- 1 Dwa osiedla obok siebie bez wspólnej drogi (136 opinii)
- 2 Najstarsza fontanna idzie do remontu (66 opinii)
- 3 Miasto pełne znaków. Wiele niepotrzebnych (121 opinii)
- 4 Pomnik twórcy Bitcoina stanie w Gdańsku? (232 opinie)
- 5 Zamiast Rębiechowa lotnisko na morzu (221 opinii)
- 6 Nowe ściany starej kawiarni na Aniołkach (64 opinie)
Biegli nie byli w stanie stwierdzić, czy podpalacz z Gdańska jest poczytalny
Film pokazujący skutki działań podpalacza
Biegli psychiatrzy przebadali Marcina W., który w nocy z 4 na 5 września podpalił w Gdańsku 19 samochodów. - Nie wiemy czy jest poczytalny, czy nie - orzekli. Prokuratura wystąpiła więc do sądu z wnioskiem o przeprowadzenie jego obserwacji w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Dlaczego tym razem jest inaczej?
- Biegli orzekli, że nie są w stanie wydać jednoznacznej opinii - mówi Jolanta Janikowska-Matusiak, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Argumentacji psychiatrów jednak nie zdradza.
Prokurator prowadzący sprawę kilka dni temu skierował do sądu wniosek o przeprowadzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej Marcina W. Jeżeli sąd się zgodzi, to mężczyzna, który obecnie przebywa w areszcie, trafi do szpitala psychiatrycznego, gdzie zostanie dokładnie przebadany.
- Taka obserwacja trwa cztery tygodnie, na wniosek biegłych może być jednak przedłużona. Łączny jej czas nie może jednak przekroczyć ośmiu tygodni - mówi Janikowska-Matusiak.
Po nocnym rajdzie podpalacza eksperci wycenili straty wynikające ze zniszczenia 19 samochodów na ponad 550 tys. zł. Dlatego też prokuratora zdecydowała się postawić 33-latkowi zarzuty dotyczące zniszczenia mienia znacznej wartości, czyli przestępstwa zagrożonego karą do 10 lat więzienia.
Mężczyznę zatrzymano kilka godzin po podpaleniach. 6 września sąd aresztował go na trzy miesiące.
33-latek przyznał się do podpaleń. Jak stwierdził, wypił "kilka piw", a potem kupił na stacji benzynowej kanapkę, kilka zapalniczek i "ruszył w miasto". Podpalał przypadkowe samochody, zaczynając od nadkoli i chlapaczy.
W ostatnim czasie kilku sprawców głośnych przestępstw, których dokonano w Trójmieście uniknęło odpowiedzialności ze względu na swoją niepoczytalność. Tak było w wypadku mężczyzny, który pobił na ulicy kilka przypadkowych kobiet. Taką samą decyzję podjęto także w przypadku 32-latka, który 19 lipca odbył szaleńczy rajd Monciakiem, raniąc przy tym ponad 20 osób. W ten sam sposób zakończyła się również sprawa 35-letniej Ewy K., która pod koniec 2011 roku utopiła przy molo w Sopocie swoją 3-letnią córeczkę.
Opinie (127) 4 zablokowane
-
2014-11-19 16:50
Biegli to mają oczy rozbiegane.
- 12 0
-
2014-11-19 16:48
To kpina z prawa!
Krew mnie zalewa, kiedy słyszę o tych wszystkich niepoczytalnych!
- 16 0
-
2014-11-19 16:46
biegli czekaja na koniec wyborow
bo nie wiadomo czy po zmianie samorzadu nie dostana po d*pie za swoja opinie
- 18 0
-
2014-11-19 16:41
Brak słów
Jednym ręce opadają a drugim świerzbią.
- 10 0
-
2014-11-19 16:39
Poczytalny czy nie
Ręce przy samej pupie upi... olić
- 13 0
-
2014-11-19 16:34
Ludzie kto jest jakaś paranoja jak ktoś podpali samochody lub rozjedzie ludzi na Mocniaku i powie nie wiem czemu to zrobiłem nie pamiętam tego to ma być nie winny? Wystarczy poczytać mądre książki Może dojdzie do tego że pedofile i gwałciciela może też są nie poczytalni. Przestępstwo to przestępstwo i jak toś przez 3 sekundy był nie poczytalny to nie może być jego wytłumaczenie i musi ponieś karę
- 17 0
-
2014-11-19 16:21
Biegli są .........Niepoczytalni !!!!!!!!!!!!!
- 21 0
-
2014-11-19 16:21
Wpie....ć mu a nie się bawić.
Właśnie takie mamy sądy.
- 15 0
-
2014-11-19 16:16
Trzeba powołać biegłych w sprawie biegłych
- 27 0
-
2014-11-19 16:14
To może podpalacz wie czy biegli są poczytalni?
- 101 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.