- 1 Zakaz wstępu do lasów w Gdyni przez ASF (442 opinie)
- 2 Dulkiewicz niechętna do wymiany zastępców (83 opinie)
- 3 Kleksem asfaltu w gumę przy Zieleniaku (47 opinii)
- 4 Za rok pojedziemy Obw. Metropolitalną (289 opinii)
- 5 "Ławka wstydu" zniknęła i nie ma wstydu (89 opinii)
- 6 4- i 7-latek opuścili mamę. Pojechali do parku (128 opinii)
Wyjątkowe losy ofiary zabójstwa w szpitalu na Zaspie
Mężczyzną, który zginął od ciosów innego pacjenta w szpitalu na Zaspie w ubiegły piątek, był Jan Rohde, postać o niezwykle bogatym życiorysie i wieloletni opiekun cmentarza św. Franciszka na Emaus. W piątek, 17 stycznia, jego ciało spocznie na cmentarzu, o który dbał przez wiele lat.
Przypomnijmy: w nocy z czwartku na piątek w szpitalu św. Wojciecha na Zaspie doszło do tragedii. Z nieustalonych do dziś powodów jeden z pacjentów zaatakował drugiego stojakiem na kroplówki. Na skutek odniesionych obrażeń 93-letni pacjent zmarł. 61-latek, który go zaatakował, usłyszał zarzut zabójstwa oraz uszkodzenia ciała pielęgniarki. Zostanie skierowany na obserwację psychiatryczną.
Zmarłym mężczyzną był Jan Rohde, mieszkaniec Siedlec.
- Pan Jan był wieloletnim opiekunem cmentarza św. Franciszka na Emaus. To osoba z niezwykłymi zasługami dla ratowania zabytkowych nagrobków i rzeźb z likwidowanych w latach 60. gdańskich cmentarzy przy Wielkiej Alei - informuje Mirosław Koźbiał z rady dzielnicy Siedlce.
Zanim jednak Jan Rohde zajął się ratowaniem zabytków z likwidowanych gdańskich cmentarzy, wiódł niezwykle barwne i obfitujące w wyjątkowe wydarzenia życie. W Gdańsku zamieszkał w 1926 roku, a trafił tu - jak sam wspominał w artykule Wojenna tułaczka Jana Rohdego opublikowanym w Trojmiasto.pl w 2016 r. - "w pieluszkach".
Jego życie potoczyło się podobnie jak wielu Kaszubów. On sam polskiego uczył się dopiero w szkole, ale jego ojciec należał do Związku Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku, za co po wybuchu wojny trafił do obozu.
W 1943 r. o Jana Rohdego upomniał się Wehrmacht. Trafił do południowej Francji, a następnie do Włoch.
- We Włoszech pracowałem też przy budowie bunkrów. To była miejscowość, gdzie stacjonowały niemieckie czołgi. Saper dawał mi dynamit, a ja zakładałem ładunki. Po wybuchu powstawały wnęki. Nawet do 10 metrów w głąb góry - wspominał. - Gdy zbliżali się Amerykanie, my, Polacy, złożyliśmy broń i poszliśmy do niewoli. Jeden z amerykańskich żołnierzy, kiedy byliśmy w niewoli, powiedział, że Polacy, którzy służyli wcześniej w Wehrmachcie, mogą wstępować do 2. Korpusu Polskiego. Wstąpiłem i szkoliłem się przy moździerzach.
Do Gdańska wrócił w 1947 r., początkowo trafił do obozu w Nowym Porcie. Wyciągnął go ojciec, który był stróżem na Cmentarzu Garnizonowym, przy którym mieszkała rodzina.
- Początkowo nie mogłem dostać obywatelstwa polskiego. Komuniści utrudniali mi życie. Przez rok pracowałem w fabryce, potem zostałem dozorcą na cmentarzu św. Franciszka. Lubiłem ziemię i ogrodnictwo, więc się zgłosiłem. Sadziłem drzewa, robiłem tarasy. Pracowałem też u kamieniarzy: wykuwałem litery. Za taką w marmurze płacili 2 zł, a za taką w granicie 4 zł. Nawet sto liter dziennie potrafiłem zrobić. W marmurze, bo w granicie to mniej - mówił.
Później pan Jan sam robił pomniki i hodował chryzantemy. A kiedy likwidowano cmentarze wzdłuż Wielkiej Alei, pomyślał, że warto byłoby ocalić i sprowadzić na cmentarz św. Franciszka trzy figury.
- Możecie dostać, ale transportu już nie dam - usłyszał od kierownika.
Z samochodem i dźwigiem pomógł mu kolega. Z cmentarza św. Józefa przewieźli figurę Jezusa, a z cmentarza św. Mikołaja figurę Matki Bożej. Trzecia była figura modlącej się kobiety. A potem zlikwidowali przy Wielkiej Alei cmentarze i zrobili parki.
Cała historia Jana Rohdego: Wojenna tułaczka Jana Rohdego
Teraz pan Jan spocznie wśród pomników, które przed laty ocalił. Pogrzeb Jana Rohdego odbędzie się w piątek, 17 stycznia. Msza święta zostanie odprawiona o godz. 11, w kościele św. Franciszka na Emaus. Po mszy kondukt żałobny uda się na cmentarz św. Franciszka, gdzie zmarły spocznie w otoczeniu rzeźb, o które dbał przez pół wieku.
Miejsca
Opinie (169) ponad 20 zablokowanych
-
2020-01-16 20:47
Ciekawe jak nadzwyczajna kasta sie zachowa czy znajda czas na rozprawe bo maja gdzie indzie pelne rece roboty !!!
- 5 1
-
2020-01-17 02:59
Świetny artykuł
Który dobitnie uzmysławia, że zabójstwo nie jest tylko kolejnym nagłówkiem, a smutnym zakończeniem, w tym przypadku pięknej historii
- 5 0
-
2020-01-17 06:09
(1)
smierc za smierc nie powonno byc zadnej litosci..
- 1 1
-
2020-01-17 08:21
Smutny artykuł.
Znałam Pana Jana od czterdziestu pięciu lat miałam przyjemność pracować razem z nim wiadomość o jego śmierci bardzo mnie zasmuciła. Cudowny dobry człowiek .Spoczywaj w spokoju.
- 1 0
-
2020-01-17 08:30
Niech odpoczywa w pokoju wiecznym...
Jestem głęboko przekonana, że Pan Jan odbiera
już swoją nagrodę w Niebie ...- 4 0
-
2020-01-17 11:36
RIP. Czy szpitale są bezpieczne?
Wzmocnienie bezpieczeństwa. Brak lekarzy? Niech ci wykształceni za nasze podatki wracają z EU i innych krajów, albo zapłacą. Za komuny były takie przepisy. Studia trzeba było odpracować, lub zapłacić. Byłoby na zwiększenie ochrony, i oddziały psychiatryczne.. Śledztwo w sprawie naraża nią przez szpital i NFZ! zdrowia i życia pacjentów!
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.