- 1 Lądowanie w Poznaniu przez nocny Duathlon (144 opinie)
- 2 Jak zniszczono Rady Dzielnic w Gdyni (117 opinii)
- 3 PKP chce oddać Gdyni tunel. Szansa na zmiany w centrum (120 opinii)
- 4 Pozostałości baterii mającej bronić portu (67 opinii)
- 5 Wybudują chodnik w miejscu prowizorki (50 opinii)
- 6 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (136 opinii)
Żeglarze pobili arktyczny rekord
Barlovento II przekroczył 82 równoleżnik. To pierwszy jacht pod polską banderą, którego załodze udało się dopłynąć tak daleko na północ. I od razu zawrócił, bo jak na jeden rejs, który zaczął się w Gdyni, przygód było aż nadto.
Pole lodowe było już jednak tak blisko, że kapitan płynącego z Gdyni jachtu Barlovento II Maciej Sodkiewicz nie zaryzykował śrubowania wyniku i podjął decyzję o niezwłocznej zmianie kursu. - Wracamy na południe tak szybko, jak to możliwe. Zrobiło się dużo zimniej, odkąd zaczął wiać silny wiatr - poinformował trójmiejski kapitan.
Wyprawa zaczęła się 2 czerwca. Żeglarze mieli w planie przepłynięcie ponad 8 tys. mil, pokonanie czterech mórz, dwóch ogromnych rosyjskich jezior i dwóch rzek. To wszystko na specjalnie "dozbrojonym" jachcie Barlovento II. Wzmocniony kadłub, ale też m.in. specjalny sprzęt do tankowania wody z gór lodowych oraz ponton, pozwalający pływać po lodowatych wodach wśród ostrych krawędzi brył lodu, to tylko niektóre elementy wyposażenia.
Warto było, bo tygodnie spędzone po przekroczeniu koła podbiegunowego zostaną w pamięci na zawsze. Niewiele osób ma bowiem okazję zobaczyć, jak tarcza słoneczna schodząc coraz niżej w kierunku morza, zamiera na chwilę w bezruchu tuż nad horyzontem, a potem zaczyna z powrotem się wznosić. Bez wątpienia w pamięci pozostanie też moment tankowania, gdy zakupione paliwo zostało przywiezione w dwóch dwustulitrowych beczkach, a dostarczający je Rosjanin ze stoickim spokojem podłączył "samorobny" mechanizm, który cudem nie wybuchł, ale przelał paliwo do zbiorników jachtu.
Trasa jachtu to m.in. także kanał bałtycko-białomorski, zbudowany na rozkaz Józefa Stalina. Przez wiele lat nikt nie wierzył, że taki przekop umożliwiający żeglugę w ogóle istnieje. Spore wrażenie robi też zwiedzanie lądów, na których nie ma żadnych stałych mieszkańców - jak na Ziemi Franciszka Józefa.
Teraz przed żeglarzami już tylko powrót i walka z... nudą.
- I wleką się nudne mile. Godzina za godziną. Wachta za wachtą. Jedynym urozmaiceniem jest kambuz, gdzie z nudy zaczynają pojawiać się prawdziwe cuda. Jemy spokojnie. Bez pośpiechu. Celebrując przyjemne ciepło mesy z dala od wilgoci, mgły i sztormiaków - relacjonuje kapitan Maciej Sodkiewicz. - I tak walczymy powolutku, wykorzystując każdą zmianę kierunku wiatru. Trochę na żaglach, trochę na maszynie. Ćwicząc najważniejszą z cnót żeglarza - cierpliwość.
Opinie (38) 1 zablokowana
-
2013-07-29 09:21
Gratuluję
No proszę, teraz to nie nuda tylko wędkę brać i łowić najsmaczniejsze kąski na kolacje ;-). Swoją drogą chętnie wybrałbym się w taki rejs, ale niestety brak funduszy, a nawet jakby były to i tak brak doświadczenia, ale zawsze można poszaleć na zatoce, albo mazurach :-)
- 2 1
-
2013-07-29 11:58
Polska bandera??? (1)
Raczej pod okupacją... Pełen szacun aczkolwiek brak barw... Szkoda
- 0 0
-
2013-07-29 12:46
Bandera jest OK
W tym miejscu na na jachcie wiesza się bandery odwiedzanych państw (o ile zawinęło się do portu), ew. inne bandery związane z wyprawą. Flagę narodową stawia się na rufie.
- 0 0
-
2013-07-29 14:19
szczeliny na pokładzie
kilku zarośniętych leśnych dziadków i 2 kobiece, wilgotne szczelinki dla umilania czasu.
- 0 0
-
2013-07-29 16:03
Redaktorkowi chyba się jednostki popieprzyły.
Jak można ten rekord podawać jednocześnie w szerokości i długości geograficznej??
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.