• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Test Smaku: Piwna 47 - piękne miejsce i niedoskonała kuchnia

Beata Testsmaku
7 października 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Test Smaku: niebanalne i smaczne Dwie Zmiany

W kolejnym odcinku cyklu Test Smaku odwiedzamy restaurację Piwna 47 w Gdańsku zobacz na mapie Gdańska. Ostatnio pisaliśmy o Głównej Osobowej w Gdyni. Recenzje publikowane są co dwa tygodnie w środę - następnym razem opiszemy nasze wrażenia z restauracji Crudo w Sopocie. Nasze recenzje są subiektywne, ale szczere - wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo, bez zapowiedzi i na własny koszt.



Piwna 47 to nowa restauracja w kamienicy położonej w ścisłym centrum zabytkowego Gdańska. Znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie bazyliki Mariackiej, a widok z okien rozpościera się na wieżę Ratusza Głównego Miasta. Dlaczego przyszliśmy do Piwnej kilka dni po otwarciu? Chcieliśmy sprawdzić, czy jest to kolejny lokal nastawiony na turystyczny natłok, czy raczej miejsce, w którym karmią uczciwie, smacznie i z pomysłem. Pierwsze wrażenie tuż po obejrzeniu karty nie było zbyt pozytywne. Po obejrzeniu wnętrza? Zachwyt. Skrajne emocje intrygują, więc nie pozostało nam nic innego jak zjeść tutaj obiad.

Wnętrze, jak już wspomniałam, piękne. Oczywiście zaaranżowane według najnowszych architektonicznych trendów. Białe cegły połączono z jasnym drewnem i szarymi detalami. Prowansalskie akcenty widać na każdym kroku. Uroku dodają krzesła stylizowane na stare meble, białe okiennice, duże kredensy, niebanalne industrialne czarne lampy. Oryginalnie wykonano barowe półki, na których nie brakuje wybornego wina. Restauracja jest duża, dwupoziomowa. Przed wejściem ustawiono kilka metalowych stolików i stworzono przytulny ogródek, w którym wieczorami można posłuchać muzyki na żywo, a w ciągu dnia obserwować okolicę.


Karta dań zdradza zamysł kuchni fusion, kilka dań włoskiego rodowodu poprzeplatane klasycznymi daniami kuchni europejskiej. Menu podzielone na śniadania, przystawki, pasty i dania główne. Są krewetki, dorsz, halibut, polędwica wołowa, królik, penne, ravioli.

Zamówiliśmy:
- Bruschettę z wątróbką, avocado, krewetkami (26 zł/4szt);
- Ravioli ze szpinakiem i ricottą (28 zł);
- Królika z karmelizowaną marchewką i miętą (46 zł);
- Dorsza z krewetkami i puree ziemniaczanym (38 zł);
- Piwo belgijskie (12 zł/0,3l);
- Kieliszek białego wina (14 zł).

Na początek na nasz stół trafiły bruschetty (26 zł), czyli cztery kromeczki bagietki z różnymi dodatkami. Między innymi z pastą z wątróbki, która była mdła, z avocado (bardzo dobre połączenie smaków), z krewetkami, to znaczy z krewetką i z pomidorami oraz bruschetta z boczniakiem. Bruschetty nie skradły mojego podniebienia. Przy wszystkich, które dotąd jedliśmy, te wypadły marnie.

Kolejne "danie" to pasta - ravioli ze szpinakiem i ricottą (28 zł / 300g). Włoski podział karty, gdzie makarony są daniami wprowadzającymi do dania głównego, jest zgrabnym zabiegiem rodzimych restauratorów, którzy chcą tym samym zwiększyć zyski. We Włoszech pełny obiad składający się z Antipasti, Primi, Secondi, Contorni, Dolci to prawdziwa uczta na kilka godzin biesiadowania. Często Primi jest naprawdę dużą porcją. W Piwnej 47 otrzymaliśmy, jak widać na zdjęciu, sześć malutkich ravioli na dużym talerzu.

Zaskoczeni zapytaliśmy obsługę, czy to danie zawsze tak wygląda. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że przecież ravioli zawsze jest małym daniem! W moim przekonaniu, jak i przekonaniu gości, którzy właśnie spożywali tę potrawę, porcja nie była adekwatna do ceny i informacji o wadze, którą zamieszczono w menu. Czy tak wygląda 300 gramów? Oczywiście to pytanie retoryczne. Sam smak nie budził naszych zastrzeżeń, bo i ciasto cienkie, i farsz odpowiednio doprawiony, i dodatek sosu był dobrym pomysłem. Ale...

Przed publikacją recenzji po dwóch miesiącach od pierwszej wizyty udaliśmy się ponownie do tego lokalu, aby sprawdzić czy coś się zmieniło w tej kontrowersyjnej kwestii. Jak widać, szef kuchni chyba wziął sobie do serca uwagi gości odnośnie zaniżonej gramatury tego dania. Nowa wersja była bardzo udana. Ravioli pękate, pełne smaku. I porcja wyraźnie uległa powiększeniu.

Dorsz (38zł) soczysty, jak dla mnie za mało doprawiony, ale poradziłam sobie, bo soli i pieprzu jest tutaj pod dostatkiem. Obiecywane w karcie krewetki okazały się być malutkim, koktajlowymi, tymi najtańszymi. Szczerze mówiąc, liczyłam na coś więcej. Puree z marchewki dobre, ale dla osób, które lubią wyraziste smaki na pewno będzie mdłe, przydałoby się trochę pikanterii, zabrakło kontrapunktu do delikatnej ryby.

Skok z królika w jasnym sosie z ziołami i puree (46 zł) to potrawa, którą jedliśmy wielokrotnie i mamy spore pole porównawcze. Szczerze mówiąc, to połączenie nie było niczym odkrywczym. Tak skomponowaną potrawę podaje się w wielu lokalach, a nawet barach, gdzie danie bywa smaczne, a jego cena nie jest zamachem na portfel. Jaki był królik w Piwnej47? Poprawny. Miękkie, aromatyczne mięso, smaczny, gęsty sos, dobrze przetarte puree i słodka, nierozpadająca się marchewka.

W ramach deseru w Piwnej 47 można liczyć na ciasta eksponowane w ladzie wewnątrz restauracji. My się nie skusiliśmy.

Kelnerki schludnie ubrane w identyczne uniformy, co poczytuję za dbałość o szczegóły. Panie, które nas obsługiwały były uprzejme, szybkie, trochę niedoinformowane w kwestii składników, ale myślę, że można to zrzucić na karb trudnych początków.

Dania w tym lokalu w naszym odczuciu są smaczne, jednak kompozycje mogłyby być ciekawsze. Sezon turystyczny w centrum miasta zapewnia pełną salę jednakże poza sezonem trzeba liczyć na mieszkańców, którzy wybierają restauracje w przemyślany sposób. Apetyty na nowe, zaskakujące smaki wciąż rosną, a wymagania gości są coraz większe. Wszystko jest kwestią czasu i mamy nadzieję, że Piwna 47 wpisze się na stałe w gdański krajobraz gastronomiczny. Co prawda pierwsze wrażenie robi się tylko raz, jednakże będziemy przyglądać się temu miejscu, ma ono ogromny potencjał.

Podsumowanie
- Zachwycający niebanalny wystrój.
- Szeroki wybór win i dobre belgijskie piwo.
- Ceny są dość wysokie.
- Lokal ma na piętrze 2 sale przygotowane na kameralne okoliczności.

Pierwsze wrażenie: 90 proc.
Aranżacja/wystrój: 100 proc.
Atmosfera: 90 proc.
Obsługa: 70 proc.
Estetyka dań: 60 proc.
Toalety: 90 proc.
Dla maluchów: 50 proc.
Smak: 70 proc.
Cena/zadowolenie: 50 proc.

Ocena ogólna: 3.4


Cykl "Test Smaku" powstaje we współpracy z serwisem testsmaku.pl. Odwiedzając restauracje, bez zapowiedzi i na własny koszt, chcemy prezentować szczere spojrzenie na trójmiejską gastronomię. Doradzimy, gdzie warto się wybrać, a które miejsca omijać. Nowa recenzja co dwa tygodnie w środę!
Beata Testsmaku

Miejsca

Opinie (79) 8 zablokowanych

  • a ja... (2)

    ... a ja się pytam się... ile właściciele restauracji posmarowali Panu architektowi żeby im ładną ścianę (czytaj MUR) postawił... bo wychowałem się w okolicy i nie pamiętam takiego muru. Co to w ogóle za pomysł???

    • 16 4

    • Weszli w trend paru d..ków miejskich z Bojanowskim, Bielawskim i jeszcze dawniej Lisickim, którzy z braku kasy w mieście (w końcu trzeba łożyć na ECS, TS i stadion oraz inne) usiłuja wymóc na wspólnotach wykupy czy dzierżawy podwórek.
      Ten murek jest tutaj taką sztandarową pozycją tych pomysłów.
      Sprawa jest poważna, o tyle, że choć na razie nie funkcjonuje kataster, warunki dzierżawy czyli cena, może się radykalnie zwiększyć, nawet w momencie gdy się na podwórkach połozy chodnik.
      Już na zebraniu mojej wspólnoty przedstawiciel z GZNK właśnie ten murek prezentował jako wzór do dalszego naśladowania.
      Wygląda to zatem na przeniesienie grodzenia nowych osiedli na śródmieście.

      • 2 2

    • to zapewne dla dobra mieszkanców )

      zeby nie kłuć luksusem .)

      • 5 0

  • (5)

    Wielcy szefowie kuchni, których jedyną zdolnością jest robienie w wała klientów. Niech ci wielcy znawcy kuchni i smaku pokażą mi miejsce w europie zachodnie i południowej gdzie w każdej knajpie podaje się dania wielkości przysłowiowego naparstka ? Oczywiście są lokale oferujące wykwintne jedzenie ( i chwała im za to ), ale wmawianie ludzi, że tak się je na co dzień jest kłamstwem. Włochy, Hiszpania, Francja, nawet tak bliskie Niemcy - tu się je jedzenie w normalnych cenach ( pomimo wyższych zarobków, ceny np we Włoszech i Hiszpanii są niższe niż u nas, oferując poziom nieskończenie wyższy )

    U nas moda na obrażanie ludzi, którzy negują dania takie jak przedstawione w powyższym artykule jest odrażająca. Teksty typy : nie podoba się, to idź do baru mlecznego są potwierdzeniem faktu, jak mało wiemy o kuchni, smaku i poszanowaniu wartości. Schabowy ? Gdzie ? Osobiście nie znam miejsca w 3mieście,w którym można zjeść polską, domową, zdrową kuchnię, taką robioną z sercem i smakiem. Hiszpanie, Włosi itd nie wstydzą się własnej kuchni - pielęgnują ją i kochają - u nas oczywiście to co Polskie jest złe. Szczegół taki, że żaden z Pietrewasów i innych Papulasów nie potrafiłby zrobić prostej, dobrej potrawy - w takich, w którym liczy się świeżość składników, sezonowość dodatków itd. Mrożone krewetki i 30 gram ryby to nie kulinarny kunszt lecz farsa.

    Każdy, kto podróżuje i kocha dobrze zjeść dobrze wie, że najlepiej karmią w knajpach, które z zewnątrz nie zachęcają, w środku są leciwe stoły i krzesła, ale dziwnym trafem - nigdy nie ma w nich wolnego miejsca. U nas na odwrót - jasne drewienko, koniecznie ściana malowana farbą do tablic, wesołe oświetlenie, a na talerzu ..... to co powyżej kilka pierożków do zapomnienia w 4 minuty.

    • 55 4

    • Na całe szczęście jest w Trójmieście jeszcze kilka lokali,

      w których można zjeść niezwykle smacznie, oryginalnie i bez krytycznego drenażu portfela, a jednocześnie nie doszukiwać się porcji na talerzu, gdzie dwa źdźbła trawy, jakaś pianka i parę kolorowych kleksów usiłuje robić za wykwintny obiad.
      Ciekawi mnie też dlaczego jedne przybytki są wychwalane pod niebiosa przez recenzentkę za swój wystrój, a inne nie, skoro wszystkie wyglądają, jakby właśnie zeszły z taśmy produkcyjnej w Bangladeszu.

      • 15 1

    • Też się zastanawiam

      gdzie leży ta nowoczesna Europa, w której podają porcje wielkości karty kredytowej na talerzu wielkości koła od furmanki. Owszem, we Francji i w Niemczech też są ąę-restauracje z fjużyn i molekułami, ale zdecydowana większość to najzupełniej normalne knajpki, do których wbrew dziwacznym modom chodzi się zjeść posiłek, a nie degustować z naparstków.

      • 14 0

    • zaczyna sie tez dziwny trend. (1)

      Od roku mozna zaobserwowac promowanie pewnego trendu ktory jest nawet chyba sponsorowany aby media wmawialy ludziom iz ... w restauracji nie masz sie najesc lecz degustowac ))).................Restauracja - lokal gastronomiczny --Restauracja lokal gastronomiczny, w którym konsumpcja odbywa się przy stolikach, zwykle z obsługą kelnerską.

      W restauracji dania przygotowywane są na indywidualne zamówienie, produkowane głównie z surowców (rzadziej z półproduktów i gotowych potraw). Asortyment uzupełniają napoje zimne i gorące, alkohole, wyroby cukiernicze i towary handlowe (papierosy, słodycze itp.). Restauracje często posiadają odpowiedni do charakteru obiektu wystrój wnętrz i specjalizację w rodzaju kuchni (regionalna, narodowa). Ponadto restauracje świadczą usługi rozrywkowe (np. dancingi), dodatkowe (np. catering), przygotowane są do organizowania przyjęć okolicznościowych i obsługi grup.

      Istnieje wiele zakładów specjalistycznych będących odmianą restauracji o zwężonym zakresie podawanych potraw i napojów, np. pizzerie, karczmy.

      • 13 0

      • Trend oparty o naiwności młodych ludzi oraz temu, że nie mają oni pojęcia o kuchni, jedzeniu i jego kulturze. Wyznacznikami lansu są jacyś dziwni blogerzy w wieku 19-25, którzy po seansie master chefa ( edycje z całego świata - a jak ! ), stwierdzają, że....WIEDZĄ już wszystko. W ich mniemaniu ten mały kawałeczek ślimaczka z musem z wężymordu jest wyznacznikiem nowego świata.

        Wspomniana naiwność w połączeniu z mediami, które usilne lansują taką modę daje efekty jakie widać ( np opisany powyżej przykład kotleta mielonego fusion ;)).

        • 15 0

    • W jednym z kiczowatych polsatowskich programów tv Top Chef, było raz zadanie w tzw dogrywce wykonania najzwyklejszego kotleta mielonego. No i jeden koleś poległ chcąc z tego jakże prostego dania wykombinować coś w stylu fusion czy innego kulinarnego kiczu. Wygrała rywalka wykonując to danie, tak jak ono winno być czyli namoczona bułka pszenna, jajko, cebulka, sól i pieprz oraz usmażone na nie za dużym ogniu by z wierzchu były przyrumienione, zaś w środku soczyste.
      Czy to wielka sztuka?, no nie ale grymasy uczestnika z ponoć wielkim doświadczeniem w jeszcze bardziej ponoć znanych lokalach, pokazały że ma podstawowe braki w tej dyscyplinie.
      Jako że sam z gastronomii jestem i prowadziłem kilka lokali, wiem że zjeść dobrze znaczy głównie smacznie. To zawsze wystarczy, bo cena wynika z składnika potrawy a nie zawiłości jej ułożenia na talerzu czy jak tu już jedna z komentujących napisała, wyposażenia lokalu.
      O tempora o mores.

      • 17 0

  • Jesli chodzi o wystroj restauracja mnie przekonuje (11)

    Jesli chodzi o ceny i porcje - nie
    Wole isc do KOSa na tradycyjne jedzenie bez porcji 'turystycznych'.

    • 73 14

    • Zbyt mało elitarne. (7)

      Tylko, że Testerzy nie pójdą do Kos'a - zbyt niskie ceny, dobry smak, duże porcje i nie ma betonowej ściany lub białych cegieł.... Tak samo Jadalnia pod Zielonym Smokiem. Plus - są to jedne z niewielu restauracji, które nie oszukują w "Weekend za pół ceny"

      • 16 9

      • (4)

        Ok, w Kosie dawno już mnie nie było. Najwięcej chodziłam za czasów, jak po 19 czy 20 było o połowę taniej. Ze 2 lata będzie. Ale zielony Smok regularnie odwiedzam i nadal uważam, że jest to godna polecenia restauracja na Starówce.

        • 7 1

        • O, jeszcze za "Starowke" nie ma hejtu :)

          • 3 1

        • Zielony Smok?! (2)

          Co za "wyrafinowany " smak. Dla kogoś, kto nie ma pojęcia jak coś powinno smakować, to te gnioty ze Smoka będą dobre.

          • 2 6

          • (1)

            A czy ktoś coś mówił o wyrafinowaniu? Finezji w tych daniach może i nie ma, ale relacja cena-jakość jest zadowalająca. Na pewno lepiej iść tam niż na kebab.
            I przepraszam, jeśli uraziłam znawce smaku :)

            • 7 1

            • Tu nie chodzi o cenę ale o jakość!

              Proste dania powinny być smaczne!

              • 0 0

      • (1)

        Kos to kiedyś był tani. Teraz drożyzna jak wszędzie.
        Pamiętam jak za pbiad + cola płaciło się 18,90 pln. Teraz taka cena to marzenie

        • 16 0

        • pamiętam te czasy, KOS ceny podniósł przed EURO 2012

          Wcześniej wpadałem nawet 4-5 razy w tygodniu na obiad, a moja ulubiona pozycja to karkówka xxl

          Smutne ale z bistro zrobili pseudo restaurację i nie jadłem tam od ponad 3 lat

          • 14 0

    • W Kosie ostatnio dramat! (1)

      Zdecydowanie obniżono tam standard. Nie wiem, czy zmieniono kucharzy czy szef tnie koszta ale kurczak w pizzy ewidentnie ogrzewany, kotlety niedopieczone (po mojej interwencji wymieniono mi danie, po wymianie dalej surowe). Kiedyś byłem stałym bywalców. Obecnie stoluje się gdzie indziej. Nadmieniam, że nie jest to tylko moja opinia.

      • 12 3

      • Zgadzam się

        Jeszcze przed ostatnim sezonem byliśmy z żoną tam dość często. Wybraliśmy się w wakacje raz na obiad, niestety ostatni raz. Obiad podano nam w niecałe 5 minut (kurczaka) jak można się domyśleć odgrzewany suchy wiór. Od tego czasu już się tam nie pojawiamy, a szkoda...

        • 3 0

    • Przeciez Kos to teraz porazka. Ceny wysokie a porcje mikrutkie. Kiedys bylo super teraz tandeta pod turystow.

      • 8 3

  • Kolejny niewypał !!!

    Byłem i nie polecam. Ceny bardzo wysokie a samo jedzenie "d*py nie urywa".
    Miejscówka i wnętrze moze byc ale nie na dłuższą posiadówkę ze znajomymi.
    Są lepsze, ciekawsze i tańsze miejsca.

    • 11 2

  • Skad 50%

    Wszystkie procenty to 90% i 70% wiec skad koncowa ocena to 50?!

    • 3 5

  • Ja w kwestii dorsza na talerzu! (1)

    Smażony filet ryby podaje się skórą do dołu !!! Dlaczego autora artykułu to nie zdziwiło?

    • 15 3

    • Autor byl pod takim wrazeniem ze nie wiedzial czy to jesc czy ogladac )

      Po co ktos ma zobaczyc jak malo jest ryby w rybie ? lepiej jak widzi skóre )

      • 7 0

  • Piękny wystrój! ale...z ładnej miski sie nie najesz... (1)

    dlaczego (w większości niestety) pięknie urządzone restauracje nie dbaja w równym stopniu o jakośc potraw, które serwuja? W brzydkich barach niejednokrotnie smaczniej i taniej. Czy to tylko moje odczucie?

    • 25 2

    • Nie a zwłaszcza jest tak w Grecji, Hiszpanii, Włoszech.

      • 3 0

  • ravioli

    "Ravioli pękate, pełne smaku. I porcja wyraźnie uległa powiększeniu" - ilość porcji wydaje mi się taka sama, tylko wielkość "powiększyła się" poprzez dwa sprytne zabiegi: zmiana talerza - wizualnie więcej: bo już pełny głęboki talerz a nie pusty płaski oraz zastosowanie najstarszej i najtańszej metody na zwiększenie masy - zużycie więcej mąki na ciasto.

    • 47 6

  • Czy na talerzu z dorszem widać twarz naszej testerki?

    • 12 8

  • Piwo

    Piwo Grimbergen nie jest piwem belgijskim, tylko francuskim, a do tego z wielkiej fabryki pod Strasbourgiem. Dlatego w opisie zamówienia powinno być raczej "piwo w stylu belgijskim".

    • 43 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane