• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wiosenne problemy z rejestracją w przychodniach

Elżbieta Michalak
6 marca 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
20 zł za pacjenta do szóstego roku życia, 10 zł za pacjenta od 7 do 19 r.ż., 8 zł od 20 do 65 r.ż., a 16 zł za pacjenta powyżej 65 r.ż. - to miesięczna stawka za pacjenta ustalona przez centralę NFZ. Na zdjęciu jedna z gdańskich przychodni w dwie minuty po otwarciu. 20 zł za pacjenta do szóstego roku życia, 10 zł za pacjenta od 7 do 19 r.ż., 8 zł od 20 do 65 r.ż., a 16 zł za pacjenta powyżej 65 r.ż. - to miesięczna stawka za pacjenta ustalona przez centralę NFZ. Na zdjęciu jedna z gdańskich przychodni w dwie minuty po otwarciu.

Już na godzinę przed otwarciem przychodni ludzie zajmują miejsce w kolejce do rejestracji. - Stoimy pod drzwiami, żeby lekarz przyjął nas jeszcze dziś - mówią. Nie wszędzie to się udaje. Dyrektorzy trójmiejskich NZOZ-ów bagatelizują problem: chory pacjent zawsze zostanie przyjęty - twierdzą, zgodnie dodając, że duże obecnie kolejki wynikają ze szczytu zachorowań.



Czy miałeś(łaś) kiedyś problem z zarejestrowaniem się do lekarza rodzinnego?

Od kilku dni czytelnicy zalewają nas falą skarg na system rejestracji, obowiązujący w trójmiejskich przychodniach i odległe terminy wizyt u lekarzy pierwszego kontaktu. Poranny spacer do lekarza nie gwarantuje, że danego dnia zostaniemy przyjęci, bo najczęściej nie ma już wolnych miejsc. Zniechęcenie i niezadowolenie wydaje się być zasadne.

- Trzy dni próbowałam z gorączką i złym samopoczuciem zapisać się do lekarza rodzinnego w NZOZ Przychodni Stary Chełm - opowiada pani Monika, mieszkanka Chełmu. - Jako że placówkę otwierają o godz. 7, pierwszego dnia byłam osobiście o 7:13. W rejestracji powiedziano mi jednak, że nie ma już wolnych miejsc i mam przyjść następnego dnia. Drugiego dnia, o godz. 7:02 ponownie usłyszałam, że nie zostanę przyjęta, bo skończyły się wolne numerki. Poradzono mi, żebym przyszła dnia kolejnego, prosto pod gabinet lekarza i zapytała, czy mnie przyjmie. Tak też zrobiłam, ale lekarza już nie było - przy rejestracji i pokoju przyjęć wisiały bowiem dwie różne rozpiski z godzinami przyjęć.

Czytaj też: Na wizytę u lekarza rodzinnego też trzeba czekać?

Podobną historią podzieliła się z nami pani Anna, mieszkanka Brzeźna, która przyszła przed budynek przychodni już na 20 min przed jej otwarciem.

- Mieszkam w Brzeźnie i wiem, że ludzie ustawiają się w kolejce do przychodni jeszcze przed godziną jej otwarcia, dlatego zrobiłam podobnie - opowiada pani Anna. - Byłam 14. z kolei, ale i to nie pomogło, bo do rodzinnego załapałam się dopiero na następny dzień. Do pracy nie poszłam, bo nie czułam się na siłach, a dodatkowo stresowała mnie niepewność otrzymania zwolnienia wystawionego z datą poprzedzającą wizytę.

Sprawdź listę poradni i przychodni trójmiejskich.

Takie sytuacje, choć o wiele rzadziej, zdarzają się też w przypadku, gdy pacjentem jest dziecko. Swoją historię opisała pani Sylwia, której nie udało się zapisać do pediatry siedmioletniego syna. W Przychodni Lekarskiej Chylonia, znajdującej się przy ul. Rozewskiej w Gdyni, wszystkie terminy były zajęte.

- Byłam w przychodni już o 7:10 i miła pani rejestratorka oświadczyła, że skończyły się numerki, prosząc, żebym przyszła z dzieckiem o godz. 8 i osobiście zapytała lekarza, czy nas przyjmie - opowiada pani Sylwia. - W głowie się nie mieści, żeby rano, na dzień bieżący, nie móc zarejestrować dziecka do pediatry.

Dyrektorzy trójmiejskich przychodni zdają się nie dostrzegać problemu, a zagęszczenie pacjentów tłumaczą okresem wzmożonej zachorowalności.

- Rzeczywiście, mamy teraz mały problem z rejestracją z dnia na dzień, ale to przez panujący sezon zachorowań - mówi Danuta Skoczyńska-Olejarczyk, zastępca dyrektora NZOZ Przychodni Stary Chełm. - Staramy się jak możemy, rejestrujemy pacjentów co 10 min. (mailowo, telefonicznie, na zeszyt i na kilka dni do przodu). Nie ma możliwości, żeby pacjent, który naprawdę źle się czuje, nie został przyjęty.

Chorych pacjentów uspokaja też dyrekcja przychodni w Brzeźnie.

- Na dany dzień pierwszeństwo mają pacjenci przychodzący rano, ale wystarczy być w przychodni o godzinie 7 - mówi Marianna Cywka, wicedyrektor NZOZ Przychodni w Brzeźnie. - Drugą część miejsc przeznaczamy dla pacjentów, którzy rejestrują się mailowo lub telefonicznie. W przypadku, kiedy nie ma wolnego terminu na dany dzień, zawsze proponujemy inny. Jeśli pacjent bardzo źle się czuje, od razu kierowany jest przez pielęgniarkę do gabinetu zabiegowego, gdzie w razie konieczności wzywany jest lekarz. Żaden chory pacjent nie zostanie bez opieki - zapewnia.

Zdaniem Hanny Krefty, dyrektora NZOZ Przychodni Morena, sytuacja nie jest na tyle tragiczna, by narzekać. - Pacjent może przyjść do lekarza właściwie z ulicy i w większości przypadków zostanie zarejestrowany - przekonuje Krefta. - W Niemczech czy choćby w Wielkiej Brytanii przed wizytą trzeba się najpierw zarejestrować. Nie ma mowy, by przyjęli kogoś z ulicy.

Czy istnieje realny sposób na zwiększenie dostępności lekarza rodzinnego? Niektóre kraje znalazły rozwiązanie problemu. Na przykład w Czechach w 2008 r. wprowadzono opłatę regulacyjną za każdą wizytę u lekarza (to symboliczna opłata o równowartości bochenka chleba) i zrealizowane recepty. Cel został osiągnięty, a liczba osób oczekujących na wizytę momentalnie zmalała. Co musiałoby się zmienić u nas?

- Absurdem jest to, że zgodnie z warunkami umowy z NFZ, na jednego lekarza medycyny rodzinnej przypada w Polsce 2 tys. 700 pacjentów. W innych krajach liczba ta spada do 900 - przekonuje Danuta Skoczyńska-Olejarczyk. - Rozwiązaniem mogłoby być więc zmniejszenie limitu pacjentów w przeliczeniu na jednego lekarza i podwyższenie stawki, jaką NFZ płaci przychodni za jednego pacjenta.

Zdaniem rzecznika pomorskiego oddziału NFZ, fundusz niewiele może w tej kwestii zrobić. - Wysokość stawek kapitacyjnych w podstawowej opiece zdrowotnej określa zarządzenie prezesa NFZ w sprawie określenia warunków zawierania i  realizacji umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w rodzaju podstawowa opieka zdrowotna - mówi Mariusz Szymański, rzecznik Pomorskiego Oddziału NFZ. - Jedyne, co możemy zrobić, to zachęcić pacjentów do zmiany przychodni i lekarza rodzinnego, bo nie wszędzie są takie problemy. Nie trzeba wypisywać się od poprzedniego, bo w obowiązku nowej przychodni jest dostarczanie nam aktywnej listy pacjentów.

A jakie wy widzicie możliwości zwiększenia dostępności lekarza medycyny rodzinnej?
Elżbieta Michalak

Miejsca

Opinie (137) 1 zablokowana

  • ;/

    Najgorsze, ze wszyscy winimy pracowników. A wina niestety leży po stronie nienormalnego Państwa, w którym żyjemy.

    • 4 0

  • w Niemczech sie czeka...

    jakby w Polsce byla taka jakosc opieki medycznej co u naszych zachodnich sasiadow, to ja bym mogl nawet miesiac poczekac, byle miec pewnosc, ze trafie do lekarza, a nie pseudolekarza!

    • 7 2

  • to ludzie są wszystkiemu winni to ludzie tworzą atmosferę miejsca to Polacy dali się omamić i nie szanują się nawzajem ! ale gdy pojedziemy za granicę przepotważamy się o 180 stopni ! dlaczego ? bo obca waluta jest lepsza a może tamci ludzie są bardzie wartościowi ? nie ! bo my jesteśmy sprzedawczyki ! tylko jak mamy wspólnego wroga umiemy się szanować ! a teraz o pewnej pani dr dziecko ryczy bo boli ucho w przychodni pustki na zapleczu rejestracji panie chleją kawkę i żrą ciastka czekam aż któraś podejdzie do okienka a dziecko ryczy no i przyszła nie zadowolona pani z rejestracji bo przecież tam kawusia pytam o lekarza rodzinnego ano był rano no to może przyjmie mnie inny lekarz bo dziecko boli ucho i strasznie ryczy nie bo to nie mój lekarz a dziecko ryczy pytam co mam zrobić pani mówi że na dyżur nocny ale dopiero jest 16,00 więc do dyżuru nocnego jeszcze trochę czasu a dziecko ryczy pani się w końcu zlitowała zarejestrowała dzieciaka każe czekać pod gabinetem czekamy chyba z 30 min a panie na zapleczu jak w kawiarni śmiechy chlanie kawusi i żarcie ciastek w końcu przychodzi pani dr obrażona wpuszcza nas do gabinetu i ... i robi mi wykład że ja nie z jej rejonu że ona nie musi mnie przyjmować że z dzieckiem mogłam przyjść rano ja na to ze pracuje a ona że co to ja obchodzi ona wynajmuje opiekunkę do dziecka i dodatkowo pracuje żeby ją opłacić a poza tym ona wcale nie musi dziecka przyjmować bo ma swoich pacjentów którzy czekają w poczekalni (pusta poczekalnia) i w ogóle to jestem bezczelna że wymagam wizyty.. stałam przerażona łzy mi ciekły dziecko ryczy i jest świadkiem poniżania mnie przez lekarza w końcu pani dr dziecko zbadała o dziwo bardzo dokładnie nawet osłuchała serce na stojąco i leżąco sprawdziła węzły chłonne zajrzała do tego bolącego ucha diagnoza ostre zapalenie ucha środkowego zaordynowała pencylinę w zastrzykach i inne leki ! i po co to było się pytam po co ?

    • 6 1

  • Nie martwcie sie w Norwegii jest gorzej (1)

    owszem, do lekarza się dostajesz szybko,
    ale lekarz jest co chwile inny-
    w większości stażyści z krajów Azji i Bliskiego Wschodu ( ich akcent angielski ---nic nie rozumieć. po norwesku w ogóle nie rozumieją)- mówi się jak do ściany, Ty swoje, on swoje
    raz trafiłam na Polaka, to mi bardzo pomógł
    pediatry w rejonie w ogóle nie ma ,dzieci do internisty-stażysty

    prywatna wizyta jest tak droga, że mając etatową pracę w archiwum miejskim ( dobrze płatna) , nie można sobie pozwolić na nią, owszem na jedną wizytę, ale potem trzebaby regularnie do prywatnego

    • 5 1

    • ale w Norwegi jest super bo dużo płacą, jest szybko ciemno, 80% ludzi chodzi do psychiatry, a dzieci zabierają jak socjal zobaczy alkohol otwarty w kuchni, jedźmy tam zatem bo przecież jest tak dobrze :)

      • 1 0

  • powiem tak: w Rozi są zawsze wolne numerki

    • 5 2

  • NCM Gdyńska

    Rejestracja do rodzinnego od 7 rano, 7-7:15 nikt nie odbierze telefonu, odbiera 7:15 i słyszę że nie ma miejsc na dzisiaj. To proszę mnie zarejestrować na jutro - nie można, rejestracja tylko rano na dany dzień, chyba że przez rejestrację internetową. A internetowa mówi: nie ma wolnych terminów na najbliższe 28 dni, proszę umawiać się telefonicznie.
    I tak wygląda to za KAŻDYM razem.
    Raz wcisnęli mnie z wielkiej łaski, ale "tylko na 3 minuty, po samą receptę", jak dostałam ataku kolki nerkowej.
    Jak już się człowiek cudem dobije do lekarza (przez ostatnie 3 lata udało mi się3 razy), to czeka z dwie godziny pod gabinetem, bo obsuwa, bo ktoś się dopycha, bo przerwa na papierosa itd. Potem jeszcze tylko kłótnia z moherami, które mimo zapisu "na godzinę", przychodzą już rano i uważają że mają pierwszeństwo, bo je sobie wysiedziały. Trzeba mieć końskie zdrowie żeby na krzesełku wysiedzieć od 7-8 do 13tej..

    • 12 0

  • morena

    miieszkam na Morenie i przyjęcie do lekarza graniczy z cudem! "Zdaniem Hanny Krefty, dyrektora NZOZ Przychodni Morena, sytuacja nie jest na tyle tragiczna, by narzekać. - Pacjent może przyjść do lekarza właściwie z ulicy i w większości przypadków zostanie zarejestrowany - przekonuje Krefta. " - to nie jest prawdą!

    • 5 0

  • A Unia, Panie i Panowie?

    Polska traci około 200 000 Euro dziennie kary, za to że nie wprowadziła dekretu Komisji Europejskiej o leczeniu transgranicznym. A o co chodzi? O to, że jeśli usłyszysz, że nie ma dziś miejsc, to jedziesz do najbliższej przychodni która miejsca ma... nawet jeśli to będzie w Niemczech. I wtedy niemiecka przychodnia wysyła rachunek do NFZ, który NFZ musi uregulować, bo jest wolność leczenia obywateli Unii, na całym terenie unii.
    Sprawa do wygrania, jeśli masz kilkadziesiąt tysięcy euro na adwokatów, i kilkanaście lat aby "przeczekać" polskie sądy i ich tryb rozpatrywania skarg. Z katarem tak nie pojadę, ale jeśli się okaże, że tak jak mojemu koledze wyznaczą mi termin operacji oka za dwa i pół roku, jednocześnie mówiąc że jeśli operacja nie zostanie przeprowadzona w 3 miesiące to nie ma sensu już jej robić... wtedy adios NFZ, i do przodu z wiarą w zwycięstwo.

    Swoją drogą, termin "krytyczny" wprowadzenia dekretu KE to grudzień 2015 - oczekuję z niecierpliwością informacji w mediach np. "Od dziś można leczyć się w Niemczech i Czechach na koszt NFZ" :)

    • 3 0

  • zapraszamy (1)

    zapraszamy do gabinetów prywatnych

    • 4 1

    • Jeśli zlikwidują obowiązkową składkę na nfz, to ja bardzo chętnie.

      • 4 0

  • bzdury

    Nieprawda! W UK z chorym dzieckiem jestem przyjmowany od reki - czasem trzeba przyjsc po kilku godzinach. Rejestrowac się mozna telefonicznie. Jest nawet lepiej od kiedy zlikwidowali tzw walk in (pacjentow 'z ulicy' przyjmowaly wykwalifikowane pielegniarki). Przedtem do na wizyte do lekarza rodzinnego czekalo się tydzien, teraz dzien, dwa. Jak wspomnialem, w naglych przypadkach kazdego przyjmuja tego samego dnia, przy czym przez nagly przypadek nie rozumiem agonii, a zwylke przeziebienie, kiepskie samopoczucie, etc.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane