• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mało kobiet w polityce

on, PAP
24 marca 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
W Szwecji więcej kobiet zajmuje się polityką, w Polsce - biznesem - to jeden z wniosków polsko - szwedzkiej konferencji o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn, która odbyła się w Gdańsku.

Jak zapewniają organizatorzy konferencja "Sto ról kobiety" nie ma służyć licytowaniu, w którym kraju kobiety mają lepiej, lecz dyskusji na temat miejsca i roli kobiet w obu krajach i wnioskom z tej dyskusji. A wnioski pocieszjące dla płci pięknej nie są.

W Szwecji, w której tyle mówi się o równouprawnieniu nadal - jak wynika z badań kobiety w Szwecji, pomimo lepszego wykształcenia, za tę samą pracę otrzymują o jedną piątą niższe wynagrodzenie niż mężczyźni. Wykonują one też zdecydowaną większość (80 proc.) prac domowych. Nie lepiej dzieje się w Polsce.

Inaczej kształtują się w obu państwach statystyki jesli chodzi o zajęcia kojarzone przede wszystkim z mężczyznami - w polityce i biznesie. - W szwedzkim rządzie i parlamencie połowę stanowią kobiety. W Polsce natomiast znacznie większy procent kobiet niż w Szwecji zajmuje wysokie stanowiska w biznesie - powiedziała prowadząca konferencję Magdalena Pramfelt.

Przewodnicząca Europejskiego Lobby Kobiecego w Brukseli, Kirsti Kolthoff podkreśliła, że mimo tego, że Szwecja jest jednym z krajów, gdzie równouprawnienie jest najlepiej realizowane, w dalszym ciągu społeczeństwo "nacechowane jest władzą mężczyzn".

- To mężczyźni określają różne normy zachowań, a kobiety im się podporządkowują - mówiła Kirsti Kolthoff.

Głównymi organizatorami gdańskiej konferencji były Instytut Szwedzki w Sztokholmie oraz Zrzeszenie Organizacji Polonijnych w Szwecji.
on, PAP

Opinie (119) 2 zablokowane

  • Piątek Bolo, piątek. Trochę martyrologii a potem na piwko bez żadnej ptasiej rzeczywistości.

    • 0 0

  • Locoski

    Zgadza się z tymi predyspozycjami, tylko teraz pytanie: czy ma to być na podstawie predyspozycji konkretnych osób, czy raczej na zasadzie "większość kobiet nadaje się do tego i tego, więc ty pracuj tu i tu, bo jesteś kobietą". Prosty przykład: mężczyźni statystycznie mają lepszą orientację przestrzenną i wyobraźnię przestrzenną. I teraz pytanie: czy kobieta chcąca pracować np. jako kontroler ruchu lotniczego ma mieć przebadaną wyobraźnię przestrzenną i być dopuszczona do pracy bez względu na płeć, czy należy odgórnie stwierdzić że się nie nadaje bo jest kobietą, a "przecież wiadomo że kobiety mają gorszą wyobraźnię przestrzenną".
    Jeśli ta pierwsza opcja, to całkowicie popieram - ja też uważam że ludzi powinno się zatrudniać zgodnie z predyspozycjami i nie powinno być tak, że automatycznie 50% stanowisk w tym zawodzie (bardzo dobrze płatnym) ma być obsadzone kobietami. Jednak niestety najczęściej widać opinie typu II - kobiety mają nie prowadzić samochodów, nie latać samolotami i nie pracować jako kontrolerzy, bo się nie nadają. A przeciwko takiemu czemuś to ja stanowczo protestuję.
    I z tego co ja wiem, feministki nie walczą wcale o to, żeby na siłę obsadzać stanowiska. Chodzi tylko i wyłącznie o to, by człowiek nie był oceniany na podstawie płci, a na podstawie faktycznych umiejętności. Feministki próbują także przekonać kobiety, by te nie dawały się wmanewrować w stereotypowe myślenie o sobie samych, np. nie słuchały głosów typu "nie nadajesz się na pilota bo jesteś kobietą", ale próbowały odkrywać do czego faktycznie się nadają, a nie co im się usiłuje wmówić. Prosta sprawa z życia wzięta: ja lepiej parkuję tyłem (taki mały test na orientację przestrzenną), mój narzeczony smaży lepsze sznycle. Czy mamy na siłę się męczyć, ja smażyć okropne gnioty, on parkować z trzema podejściami, w imię tego że ktoś tam sobie powyznaczał do czego niby się nadają faceci, a do czego kobiety?
    Oczywiście część feministek optuje za parytetami, jako środkiem tymczasowym mającym na celu przezwyciężenie błędnej świadomości społeczeństwa na temat ról płciowych poprzez uprzywilejowanie na jakiś czas grupy dotychczasowo dyskryminowanej. Jest to rozwiązanie mające swoje wady i zalety, ja akurat nie jestem jego wielką zwolenniczką.

    • 0 0

  • Cz.Ż.

    Ha ha. Twoje poglądy w powyższej kwestii są mi znane, nie raz i nie dwa je prezentujesz. Prawo Locoskiego dotyczy bardziej tradycjonalistycznych poglądów mojego ś.p. taty, który w rozmowie z Tobą (z całym oczywiście szacunkiem) nie poruszyłby innych spraw niż te powszechnie uznawane za typowo kobiece (pranie, gotowanie, roślinki itd.) pozostałe kwestie zostałyby oczywiście pominięte lub rozmowa skierowana na "właściwe tory". Mam nadzieję że mój staruszek nie przewraca się w grobie.

    • 0 0

  • Czarna Żmijo

    "feministki medialne" na siłę usiłują wmówić kobietom zajmującym się domem i wychowaniem dzieci, że ich praca jest nic nie warta, i że się marnują, i że dały się zepchnąć, i te de.

    Do najwyższych stanowisk w Polsce po 1989 r. doszły panie, które nigdy z powyższymi Środami, Jarugami et caetera nie miały nic wspólnego. Strasznie dziwi mnie, że nie są one stawiane przez wyżej wymienione jako przykład.

    Natomiast parytet? Jednocześnie deprecjonuje te panie, które i bez parytetu w cuglach dostają się gdzie trzeba, i otwiera furtkę dla przyjęcia/wybrania wszechstronnych dyletantek, potrzebnych tylko po to, żeby dopełnić statystykę.

    • 0 0

  • Prosiłabym, żeby feministki mi nie tłumaczyły, co mam o sobie myśleć, a czego nie myśleć.

    • 0 0

  • JJJ

    I rozumiem, że walka o to, by panie niepracujące zawodowo miały ustawowe prawo do połowy emerytury męża oraz połowy środków zgromadzonych na cele emerytalne w przypadku rozwodu, to ma być tak w ramach braku szacunku dla pracy domowej kobiet?
    Ze znacznie większym brakiem szacunku dla kobiet niepracujących zawodowo spotkałam się ze strony tych kobiet, których na pewno o poglądy feministyczne posądzić nie można. Najczęściej są to teściowe, które uważają, że ich synek się zaharowuje, podczas gdy synowa tylko leży w domu i pachnie.

    Locoski
    prawdopodobnie moja rozmowa z Twoim św. pamięci Tatusiem byłaby b. krótka, bo rozmowy o praniu i kwiatkach śmiertelnie mnie nudzą. Pierze pralka, z kwiatków mam głównie kaktusy, a rozmawiać wolę o samolotach, książkach i polityce; )

    • 0 0

  • kobieto

    gdyby nie feministki sprzed 100 lat, musiałabyś skrzętnie ukrywać, że w ogóle myślisz, bo by Cię w psychiatryku zamknęli za histerię; )

    • 0 0

  • ...co i niektórym by się przydało

    • 0 0

  • Królowo Klęsko

    argumentów zabrakło?

    • 0 0

  • PS. Nieodmiennie radość mą wywołują

    ataki osobiste, bowiem jest to dowód na fakt, że przeciwnikom brakuje argumentów i uciekają się do wycieczek osobistych.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane