy osobiste wskazanej osobie. Ten człowiek nie ma na czole napisane BANDYTA, a policjanci z wypadkowej to nie kryminalni, którym znane są wszystkie "mordy". Wypadkowcy przyjechali na miejsce wypadku i przystąpili do czynności. Jeszcze raz podkreślam, dla nich to był wypadek, który trzeba obrobić. Proponowałabym nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Przypominam nie można być ekspertem od wszystkiego, a większość tak się zachowuje.

      • 11 11

      • (1)

        W PL wszyscy sie znają na wszystkim...

        • 7 3

        • po prostu nie lubią być RĄBANI w biały dzień przez bandytów instytucjonalnych
          gdy ci bandyci nie chronią ich nawet przed bandytami z cywilbandy

          3 miliony wyemigrowało także z tego powodu
          zostały tu same ciężkie matoły jak ja i totalnie zdeprawowani jak ten dzienny Wilk

          • 5 5

      • Cały problem w tym, że ... (1)

        to nie "policja oddala rzeczy osobiste wskazanej osobie" tylko te osoby same sobie je wzięły. Skandalem jest to, że policjanci pozwolili osobom postronnym grzebać w samochodzie. Przecież równie dobrze ci "koledzy" sprawcy mogli mu podrzucić jakieś kompromitujące materiały (jak w przypadku aktora Marka Bukowskiego) albo na przykład ograbić samochód osoby sobie nieznanej - wszak na czole nie mieli napisane, że są "osobami wskazanymi".

        • 6 9

        • czy byłeś/aś na miejscu, czy sugerujesz się bzdurami tutuaj wypisywanymi? Proponuję, żeby zabierały głos tylko osoby, które tam były i widziały, że przy wyciąganiu rzeczy osobistych przez wskazaną przez BANDYTĘ osobę był obecny policjant.

          • 5 3

  • Żal

    • 1 1

  • heh (4)

    czyli Policja go doskonale znała. Oczywiście nikt nie wiedział, że facet nie ma prawka i bardzo trudno było go namierzyć na drodze, bo poruszał się tak mało charakterystycznym samochodem....

    • 133 0

    • (2)

      Samochód niedawno zarejestrowany, nie wiadomo nawet,czy na niego.

      • 7 0

      • Pewnie na babcię :) (1)

        • 20 0

        • Nie

          Babcie zjadł wilk.

          • 2 0

    • I setki kamer na każdym skrzyżowaniu, Tristary bajery, fajnie to wygląda tylko czemu ma służyć?

      • 51 0

  • Policja = łysole (2)

    Wcale bym się nie zdziwił gdyby panowie policjanci znali się z tymi osiłkami

    • 17 1

    • (1)

      Ale ty człowieku jesteś pierd...

      • 0 4

      • Gosia

        I nawzajem.

        • 4 0

  • Współwinni

    Sędziowie,prokurator ,lekarz i służba więzienna też są odpowiedzialni za tą śmierć.Ciekawe jakby ktoś z ich rodzin zginął. Czy te srebrniki też by brali ,łamiąc prawo. Hańba

    • 17 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane