- 1 Jechaliśmy Obwodnicą Metropolitalną (198 opinii)
- 2 W sobotę półmaraton, zmiany od piątku (131 opinii)
- 3 Do czerwca skażona ziemia zniknie z Gdańska (86 opinii)
- 4 Trzy przejścia na odcinku 130 metrów (116 opinii)
- 5 Brak koalicji w Radzie Miasta w Gdyni (283 opinie)
- 6 Pełno usterek i pustostanów na dworcu głównym (49 opinii)
Dane osobowe na stronie gdyńskiego BIP
Pełne dane adresowe kandydatów ubiegających się o stanowisko specjalisty ds. kadr w Przedszkolu nr 8 przy ul. Kapitańskiej w Gdyni znalazły się wśród informacji o wynikach zakończonego naboru na stronach gdyńskiego magistratu. W przedszkolu sytuację tłumaczą niedopatrzeniem. Urzędnicy twierdzą z kolei, że nie mają czasu, by weryfikować wszystkie treści pojawiające się w Biuletynie Informacji Publicznej.
- Artykuł 15 ustawy o pracownikach samorządowych z 2008 roku stanowi, że niezwłocznie po przeprowadzonym naborze informacja o wyniku naboru jest upowszechniana przez zamieszczenie na tablicy informacyjnej w jednostce, w której był przeprowadzony nabór, oraz opublikowanie w Biuletynie Publicznym przez okres co najmniej 3 miesięcy - informuje Małgorzata Kałużyńska-Jasak z zespołu prasowego Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
Wśród informacji powinna znajdować się nazwa i adres jednostki przeprowadzającej nabór, określenie stanowiska, imię i nazwisko wybranego kandydata oraz jego miejsce zamieszkania - co oznacza miasto stałego pobytu. Sęk w tym, że w ogłoszeniu o wynikach pojawiły się nie tylko dane wszystkich kandydatów, ale też dokładne adresy startujących na stanowisko osób, co jest naruszeniem ustawy.
- Zgodnie z nią, nie powinny być podawane dokładne adresy osób wybranych na dane stanowisko urzędnicze. Łamanie tych przepisów jest sporadyczne. Zapisy ustawy o pracownikach samorządowych są w tym momencie jasne i klarowne. Nie mamy wiele zgłoszeń i skarg zahaczających o tę kwestię - przyznaje Kałużyńska-Jasak.
W przedszkolu tłumaczą, że informacja w tej formie pojawiła się przez niedopatrzenie.
- Często działamy na zasadzie "kopiuj - wklej". Dokumenty gotowe trzeba szybko umieścić na stronach urzędu i stąd wynikają takie pomyłki - wyjaśnia Karolina Puźniak z Przedszkola nr 8.
Jak to możliwe, że nikt z urzędników miejskich przez ponad miesiąc nie zauważył upublicznionych przez pracownicę przedszkola danych kandydatów, które zniknęły dopiero po naszej interwencji?
- Dostęp do panelu administracyjnego ma ok. 250 osób - w różnym zakresie. Tego typu informacje, jak ogłoszenia o naborze i wyniki są wprowadzane samodzielnie przez upoważnione do tego osoby z podległych urzędowi jednostek. Nie jesteśmy w stanie weryfikować wszystkich wpisów - wyjaśnia Michał Kowalski, redagujący gdyński Biuletyn Informacji Publicznej.
Jak przyznaje, zdarzają się jednak sytuacje, kiedy treść wymaga poprawek i wtedy są one dokonywane. Do tej pory dotyczyły jednak głównie "literówek".
- Do obsługi całego miejskiego portalu i BIP oddelegowane są dwie osoby, więc ciężko wszystko dokładnie sprawdzać. Tym bardziej że informacji, które przewijają się przez miejskie strony internetowe jest naprawdę sporo - dodaje.
Miejsca
Opinie (81) 2 zablokowane
-
2014-04-03 23:22
copy paste... no tak...
- 1 0
-
2014-04-04 10:37
Aby to pierwszy raz!
Przeciez tam CALY dzial IT to ludzie typu "znajomi krolika" calkowicie bez jakichkolwiek kompetencji. To samo bylo z tego co pamietam Dzieinikiem Ucznia (cala baza wywalona internet).
- 0 0
-
2014-04-04 11:25
BIP
Często działamy na zasadzie "kopiuj - wklej". Dokumenty gotowe trzeba szybko umieścić na stronach urzędu i stąd wynikają takie pomyłki - wyjaśnia Kamila Puźniak z Przedszkola nr 8.
Z wypowiedzi od razu widać, że pani ta nie ma kompletnie nic wspólnego z wpisywaniem treści do BIP. Jak zrobi się kopiuj-wklej , to cały tekst rozjeżdża się, jak nogi od starego stołu. Żenada i brak wiedzy merytorycznej .- 0 0
-
2014-04-04 15:05
Rozwój przepisów powoduje iż powstają coraz bardziej chore sytuacje
Kiedyś na klatce schodowej była lista mieszkańców, w wielu miejscach widniały dane osób, nikomu to nie przeszkadzało, ba nawet wielokrotnie pomagało. A teraz przepisy tworzą chore i bezsensowne sytuacje. Niedługo idąc korytarzem firm i urzędów, też będą tabliczki z samym imieniem, albo i nawet nie, bo ochrona danych osobowych. Ba może niedługo nie będziemy znali się z imion i nazwisko, bo trzeba chronić dane osobowe ?
Osoby starające się o stanowiska pracy, szczególnie w sektorze publicznym, z samego faktu upublicznienia winni być znani z pełnych danych. Przy tej okazji można zweryfikować kandydata, gdyby miał coś "za tzw. uszami w przeszłości".
A co do niedbalstwa, to ileż artykułów pisanych na łamach stron internetowych i gazet posiadają błędy, bo są pisane w pośpiechu, bo ciśnie dyrekcja pracowników, bo się spieszymy. Może czas znormalnieć w życiu, zwolnić, a świat stanie się przyjemniejszy, bardziej międzyludzki ?- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.