Przejęte samochody zostały skradzione w Berlinie.
mat. MOSG
Dwa przejęte samochody, trzech zatrzymanych mieszkańców Trójmiasta - to bilans akcji strażników granicznych, którzy przejęli skradzione w Berlinie auta. Złodzieje jechali do "dziupli", gdzie pojazdy prawdopodobnie miały zostać rozmontowane na części.
Najpierw strażnicy graniczni zatrzymali w gminie Komorniki (Wielkopolska) hybrydową toyotę auris. Za jej kierownicą siedział 35-latek z Gdyni.
Kiedy funkcjonariusze sprawdzili dane pojazdu w systemach informatycznych, okazało się, że auto zostało skradzione dwa dni wcześniej w Berlinie.
W tym samym mieście skradziono hybrydową toyotę yaris, którą kilka godzin później także namierzyli pogranicznicy.
- Tym razem za kierownicą siedział 56-latek z Gdyni. Oba pojazdy miały zamocowane fałszywe tablice rejestracyjne, oryginalne były w bagażnikach aut. Łączną wartość pojazdów szacuje się na ok. 100 tys. zł. Oprócz kierowców do sprawy zatrzymany został 48-letni mieszkaniec Gdańska, który - zdaniem śledczych - również brał udział w organizowaniu procederu kradzieży samochodów - mówi Andrzej Juźwiak z Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.
Złodziejskie łupy w "dziupli"
Po przedstawieniu zarzutów sąd aresztował zatrzymanych na trzy miesiące.
To jednak nie wszystko. Na terenie "dziupli", do której transportowane były zatrzymane toyoty, funkcjonariusze Straży Granicznej znaleźli m.in. kradzioną skrzynię biegów i zabezpieczyli do dalszych badań mechanoskopijnych kilkadziesiąt części samochodowych.
- Właściciel firmy, 52-latek z powiatu poznańskiego, został również zatrzymany i po przedstawieniu zarzutów zastosowano wobec niego wolnościowe środki zapobiegawcze - podsumowuje Andrzej Juźwiak.