• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak dobrze mieć sąsiada

Michał Stąporek
7 czerwca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Kiedyś relacje sąsiedzkie były dobre lub złe. Dziś bywa, że nie ma ich w ogóle. Kiedyś relacje sąsiedzkie były dobre lub złe. Dziś bywa, że nie ma ich w ogóle.

Tak jak mało kto ogrzewa dziś mieszkania węglem i koksem, tak i nasze relacje z sąsiadami różnią się od tych z czasów znanej piosenki Alibabek.



Jak dobrze mieć sąsiada,
Jak dobrze mieć sąsiada,
On wiosną się uśmiechnie,
Jesienią zagada,
A zimą ci pomoże
Przy węglu i przy koksie
I sama nie wiesz, kiedy
Ułoży wam rok się.
Alibabki
Przez 20 lat mieszkałem w dziewięciopiętrowym bloku na Zaspie.

Na pierwszym, czwartym i siódmym piętrze miałem kolegów i koleżanki z klasy w podstawówce.

U kolegi z trzeciego piętra zrobiono mi pierwsze w życiu kolorowe zdjęcie. Ponieważ kolorowe filmy były wtedy rzadko używane, to gdy tata kolegi założył w końcu taki w swoim aparacie, do udziału w sesji zaprosił także sąsiadów z piętra piątego i siódmego.

Sąsiad z dziewiątego piętra ubrał się kiedyś elegancko i grzecznie przyszedł zapytać, czy mógłby grzecznościowo odebrać u nas telefon, bo ma do niego zadzwonić kuzyn. Kuzyn mieszkał w Chicago, więc dzwonił koło godz. 3 nad ranem. Nie było problemu.

Nie było problemu także z tym, że gdy w szkole za nic nie chciały mi wchodzić do głowy ułamki, to inny sąsiad - na którego mówiłem "wujek" - przez bite trzy godziny mi je tłumaczył.

Pożyczania cukru czy kawy nie pamiętam, ale wszyscy się znaliśmy.

A dziś jak to wygląda? Od czterech lat mieszkam w sześciopiętrowym budynku we Wrzeszczu. Do najbliższych sąsiadów uśmiecham się szczerze i życzliwie, ale nie wiem, jak się nazywają. Z sąsiadem z dołu kontaktuję się, gdy mój synek wrzuci do niego na taras dziecięcą piłkę. Wtedy też rozmawiamy o tym, że i do niego, i do mnie lecą papierosy palone na balkonie nad nami.

Jedynie z Tomkiem i Celiną z mojego piętra znam się ciut lepiej, bo chętnie opiekują się naszymi kotami, gdy wyjeżdżamy z rodziną na weekend.

Czy powinienem narzekać na tę anonimowość, powtarzając jak mantrę slogany o "samotności w wielkim mieście", "zaniku więzi społecznych" i "atomizacji społeczeństwa"? Chyba nie, skoro i tak mam znacznie lepiej niż kolega z klatki obok, gdzie na sześciu piętrach jest może sześciu stałych mieszkańców, a pozostałe mieszkania są zajęte albo przez studentów, albo w weekendy przez turystów.

Przez weekend nasi czytelnicy odpowiadali na pytanie o ich relacje z sąsiadami. Przez weekend nasi czytelnicy odpowiadali na pytanie o ich relacje z sąsiadami.
W sumie moja sytuacja jest identyczna, jak 26 proc. czytelników Trojmiasto.pl, którzy w naszej ankiecie na temat relacji z sąsiadami odpowiedzieli, że "z jednym czy drugim są na ty, a pozostałych znają z widzenia". 11 proc. dobrze zna sąsiadów, z niektórymi się przyjaźni i spotyka. Co piąty "zna imiona i nazwiska sąsiadów, czasami krótko z nimi rozmawia". Jednak największa grupa, bo 33 proc. z ponad 3400 głosujących, przyznała, że sąsiadów zna "niezbyt dobrze, rozpoznaje tylko część z nich", a 11 proc. "w ogóle nie zna nikogo i z nikim się nie kontaktuje".

Czy trzeba załamywać ręce, że dziś życie społeczne mieszkańców jednej klatki wygląda inaczej niż kiedyś? To po prostu znak czasów: przed laty ludzie więcej czasu spędzali w domach, więc i okazji do poznania się oraz nawiązywania znajomości z sąsiadami było więcej. Dziś już się nie ogląda wspólnie telewizji i nie odwiedza sąsiada, który jako jedyny w klatce ma telefon. Nie mieszka się też w jednym miejscu przez całe życie.

Ale to nie znaczy, że ludzi nie obchodzi to, co dzieje się w ich najbliższym kręgu. Dowodzi tego aktywność części wspólnot mieszkaniowych (choć oczywiście nie wszystkich) oraz popularność takich imprez jak Dni Sąsiadów. Te gdyńskie właśnie się zakończyły, ale te gdańskie potrwają do końca czerwca.

Czytaj także: Sąsiad sąsiadowi wilkiem, czyli co uprzykrza życie na klatce

Opinie (258) 9 zablokowanych

  • Problem ten był znany już ponad 40 lat temu ;)

    "Inżynier Stefan Karwowski podejmuje działalność społeczną w tzw. komitecie blokowym. Jednak rola współczesnego Judyma nie jest łatwa. Którejś nocy Karwowskich budzi płacz na klatce schodowej. Stefan zastaje tam naukowców badających reakcje społeczne na wołanie o pomoc. Zainspirowany rozmową z nimi o rozpadzie więzi sąsiedzkich we współczesnym społeczeństwie wielkomiejskim, zmusza dozorcę Walenciaka do założenia w piwnicy klubu lokatorskiego. Inaugurację klubu uświetnia odczyt dyrektora Wardowskiego o znaczeniu Trasy Łazienkowskiej dla Warszawy."

    • 3 1

  • Mieszkam na dzielnicy zwanej Pekin na grabówku w Gdyni i wieżcie lub nie w żadnym bloku nie ma takiego klimatu i takiej beztroski sąsiedzkiej jak tu,pozdrawiam serdecznie pekińczyków

    • 6 2

  • Mój dom, moja twierdza. Wychodzę za bramkę i mam dżunglę. Wracam, zatrzaskuję i do rana koniec dżungli. (3)

    W moim domu chcę mieć spokój, prywatność i poczucie bezpieczeństwa. Sąsiedzi są ostatnimi, którzy mogą mi to zapewnić, chyba że mają takie same potrzeby jak ja. Dlatego mieszkam w grodzonym osiedlu po 7 za metr i bardzo sobie chwalę. Moimi sąsiadami są normalni średnio zamożni ludzie, którzy mają swoje sprawy i się nie wpieprzają w moje. Na klatce dzień dobry, ładna pogoda i wystarczy. Gości do domu nie przyprowadzam, od imprezowania są kluby. Mieszkanie kupiłem na drugim końcu miasta, więc nie ma że mamusia podeśle ciocię z Ciechocinka żeby zobaczyła jakie żonka powiesiła firanki w sypialni.

    • 18 5

    • (2)

      Na końcu miasta...więc chyba po 7 za 2 metry, a nie za metr :)

      • 7 1

      • Wszystko bierzesz tak doslownie ? Twoje Szadólki to juz nie miasto (1)

        Zabianka a okolice srodmiescia to mozna spokojnie nazwać drugim koncem miasta.
        .

        • 2 6

        • to żadna odległość, moja ciocia by dotarła

          ja do pracy mam 31 km w jedną stronę i nie narzekam

          • 3 0

  • Ale numer a ja wiem kim jest dziewczyna na zdjęciu :-) (1)

    • 3 0

    • to spytaj jej

      ile dostała za tę ustawkę

      • 1 0

  • PM (3)

    A ja jestem zły jak mam jechać windą po sąsiedzie z 8 piętra z niemożliwie śmierdzącym psem.
    Nie wiem czy mu zwracać uwagę czy może wreszcie zrobi to ktoś inny. Nie chcę urazić ale w końcu pewnie się zbiorę na to.

    Jak mam dość tego smrodu to idę schodami i widzę ostatnią nową modę wystawiania śmieci za drzwi. Mam wielką ochotę jednemu i drugiemu takiemu dostawić jeszcze parę worków moich śmieci - to może się opamiętają.

    Całe szczęście że nie przyjaźnie się z tymi ludźmi. Najchętniej zamieszkałbym w jakiejś głuszy żeby ich nie widzieć i nie słyszeć i nie czuć.

    Ale niestety na domek mnie nie stać a w mieście muszę mieszkać żeby wykształcić dzieci.

    Co za los..........

    • 17 2

    • To proponuję Ci małą miejscowość na przedmieściach Gdańska

      z dobrym dojazdem. Np.Kowale,Jankowo,Straszyn,Kolbudy,Lublewo.Tam małe domki lub mieszkania w małych budynkach można kupić w niezbyt wysokich cenach i ... masz wszystko o czym marzysz. Teraz wszędzie są sklepy,powietrze czyste i o wiele ciszej niż w mieście. Z pojedynczymi sąsiadami łatwo się dogadać , bo to są z reguły tacy sami uciekinierzy od buractwa, jak Ty. Powodzenia !!!

      • 7 2

    • pitolone śmieci przed drzwiami na korytarzu. Za każdym razem jak je widzę to rozrywam worek i wysypuję przed drzwiami takiego typa.

      • 2 1

    • jeśłi msz własne mieszkanie, to na pewno po jego sprzedaży byłoby cię stać na domek w głuszy

      tylko brakuje podjęcia decyzji jaką podjęło wielu ludzi,
      wyjeżdżając z dziećmi na wieś, dzieci jeżdżą do miasta autobusami.

      • 4 0

  • dwie meliny pijackie na piętrze, jedna piętro niżej, pod blokiem pijalnia piwa z pobliskiego monopolowego (1)

    na korytarz w czasie przerwy śniadaniowej przychodzią spawacze zapić wódeczkę piwkiem

    • 6 1

    • sąsiad sąsiadowi nierówny

      • 3 1

  • prymitywy trzepią stare szmaty w oknach oraz palą papierosy (1)

    • 11 1

    • xxx

      A Ty co robisz?

      • 2 2

  • Staram się nie być uciążliwym dla sąsiadów. Polecam wszystkim taką zasadę a zniknie wiele nieporozumień i łatwiej będzie o uśmiech na klatce.

    • 12 1

  • takie jaja tylko na Baltenbergu

    moi sasiedzi to kominiarzowa S. i nauczycielka-rozwodniczka W.
    lubia marudzic i glosno komentowac
    nauczycieleczka miala jakis czas temu romans z ksiedzem
    ale najwieksza moralistka w calym bloku
    przeszkadzalo jej np jak mialem psa,ze szczeka
    ale jak jej dzieciaki dra ryja o 2 w nocy na klatce to jest w porzadku
    komiarzowa S. widzi w kazdym pijaka tylko nie w swoim mezu co codziennie przychodz napie....ny do domu i robi jej awantury
    managerek z naprzeciwka lubi pod....ac na policje ale jak policja
    przyjedzie i wystawia mandat bo jego auto stoi na zakazie to sr* swietym oburzeniem
    co 5 o rozwodnik/rozwodniczka a jego/jej ex- mieszka pare/parenascie klatek
    dalej
    takie cuda tylko na Wzgorzu sw. Maksymiliana

    • 8 5

  • Wieśniaki w mieście. (1)

    Ja pozdrawiam swoich sasiadów z parteru... mimo zakazu wspólnoty urządzają sobie grile pod blokiem, żłopią piwsko przy spalonej kiełbasie i drą ryje do nocy. Jakim trzeba być d*pkiem i debilem żeby się tak zachowywać? Zachowują się jak wieśniaki pod stodołą.. ale widocznie ze swojej wiochy z której przyjechali sie tego nauczyli... szkoda ze nie zdaja sobie sprawy ze swojego wieśniactwa! Ale jak to mówią człowiek ze wsi wyjedzie... ale wieś z człowieka nigdy!

    • 28 0

    • Myślałam że to tylko u mnie. Dodaj jeszcze piłującego ryja kundla.

      • 7 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane