• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uwolnić książkę

Maciej Goniszewski
8 czerwca 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Dzisiaj w 30 miastach w Polsce obchodzone jest 2. Ogólnopolskie Święto Wolnych Książek. Jego organizatorem jest ruch BookCrossing. Zgodnie z ideą ruchu święto polega na masowym uwalnianiu książek, połączonym z zakrojoną na szeroką skalę akcją informacyjną.

Uwalnianie czyli bezpłatne przekazywanie innym osobom przeczytanych już książek, które stoją u nas w domu i do których od lat nikt nie zagląda. Idea ta skupia rzeszę zwolenników, którzy kontaktują się ze sobą poprzez stronę internetową www.bookcrossing.pl. Znajduje się na niej instrukcja uwalniania. Może być to uwolnienie całkowicie anonimowe - zostawiamy ją w miejscu uczęszczanym: np. w autobusie, tramwaju, pociągu, na poczcie, w przychodni, ulubionym pubie, kawiarni, teatrze, kinie itp. Można też uwalniać do konkretnej osoby - przekazując ją współpracownikom, przyjaciołom bądź znajomym, lub instytucjonalne - książkę dostarczamy na specjalnie w tym celu przygotowane półki bookcrossingowe w bibliotekach i czytelniach.

- Uwalniać książki może oczywiście każdy i wszędzie - mówi Krzysztof Maruszewski, koordynator ds. mediów ruchu BookCrossing. - Postanowiliśmy się jednak trochę zorganizować i już ponad 7000 osób zarejestrowało się jako bookcrosserzy na stronie BookCrossing.pl. Dzięki temu wiemy, że w Polsce krąży już ponad 30 tys. wolnych książek. Potrafimy także śledzić ich drogę. Każda z nich ma numer i jeżeli trafia do zarejestrowanej osoby informuje ona nas o tym.

W akcji oprócz osób prywatnych, bierze udział wiele instytucji - np. bibliotek i szkół.

- Uwalnianie książek przez biblioteki jest różnie postrzegane - mówi Krzysztof Maruszewski. - Ale trzeba pamietać o tym, że instytucje te uwalniają jedynie egzemplarze z różnych powodów im nie potrzebne, a z drugiej strony otrzymują w ramach akcji wiele nowych. Najważniejsze jest to, żeby w niekonwencjonalny sposób zachęcić ludzi do czytania. Może dzięki temu, przez przypadek zaczną czytać książkę, która przekona ich, że jest to bardzo interesując sposób spędzania wolnego czasu..
Maciej Goniszewski

Opinie (58)

  • roman zabawa

    Się zgadzam. Za Łysiaka zapłaciłem wczoraj skromne 42 zł. Łysiak pod strzechy? Chyba pod dach z blachy tytanowej.

    • 0 0

  • W żadnych autobusach ani pubach (w którymś książki przecięte na pół służą jako super dekoracja) nie będę zostawiać książek, w dzieciństwie uczono mnie, ze książki należy szanować :)

    Książki są drogie, nie wszystko jest wznawiane. W domu leżą książki, których już nie czytam, a ktoś inny być może chętnie przeczyta. Nie będę ich trzymać tylko w tym celu, żeby pochwalić się przed znajomymi zasobami.

    Książki (moje oraz rodziny) trafiały do: znajomych, za granicę wschodnią i zachodnią, do antykwiariatu, do bibliotek. Nie chodzi o "uwolnienie" trzech książeczek tylko o pudła i torby. Z którymi tak na dobrą sprawę nie ma co zrobić. Zator.

    W tej chwili cieszę się, że mam blisko domu bibliotekę, która książki bierze. I obiecuję sobie więcej nie kupować, przewidując problem "co z tym teraz zrobić?"

    • 0 0

  • Olis

    Jeśli to był któryś tom "Malarstwa..." to jesteś szczęściarzem :)))
    A poważnie, uważam to za niewygórowaną cenę w porównaniu do "Drezna" Irvinga, gdzie za grubą okładkę i full literówek w tekście trzeba było wydać z 5 dych.

    • 0 0

  • roman zabawa

    No nie. Malarstwo to nie ten rząd wielkości. Rz-plita kłamców-salon. Ale rozumiem popyt determinuje cenę. W tej samej księgarni leżą czytadła po 5 zł szt.

    • 0 0

  • Olis

    No właśnie. Przy okazji podpowiem, że na "Malarstwo..." trzeba czatować, bo czasem schodzi do pułapu 60 - 70 złotych. Nie wiem czemu, starsza edycja czy co?

    Zamiast "Salonu..." polecałbym "Polactwo" Ziemkiewicza. Ten sam temat , ale precyzyjniejsza analiza.

    • 0 0

  • czyżbyśmy Cię namówili Olisie?

    trzeba było wołać to byś tę RP dostał w formie elektronicznej - ja od czasu jakiegos w ten sposób podejmuję decyzje czy książkę kupić czy nie - najpierw czytam ją w kompie. Może to i nie do końca uczciwe ale chroni mnie przed wyrzuceniem niemałych pieniędzy w błoto... można by rzec, że forma elektroniczna książki to taka jej "promocja" ja sobie próbuję a potem idę do odpowiedniej półki i jak było dobre to kupuję.

    Mnie zaciekawia to, że przy tej cenie (najtaniej jak widziałem to 40 zeta) ta książka ma już trzeci dodruk i ponad 130 tyś nakładu.

    Romanie... ale w Polactwie nie ma tylu smakowitych cytatów - RP to same cytaty tak na prawdę.... Lekkość pióra u ziemkiewicza też nie ta choć książka mi się podoba.

    • 0 0

  • grisza

    No nie Łysiaka ta ja czytam już ho ho, a może i dłużej. Co nie znaczy, że robię to na kolanach.

    roman zabawa: dzięki, jak będzie w księgarni kupię, bo Łysiaka prawie już skończyłem.

    • 0 0

  • Grisza - możliwe, sęk w tym, że ja przeczytałem z 80% wszystkiego co Łysiak wydał i powoli mam dość, bo facet notorycznie się powtarza. Np. w "Salonie RP" mamy powtórki wszystkich łysiaków na łamach.

    Ziemkiewicz w jednym zdaniu skreśla wszystko, co Łysiakowi zajmuje stronę, ale za cytaty z klasyków rzeczywiście ten drugi ma wielkiego plusa.

    • 0 0

  • a czy ja mówię, że na kolanach trzeba?

    jeszcze wczoraj czy przedwczoraj nie wiedziałeś o rzeczpospolitej kłamców, skoro więc kupiłes to mniemam, że po rozmowie ze mną i krzyśkiem, choć rzecz jasna mógł Cię duch święty oświecić w drodze po bułki i mleko ;p

    romanie - a mnie ominął łysiak na łamach więc salon łylknąłem w jeden wieczór i kupie jak tylko los ześle księgarnię na mają trasę. może i wtórny jest, ale zgrabny i dobrze się czyta.

    ziemkiewicz głębszy ale też bardziej wymagający - jezeli miałbym komuś polecić lekture porzedstawiającą z grubsza moją ocenę III RP to byłby to wlaśnie salon, polactwo mogłoby osobe mniej zainteresowaną tematem odstraszyć nieco.

    • 0 0

  • Wprawdzie pomysł ten uważam za świetny sama jednak chyba nie wezme w tym udziału. Może to egoizm z mojej strony ale zawsze miałam takie małe, materialne marzenie - biblioteczka pełna książek fantasy... Korzystam z biblioteki, do książek, które mam w domu wracam bardzo często... I nie mam ochoty sie ich pozbywać. Gdzieś czytałam kiedyś o projekcie opłaty za korzystanie z bibliotek publicznych. Hm... W zasadzie to chyba nie jest taki zły pomysł, jak się nad tym dłużej pomyśli. Gdyby opłata miała wynosić ( atakie były założenia projektu ) 50gr, 1zł za wypożyczoną książkę z chęcią bym płaciła, ale tylko wtedy, gdyby pieniądze miały być przeznaczone na nowe książki. Inna sprawa, że założenie było takie, że pieniądze miały iść na honoraria dla pisarzy. I nad tym już trzeba by się było głębiej zastanowić...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane