- 1 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (46 opinii)
- 2 Tajemnicza baszta zostanie otwarta (41 opinii)
- 3 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (279 opinii)
- 4 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (322 opinie)
- 5 Jest reakcja na serię kolizji z tramwajami (127 opinii)
- 6 Narobił zniszczeń na 16 tys. Ukradł kilkaset zł (135 opinii)
Gdzie się podziały gdańskie parki i ogrody?
Skąd wzięła się nazwa Błędnik i kto wie, że kiedyś w jego miejscu był malowniczy ogród? A to, że przed Bramą Wyżynną był Ogród Botaniczny, przy Pustym Stawie na Stogach stał dom kuracyjny z kawiarenkami i wypożyczalnią kajaków, a z Parku Oliwskiego można było dostrzec morze? Kiedyś trójmiejskich parków i terenów zielonych było o wiele więcej, teraz ich znaczna część jest zaniedbana. O sytuacji przestrzeni zielonych w Gdańsku rozmawiamy z Katarzyną Rozmarynowską, urbanistką z Politechniki Gdańskiej, która właśnie wydała książkę "Ogrody odchodzące...?" poświęconą historii tutejszych terenów zielonych.
Katarzyna Rozmarynowska*: To nieprawda. Nie jest tak źle. Większość parków i zieleńców, o których piszę, wciąż jeszcze istnieje. Problem polega na tym, że dla większości z nas są niedostrzegalne, zbyt mało o nich wiemy. Dawni mieszkańcy, którzy byli emocjonalnie związani z gdańską zielenią wyjechali stąd, a dla przybyszów, opuszczone przez Niemców parki były zupełnie pozbawione treści. Utrudniło to im uznanie zielonego dziedzictwa za własne, a tym samym zmniejszyło jego szansę na przetrwanie. Moja książka ma na celu przybliżyć dzisiejszym gdańszczanom dzieje gdańskiej zieleni publicznej, odkryć jej pozamaterialną treść, pokazać to, czego nie widać a co jest konieczne do zrozumienia jej wartości. Tylko to może pomóc ocalić zielone zabytki przed ostatecznym unicestwieniem.
Co zaskakuje najbardziej? Można doszukać się w niej wielu ciekawostek. Chyba mało osób zdaje sobie sprawę, że nazwa Błędnik wzięła się od ogrodu z labiryntem (był w miejscu, gdzie obecnie przecinają się tory z mostem), w którym się błądziło, przed Bramą Wyżynną był Ogród Botaniczny , a park na Jaśkowej Dolinie był jednym z pierwszych miejskich parków w Europie.
Zaskoczeń było dużo, może dlatego, że praca nad książką trwała wiele lat. Największym jednak było to, że miejsca, które wcześniej znałam, okazywały się zupełnie inne niż mi się wcześniej wydawało. Najlepszym przykładem jest wymieniony przez pana Błędnik. Też, podobnie ja pan, myślałam, że istniał tam labirynt. Tymczasem nic na to nie wskazuje, a swoją nazwę, ta najstarsza gdańska promenada zawdzięcza prawdopodobnie szalonym (błędnym) pacjentom pobliskiego lazaretu. Albo Park Jaśkowej Doliny, dziś pusty i niedostępny las. Tymczasem kiedyś było to miejsce tętniące życiem, jeden z pierwszych parków miejskich w Europie. Gdańszczanie bardzo wcześnie, bo już w 1832 roku wpadli na pomysł jego budowy. Byli z niego bardzo dumni. Dwa jego widoki umieścili nawet na gloryfikującej miasto rycinie. Znalazły się na symbolicznym łuku triumfalnym, pośród najcenniejszych gdańskich budowli: ratusza, teatru miejskiego, zbrojowni itd. O wysokiej randze, jaką park się cieszył, dobitnie świadczy i to, że jego odwiedziny były częstym elementem programu oficjalnych wizyt ważnych osobistości. Kilkakrotnie gościł tu następca tronu pruskiego książę Fryderyk, który od 1840 roku panował jako król Fryderyk Wilhelm IV, a ostatni następca tronu, komendant Pierwszego Regimentu wrzeszczańskich Huzarów Śmierci książę Wilhelm (1882-1951) zimą zwykł korzystać z toru saneczkowego urządzonego na stokach Wzgórza Królewskiego , co zostało nawet uwiecznione na okolicznościowej pocztówce.
Wielu osobom pewnie ciężko sobie wyobrazić że kiedyś w miejscu między obecnym I Liceum Ogólnokształcącym, Pomnikiem Poległych Stoczniowców i Zieleniakiem był malowniczy Plac Hanzy , na Starych Szkotach znajdował się Ogród Schahnasjahna żywcem przypominający ten z powieści "Tajemniczy Ogród", przy Pustym Stawie na Stogach były kawiarenki, dom kuracyjny oraz wypożyczalnia kajaków, a stojąc przy żywopłocie w miejscu Drogi do Wieczności w Parku Oliwskim można było dostrzec nawet morze. Ciężko potraktować Pani książkę jako optymistyczny obraz tego co dzieje się z obszarami zielonymi w Gdańsku widząc różnicę między tym co było kiedyś, a sytuacją obecną.
Nie, dlaczego? Proszę spojrzeć na tytuł zakończony wielokropkiem i znakiem zapytania. On jednak pokazuje, że ciągle mam nadzieję na zatrzymanie postępującej degradacji. Optymistycznie patrzę na coraz większe zainteresowanie mieszkańców zabytkową zielenią, na rosnącą świadomość jej wartości i budzącą się potrzebę zmiany. A stąd już tylko krok do urny wyborczej, do walki o fundusze, do organizowania się w jej obronie zabytkowych.
Wiele dawnych parków już nie istnieje. Czas obszedł się z nimi okrutnie. Nie ma na to rady. Nic nie zwalnia nas jednak z obowiązku poszukiwania ratunku dla tych, które jeszcze pozostały. Warunkiem koniecznym wyprowadzenia ich z pustki w jakiej się znalazły, jest zainteresowanie społeczności lokalnych. Wierzę, że jeśli władze dostrzegą prawdziwe zainteresowanie swoich wyborców zabytkową zielenią, to znajdą się też środki na jej rewaloryzację. Warto o nią walczyć, chociażby dlatego, że jest ona świadectwem historii i fragmentem europejskiego dziedzictwa za które jesteśmy odpowiedzialni. Parki i skwery powstawały dzięki olbrzymiemu wysiłkowi i zaangażowaniu dawnych mieszkańców i w związku z tym nie powinny być dzisiaj traktowane jako niechciane, zawadzające postępowi skupiska zdziczałej zieleni. Nie jesteśmy ich właścicielami a jedynie depozytariuszami, którzy powinni przekazać je następnym pokoleniom. Poza tym, są nam one po prostu potrzebne.
Gdańszczanie bardzo dbali o swoją zieleń. Zniszczenia wojenne nie były przez nich zawinione. To były kataklizmy. Natomiast zwyczaj udostępniania mieszkańcom ogrodów prywatnych, który poprzedził budowę ogólnodostępnej zieleni publicznej dotarł do Gdańska pod koniec XVIII wieku. Dzięki hojności właścicieli można było przechadzać się tu po ogrodach: Andrzeja Schopenhauera na Oruni , opata cystersów w Oliwie, a na początku XIX wieku także Jana Labesa w Jaśkowej Dolinie (ok. 1803) i Sörena Bjørna na Stogach. Chętnie swoimi zielonymi salonami dzielili się także właściciele posiadłości na Polankach .
Ale pewne zmiany w myśleniu ludzi się pojawiają. Odnawiany jest Park Reagana, Park Haffnera, Park Oruński. Pojawiają się plany młodych architektów jak przestrzenie zielone mogą ożywić dzielnice. Odbył się też konkurs na zagospodarowanie Placu Wałowego .
Oczywiście. Zieleń w przestrzeniach publicznych, także zieleń zabytkowa staje się coraz ważniejszym elementem w miastach w całej Europie. Od pewnego czasu obserwujemy taki mały renesans miejskiej sztuki ogrodowej. Miło, że w Gdańsku również podejmowane są inicjatywy związane z rewaloryzacją parków. Szkoda, że tych inicjatyw jest tak mało. Jeśli zaś chodzi o konkurs na Plac Wałowy, to szkoda, że w jego warunkach nie zwrócono uczestnikom uwagi, że Plac Wałowy to także najstarszy gdański zieleniec (założony w 1872 roku), o doskonale zachowanym układzie kompozycyjnym, a nie tylko plac, który trzeba zagospodarować.
Wydaje się że teraz cykl z XIX wieku się powtarza - wraz z rozwojem urbanizacji przestrzenie zielone zanikają i mieszkańcy zaczynają odczuwać ich brak. Przegrywamy pod względem przestrzeni zielonych chociażby z Berlinem i Paryżem, z którymi kiedyś z powodzeniem mogliśmy konkurować. Czyżby więc polityka Gdańska brnie w złym kierunku?
Jeżeli chodzi o nowe realizacje, to ciągniemy się w tyle nie tylko za Berlinem i Paryżem, ale również za wieloma znacznie mniejszymi miastami. Wydaje się, że brakuje nam całościowej planistycznej wizji terenów zieleni, która pozwoliłaby na rozsądne gospodarowanie istniejącymi zasobami i rezerwowałaby tereny pod nowe parki. Sztandarowe gdańskie realizacje, takie jak Park Reagana czy brzeźnieński Park Haffnera, są dla mieszkańców wielu dzielnic, ze względu na trudności komunikacyjne, praktycznie nieosiągalne. Mam tu na myśli przede wszystkim południowe dzielnice Gdańska - gęsto, chaotycznie zabudowane kamienne pustynie, bez drzew, skwerów i parków. Nie możemy liczyć na to, że będą je zakładać nastawieni na szybki zysk deweloperzy. Jako elementy ogólnodostępnego systemu zielonych przestrzeni publicznych powinny być inwestycjami miejskimi, tak samo jak drogi, chodniki i place.
Mam nadzieję że moja książka chociaż w minimalnym stopniu zwróci uwagę na problem parków i przestrzeni zielonych w Gdańsku. Dla większości z nich czasu pozostało już niewiele, wchodzą bowiem w okres schyłkowy. Jeżeli nie uda się ich uratować w najbliższych latach, to na zawsze znikną z krajobrazu miasta. Chyba ze szkodą dla nas wszystkich.
*Katarzyna Rozmarynowska - adiunkt na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej; prowadzi zajęcia z urbanistyki i architektury krajobrazu. Jej zainteresowania zawodowe są związane z szeroko pojętą problematyką miejską, historią sztuki ogrodowej, teorią i konserwacją zabytkowej zieleni oraz teorią architektury krajobrazu. Jest autorką licznych artykułów poświęconych tej tematyce. Oprócz prac o charakterze ściśle naukowym, w jej dorobku są również projekty rewaloryzacji m.in. Parku Przymorze, Park Stawowie w Sopocie czy wrzeszczańskiego parku przy PG. Jest także autorką Zielonego Pomnika Jana Pawła II na gdańskiej Zaspie.
Miejsca
Opinie (176) 3 zablokowane
-
2011-09-26 17:49
A ja zastanawiam się gdzie podziała się fontanna która stała w miejscu (1)
gdzie obecnie stoi pomnik Konopnickiej. W 1956r jeszcze była a potem wsiąkła na amen....w składzie konserwatora a może w jakimś prywatnym ubeckim ogrodzie??? może by tak małe śledztwo???? Konopnicką won a fontanne przywrócić, zrekonstruować???
- 7 1
-
2011-09-28 08:05
To "won z Konopnicką" to jest żałosne i głupie :(((
- 0 0
-
2011-09-26 17:52
z Parku Oliwskiego znikła z fontanny figurka Bachusa ...zła była ???
no i gdzie się podziała???
- 4 2
-
2011-09-26 18:13
Nie wystarczyło napisac, że Gdańsk przed wojną był miastem, które posiadało w swoich granicach, najwięcej zieleni ze wszystkich
miast europejskich ? , ale o tym trzeba wiedziec...
- 7 3
-
2011-09-26 18:41
nie trzeba sie tak daleko cofac w czasie
wystarczy wspomnieć ze naprzeciw dworca Gdańsk Główny , tam gdzie dzis mamy empik i takie inne , był park , a plac nazywał się ..... kto wie wpisuje pod spodem
- 5 0
-
2011-09-26 18:50
w albumie: "Gdańsk na fotografii lotniczej z okresu międzywojennego. Ze zbiorów Instytutu Herdera w Marburgu",
drzewa w alejkach okalających dzisiejszą politechnikę przycięte były w prostopadłościany, walce, ostrosłupy ... wyglądało to imponująco.
- 7 0
-
2011-09-26 19:13
Gdańsk jest przeludniony
stary układ dróg zbyt duże zagęszczenie - kiedyś to było zupełnie inne miasto i to nie tak dawno bo przed wybudowaniem zaspy,przymorza - miasto dalej w to brnie - pojedźcie do Szwecji to zobaczycie że można żyć normalnie
- 1 3
-
2011-09-26 19:22
akacje we Wrzeszczu
swoją drogą to chyba wszyscy ponoszą winę za taki stan miasta, bo czy ktoś pamięta że wzdłuż uliczek we Wrzeszczu rosły akacje - ale wtedy był problem z parkowaniem i nie ma już drzewek
- 10 0
-
2011-09-26 19:25
Jaki piękny kiedyś był Gdańsk, ahh mozna tylko westchnąć. (1)
Co się stało z tym miastem, perłą północy, która tysiąc lat słynęła z bogactwa? Wystarczyło kilkadziąt lat rządów komunistów i Adamowicza, żeby tysiącletnie miasto zeszło na psy, Przykre jak łatwo jest zniszczyc coś co wiekami budowały całe pokolenia Gdańszczan...
- 11 3
-
2011-09-26 20:03
DOBRZE POWIDZIANE....
zgadzam sie z toba ......adamkowicz to jelop..on tylko o siebie tak naprawde sie martwi....TRZEBA JAKAS AKCJE ZROBIC ZEBY NIEGLOSOWAC NA NIEGO W PRZYSZLYCH WYBORACH
- 5 0
-
2011-09-26 19:53
po co parki lepsze CENTRUM SOLIDARNOSCI!!!!!!! ZA 350JMLN! (1)
HEHE POZDRO DLA ADAMKOWICZA................
- 9 0
-
2011-09-26 20:35
Będziemy rozwijać demokrację!
- 1 0
-
2011-09-26 20:35
trzeba sobie powiedzieć bez owijania w bawełnę: przed 1945 rokiem mieszkańcy Gdańska (1)
mówili innym jezykiem, reprezentowali wielowiekowa tradycję mieszczańska i inną cywilizację a po 1945 roku ich miasto zasiedlił żywioł ze wschodu majacy,,chęć szczerą" i nic więcej
- 6 4
-
2011-09-27 00:46
ta chęć trwa do dziś w zakompleksionym, platfusowym elektoracie.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.