Upalna pogoda zachęca do kąpieli w morzu. Jednak żółta zawiesina połączona z glonami na brzegu Zatoki Gdańskiej odstrasza wielu od wejścia do wody. Czy mamy się czego obawiać?
- No niech pani zobaczy, te dzieci się kąpią, a rodzice tego nie widzą? Przecież to niebezpieczne. Ze statku wylała się siarka, jak można tak ryzykować - grzmiała na plaży w Sobieszewie jedna z turystek.
W podobnym tonie alarmują nas czytelnicy. Dostaliśmy zdjęcia z plaży na Przymorzu, gdzie przy brzegu króluje żółta zawiesina. Czy na pewno jesteśmy bezpieczni, wchodząc do morza?
- Widoczna gołym okiem żółta zawiesina, pojawiająca się na wodach Zatoki Gdańskiej w tym okresie czasu, to pyłki przenoszone przez wiatr z kwiatostanów sosny i innych roślin, które nie stanowią zagrożenia dla zdrowia wypoczywających, ale powodują zmniejszenie wartości estetycznych wody do kąpieli - informuje
Halina Bona, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gdańsku.
- Gdy niedawno leciałam samolotem z Estonii, to nad wodami zatoki widziałam olbrzymie języki żółtej "zupy". Wyglądało to tak, jakby ktoś wylał grochówkę do morza. Ale absolutnie nie mamy się czego obawiać. Sosna, która najczęściej rośnie w pasach nadmorskich, obecnie kwitnie, więc po ulewnych deszczach jej pyłek uwidacznia się w zbiornikach wodnych czy choćby wokół kałuż na ulicy - uspokaja prof.
Małgorzata Latałowa z katedry Ekologii Roślin
Uniwersytetu Gdańskiego.
Podobnie jest z glonami pojawiającymi się w morzu, bo także trwa ich wzmożona wegetacja. Jak wyjaśnia profesor Latałowa, jedynie alergicy mogą się obawiać pyłków sosny. Osiąga on bardzo wysokie stężenia w atmosferze: do 8 tys. ziaren na m szesc. w miastach i do 120 tys. z/m szesc. na terenach podmiejskich. Dla porównania - pojedynczy kwiat sosny czarnej produkuje blisko 1,5 mln ziaren pyłku, a pojedynczy kwiat żyta - 57 tys. ziaren pyłku.