• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zegar bez wskazówek

Bożena Aksamit
26 czerwca 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Latarnia w Nowym Porcie nagrodzona przez ministra

Na latarni w Nowym Porcie w połowie sierpnia pojawi się najbardziej niezwykły z gdańskich czasomierzy. Dzięki staraniom właściciela odtworzona zostanie kula czasu.



Jacek Michalak, polski inżynier z Kanady, kupił pięć lat temu latarnię morską w Nowym Porcie. Wiosną 2004 pierwsi goście mogli z niej podziwiać zachwycający widok na Westerplatte, ujście Martwej Wisły, kanały portowe i wody Zatoki Gdańskiej. - Trudno uwierzyć, w jakim fatalnym stanie była latarnia. Powybijane okna, w środku hulał wiatr - wspomina właściciel. - Zakup latarni w Nowym Porcie nie był przypadkiem. Od lat działam w stowarzyszeniach skupiających miłośników latarni, głównie w USA.

Gdańska latarnia, zbudowana pod koniec XIX wieku na wzór amerykańskiej latarni morskiej w Cleveland (Ohio) w USA, od początku służyła jako wieża pilotów portowych. Tutaj znajdowała się też kula czasu.

- Ten przyrząd o magicznie brzmiącej nazwie był w istocie niezwykle precyzyjnym instrumentem służącym do nastawienia chronometrów okrętowych - tłumaczy Michalak. - Całe urządzenie opiera się na żelaznej kuli o średnicy półtora metra, zamontowanej na 3-metrowym maszcie na kopule latarni. Latarnik wciągał korbką kulę na szczyt masztu. Codziennie, punktualnie o godz. 12 z obserwatorium astronomicznego w Berlinie przychodził telegraficzny sygnał oznaczający południe. Elektryczny sygnał telegrafu zwalniał kulę, która opadała w dół masztu. Kapitanowie statków w porcie i na redzie mogli dzięki temu dokładnie dostroić swoje chronometry.

Przed okresem radiowym określenie dokładnej długości geograficznej - podstawowego parametru koniecznego do bezpiecznej nawigacji - wymagało porównania czasu Greenwich z czasem lokalnym. Czas Greenwich był "wożony" na statkach w chronometrach, które co parę tygodni wymagały jednak regulacji.

- Kula na gdańskiej latarni działała do końca lat 20. - opowiada właściciel. - Podczas silnego sztormu wiatr zniszczył precyzyjny przyrząd. Nikomu nie chciało się odbudować zegara. Do nawigacji już używano radia. O istnieniu kuli czasu przypominały już tylko stare ryciny.

Przyrząd wieńczący dach latarni zostanie zrekonstruowany przez gdańskie Muzeum Zegarów Wieżowych. Koszt inwestycji wynoszący ok. 80 tys. zł w trzech czwartych pokryje firma Saur Neptun Gdańsk. Pod koniec sierpnia zegar zacznie działać.

- Chciałbym, aby kula spadała co dwie godziny, o ósmej, dziesiątej itd. - mówi Michalak. - Przyrząd będzie niezwykle precyzyjny. Sygnał uruchamiający będzie szedł drogą radiową z Frankfurtu. Dokładność będzie mierzona co do milionowej części sekundy.

Gdańska kula czasu będzie jedynym tego typu działającym czasomierzem w Polsce. Na świecie jest ich także niewiele. Do dziś zachowało się zaledwie kilka egzemplarzy, m.in. w Wielkiej Brytanii, USA i Nowej Zelandii.

- Warto przekroczyć próg mojej latarni z jeszcze jednego ważnego powodu - zachęca Jacek Michalak. - Tak naprawdę to z jej okienka padły pierwsze strzały na Westerplatte. Pierwszego września 1939 roku w latarni zainstalowano gniazdo cekaemu. Żołnierze dwie minuty szybciej niż marynarze z pancernika "Schleswig-Holstein" ostrzelali polskie posterunki. Polacy nie pozostali dłużni - skierowali w stronę latarni lufę swojego jedynego działa. Pierwszy pocisk nie trafił. Drugi był celny. W wieży latarni powstała spora wyrwa. Wydaje się to niezwykłe, ale mam dokumenty wskazujące, że to właśnie tu, z tego miejsca, rozpoczęto II wojnę światową.
Gazeta WyborczaBożena Aksamit

Opinie (24) 4 zablokowane

  • Ciekaw jestem jak pan iżynier

    nakłonił Saur do dania takiej kasy... W końcu latarnia to prywatna własnosć a wstęp kosztuje sporo złociszów.

    • 0 0

  • Do AM

    To po jakiego diabła piszesz w bandyckim jezyku dzieciaku. Naucz sie jezyka przodkow i w nim nawijaj.

    • 0 0

  • "Warto przekroczyć próg MOJEJ latarni - zachęca Jacek Michalak." bez komentarza...

    - Tak naprawdę to z jej okienka padły pierwsze strzały na Westerplatte. (...) Żołnierze dwie minuty szybciej niż marynarze z pancernika "Schleswig-Holstein" ostrzelali polskie posterunki (...).
    Przynajmiej widomo z CZYJEJ latarni ostrzelno tych bandyckich polaczków!

    ;/

    • 0 0

  • "Warto przekroczyć próg mojej latarni z jeszcze jednego ważnego powodu - zachęca Jacek Michalak. - Tak naprawdę to z jej okienka padły pierwsze strzały na Westerplatte. Pierwszego września 1939 roku w latarni zainstalowano gniazdo cekaemu. Żołnierze dwie minuty szybciej niż marynarze z pancernika "Schleswig-Holstein" ostrzelali polskie posterunki. Polacy nie pozostali dłużni - skierowali w stronę latarni lufę swojego jedynego działa. Pierwszy pocisk nie trafił. Drugi był celny. W wieży latarni powstała spora wyrwa. Wydaje się to niezwykłe, ale mam dokumenty wskazujące, że to właśnie tu, z tego miejsca, rozpoczęto II wojnę światową. "

    Totalna bzdura!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane