• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tajemnice Sądu Ostatecznego. Obraz jest pracą zespołową

Katarzyna Moritz
4 czerwca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
We wtorek 14-zakresowy skaner na podczerwień zakończył badanie Sądu Ostatecznego. We wtorek 14-zakresowy skaner na podczerwień zakończył badanie Sądu Ostatecznego.

Raczej nie będzie zmiany hasła w encyklopedii, ale słynny tryptyk "Sąd Ostateczny", jak to było w zwyczaju ponad 500 lat temu, był pracą zespołową i nie wykluczone, że z udziałem słynnego malarza ze szkoły niderlandzkiej - Rogiera van der Weydena. We wtorek zakończono badania obrazu, które odkryły także zasadnicze zmiany w kompozycji obrazu.



Nasz najsłynniejszy obraz "Sąd Ostateczny", który znajduje się w Muzeum Narodowym w Gdańsku, nie przestaje zadziwiać naukowców. Przyczyniły się do tego kolejne badania tryptyku w ramach unijnego projektu "Charisma-Molab". W piątek do Gdańska przyjechała grupa międzynarodowych badaczy z Narodowego Instytutu Optyki z Florencji, którzy przywieźli ze sobą skaner na podczerwień.

- Takiego badania jeszcze nie było, bo nie było takiego urządzenia. To jest prototyp, który jest wyjątkowy dlatego, że jest to najnowocześniejsza maszyna, która ma aż 14 zakresów, czyli pokazuje nam 14 plasterków obrazu w głąb, zbieranych za jednym zamachem. W efekcie na ekranie komputera możemy sobie przeglądać każdą warstwę: jak był budowany obraz, jak powstawał rysunek, kompozycja - wyjaśnia Anna Fortuna, zastępca dyrektora Muzeum Narodowego w Gdańsku.

Nie są to pierwsze badania na podczerwień. Poprzednie przeprowadzili konserwatorzy z warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych dwa lata temu. Jednak znacznie prostszym urządzeniem, które pokazywało dwa zakresy. Ale już wtedy ujawnił się pierwotny wygląd obrazu, czyli m.in. rysunki pod warstwą malarską. Co pokazuje obecne badanie?

- Uwidacznia aż kilkadziesiąt drobnych zmian w warstwie kompozycji, ale przede wszystkim to, że zostały dokonane duże zmiany kompozycyjne w centralnym punkcie obrazu, gdzie widać Chrystusa - wyjaśnia prof. Iwona Szmelter z Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Warszawie, która jest autorką programu badawczego o europejski grant na zbadanie tryptyku, o który wystąpiło Muzeum Narodowe.

Po jego bokach były anioły z narzędziami męki Pańskiej, teraz wiadomo, że anioły zostały przesunięte w górę i zmniejszone. Widać nawet miejsce gdzie zatrzymuje się pędzel, kropkę farby. Jak wyjaśnia profesor, to najwcześniejsza warstwa, bardzo autorska, namalowana przez artystę, który potem zdecydował się tę grupę aniołów podnieść wyżej i w ich miejsce wprowadził grupę apostołów.

- Wiele spośród twarzy, które tam są, to są prawdopodobnie autorytety tamtej epoki związane z dworem Kosmy Medyceusza. Taki rysunek można nazwać faktem jak podpis - tłumaczy Iwona Szmelter. - Jest to wieloletnia praca, wielowarstwowy obraz, i nigdy w tamtych latach tak wielka praca nie była dziełem jednego człowieka, to była praca zespołowa. Dzięki wiedzy o tym tryptyku odkrywamy świat tej epoki, jej złożoność. Wiele wskazuje na to, że tworzyło go wiele rąk - wyjaśnia Iwona Szmelter.

Nie można też wykluczyć udziału Rogiera van der Weydena, który prawdopodobnie jest autorem całego programu intelektualnego, kompozycji, bowiem to on jeździł do Włoch, a nie Memling, to on współpracował z Medyceuszami, ale nie dożył finału. Także badania dendrochronologiczne dębowych desek, na których został namalowany obraz, nie wykluczają udziału van der Weydena. Pochodzą one bowiem z 1460 roku, a twórca zmarł w czerwcu 1464 roku. Należał on do czołowych przedstawicieli szkoły niderlandzkiej.

Co będzie dalej? Po badaniach na pewno powstanie raport, który zostanie wydrukowany w Cambridge i przekazany do Charisma-Molab.

- Choć nasza wiedza z każdym badaniem rośnie, to nie należy popadać przedwcześnie w pochopne interpretacje i szukanie sensacji. Musimy te wszystkie dane opracować. Analizowanie obecnego materiału musi trwać bardzo długo, tryptyk ma ponad 13 m kw., 14 warstw, a na każdych 10 cm coś się dzieje, czyli mamy 200 m kw. do przepatrzenia i przeanalizowania - wyjaśnia Anna Fortuna.

Niemniej planowane jest pozyskanie już kolejnego grantu, by przeprowadzić poszukiwania archiwalne od 1455 roku, dotąd nieprowadzone, poznać życiorys Memlinga, a także weryfikację danych o zamówieniu tryptyku przez flandryjskich przedstawicieli Medyceuszy.

Sąd Ostateczny - tryptyk malarza niderlandzkiego Hansa Memlinga stworzony przed 1471 rokiem. Wykonany został w technice mieszanej temperowo-olejnej na desce. Autor dzieła pozostawał nieznany aż do połowy XVII wieku. Od tego czasu zaczęto przypisywać go braciom van Eyck. Dopiero w 1843 roku Heinrich Gustav Hotho przypisał autorstwo Memlinga. Obraz zrabowany przez kapra Pawła Benecke w 1473 roku został przekazany jako łup wojenny do Gdańska. Obecnie znajduje się w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku.


Co to jest Charisma-Molab?

To zespoły naukowe z kilkunastu krajów. Centrum projektu tworzy włoski zespół z Uniwersytetu w Perugii we Włoszech. Program Molab daje możliwość bezpłatnego przebadania dzieł sztuki w miejscu ich przechowywania za pomocą różnorodnej aparatury. Jest realizowany przez 14 krajów (koordynowany z Perugii, Florencji i Paryża), których członkowie dysponują mobilną aparaturą i na miejscu dokonują pomiarów i interpretacji wyników. Biorąc pod uwagę bezpieczeństwo badanego dzieła, prace realizowane w ramach Charisma-Molab mają wielki walor: pod każdym względem są to badania nieniszczące, prowadzone są w miejscu przechowywania dzieła, a najnowocześniejsza aparatura pozwala stosować nieinwazyjne, bezpieczne dla obiektu metody pomiarów i badań fizyko-chemicznych. Specjaliści z projektu Charisma do tej pory badali m.in. obrazy Leonardo do Vinci, Michała Anioła, braci Van Eycków i Pabla Picassa. Gdański "Sąd Ostateczny" prześwietlają już po raz drugi.

Miejsca

Opinie (59)

  • Gazety są od tego, by w nich każdy mógł się wypowiedzieć i snuć bajkową opowieść do woli... gratulacje

    • 1 1

  • Ale te obrazy są podobne (4)

    Zadziwiające jak nas Sąd Ostateczny jest podobny do tego co namalował ten van der Weyden. Ale nasz jest fajniejszy!

    • 14 1

    • Memling był uczniem Van der Veydena

      • 2 0

    • moja matka kopię tego obrazu

      trzymała... w książce kucharskiej, wiem że to przypadek, ale dzięki temu go odkryłam będąc dzieckiem. Najpierw się bałam patrząc na te sceny, ale potem odkryłam jak są wymowne i genialne.

      • 3 0

    • To dziwne

      że do tej pory nie zbadano życiorysu Memlinga, moim zdaniem od tego powinno się zacząć wszelkie badania.

      • 3 2

    • ten obraz zawsze mnie fascynował

      i jest mi wszystko jedno kto go namalował, jest po prostu genialny!!!

      • 14 2

  • Sensacyjny nagłówek

    a w artykule okazuje się (co zresztą oczywiste), że zbiorowe autorstwo nie jest żadną ciekawostką, a co dopiero odkryciem.
    Litości pismaki.

    • 3 2

  • Wolę pornole.

    • 1 13

  • hmmm (1)

    ciekawe kiedy odkryją, że jest to genialna ....kopia?

    a oryginał u kogo wisi ???

    • 4 4

    • u pana Jerzego z filmu VIP

      • 1 1

  • by Raice Funk.

    • 1 5

  • Ostatnia Wieczerza (1)

    Swieszewskiego to tez praca zespołowa:)

    • 7 2

    • Szczególnie przy 3/4 l.

      • 5 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane