- 1 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (149 opinii)
- 2 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (292 opinie)
- 3 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (330 opinii)
- 4 Więcej pociągów z Gdyni na Hel (101 opinii)
- 5 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (856 opinii)
- 6 Napad na bank miał być żartem (147 opinii)
Między Karolem Marksem a Marilyn Monroe
W artykule "Wymiary Gdańska" Mariana Kwapińskiego opublikowanym w portalu Trojmiasto
(3 lutego, "Wymiary Gdańska") są dwie interesujące tezy dotyczące wizerunku miasta - pisze Wiesław Bielawski w polemice z tekstem wojewódzkiego konserwatora zabytków na temat wieżowców w Gdańsku. To kolejny głos w naszej dyskusji o wieżowcach w Gdańsku.Otóż sprowadzenie problematyki kreowania wizerunku do takiego wyboru jest kompletnym nieporozumieniem. Być może jest to teza, z punktu widzenia historiozoficznego szalenie ekscytująca, ale z punktu widzenia pragmatycznego - fałszywa (pomijam kwestię utożsamiania nowoczesności tylko z realizacją obiektów wysokich, bo już w tej tezie, poprzez zawężenie pojęcia "nowoczesność", brzmi fałszywa nuta)!!!
Problem trzeciego wymiaru miasta nie polega na wyborze jednego z dwóch wzajemnie przeciwstawnych wizerunków, ale na konieczności współistnienia ich obok siebie, na koegzystencji wzajemnie uzupełniających się treści i znaczeń, a nie na fałszywej rywalizacji. Dyskusja o konieczności wyboru wprowadza jej uczestników w ślepą uliczkę, nie próbuje szukać kompromisu, a temperaturę sporu doprowadza do temperatury wrzenia, nie dając szansy na dojście do porozumienia między stronami.
Tak stawiając sprawę będziemy świadkami świętej wojny, dżihadu, a znając zaciekłość i zawziętość jej uczestników, będzie to wojna na wyniszczenie nie doprowadzająca do konstruktywnych wniosków i rozwiązań. Nie jest przecież tak, że nowoczesność wraz z budynkami wysokimi koniecznie musi zniszczyć miasto z charakterem. I nie jest tak, że miasto z charakterem uniemożliwia realizację czegoś więcej niż tylko architektury historyzującej. W przypadku Gdańska mamy przecież do czynienia z miastem na tyle dużym i w swej budowie tak bogatym, że możemy poszukiwać różnorodnych rozwiązań, nie ograniczając się tylko do pierwszej tezy, o której mowa wyżej.
Druga teza, w moim przekonaniu bliższa prawdzie, jest następująca: "pieniądze szczęścia nie dają". Jakże obrzydliwa rzecz te pieniądze. Ich zdradziecką i niszczycielską siłę odkrył Karol Marks. Przez wieki, odkąd Fenicjanie zaczęli je stosować, ludzie nieświadomi byli zagrożeń płynących z ich strony. Jakież to z kolei dziwne i zaskakujące, że mimo niszczycielskiej siły tak zwanej "kasy", cywilizacja czy kultura (jak kto woli) rozwijała się, a jej materialne dziedzictwo możemy podziwiać w wielu miejscach na świecie.
Czytając artykuł Mariana Kwapińskiego, zastanawiam się, jak to się stało, że w Gdańsku kupcy budowali wspaniałe kamienice, władza świecka budowała obiekty publiczne (na przykład ratusz), a władza kościelna wspaniałe świątynie. Zapewne udało się to bez pieniędzy, bo czyż tak okropna rzecz mogła leżeć u źródła powstania tak wspaniałego miasta?
Rozumiem ten punkt widzenia, tym bardziej, że jest on przytaczany z pozycji osoby wyciągającej tylko rękę po "kasę" z publicznego budżetu. Wszak nigdy, ta część administracji publicznej, nie musiała martwić się o przychody. Po tej stronie były tylko wydatki, a inwencja w tym zakresie jest nieograniczona. Jest to po części konsekwencja okresu wielu zaniedbań, w którym wielu ludzi, dzięki wspomnianemu Karolowi Marksowi, poznało się na prawdziwym obliczu pieniądza. Nie negując konieczności nakładów na rzecz szczytną i bezdyskusyjną, jaką jest ochrona dziedzictwa kulturowego, nie można wszak zapominać o tym, że na wszystko nie starczy... Czego? A no pieniędzy właśnie!
Przekonanie do teorii Karola Marksa i jego następców (nie muszę chyba ich wymieniać) przejawia się dodatkowo w trosce o portfel prywatnego inwestora. Pytanie o to, czy znajdą się nabywcy realizowanych projektów, oraz kto ma zamieszkiwać wysokie budynki, jest przejawem najwyższej troski o portfel inwestora, który podejmuje decyzje nie znając jednej z najbardziej odkrywczych myśli urbanistycznych XXI wieku, będącej twórczym rozwinięciem idei marksistowskiej. Widać inwestor nie czytuje tak znakomitego pisma jak "Zabytki. Heritage", a zna natomiast zdanie wypowiedziane przez Marilyn Monroe, znacznie mniej utytułowaną postać niż przywoływane w artykule Mariana Kwapińskiego autorytety, które brzmi mniej więcej tak: "Pieniądze szczęścia nie dają, za to zakupy..."
Opinie (166) 5 zablokowanych
-
2008-02-11 17:28
tendencyjnie
i żałośnie... czemu każdy kto nie zgadza się z planami budowania wieżowców "tu i ówdzie" jest uważany za oszołoma?
- 0 0
-
2008-02-11 17:33
oszołomem jest ten
kto nie zgadza się na budowę wieżowców z zachowaniem ładu architektonicznego
- 0 0
-
2008-02-11 17:36
Jaka jest koncepcja urabnistycznego rozwoju miasta do 2020?
Czy coś takiego w ogóle istnieje? Czy mieli okazję w tym temacie wypowiedzieć się mieszkańcy? I nie mam tutaj na myśli pseudoobiektywnej ankiety UM... Na razie wygląda to tak: naganianie kasy deweloperom na ich warunkach oczywiście=postęp, próby uporządkowania zasad budowania=zacofanie. Może dodam, że jastem za nowoczesnością, rozwojem i w przemyślanych miejscach wieżowcom. I nie jestem ekooszołomem (jak to był uprzejmy określić Pan Tusk), emerytką z pieskiem, ani mamą z dzieckiem... Bo Ci oczywiście się nie liczą i głosu nie mają :-(
- 0 0
-
2008-02-11 17:47
(3)
Jeżeli ktoś pojmuje nowoczesność i postęp poprzez budowę wysokościowców... to jest idiotą.
- 0 0
-
2008-02-11 17:51
Qwert (2)
Tak właśnie pojmują nowoczesność: Pan Bielawski, Pan redaktor Tusk i niektórzy internauci. W latach pięćdziesiątych wieku XX nowoczesność pojmowali by przez dymiące kominy i brudne rzeki, a w w. XIX masowe wycinanie lasów pojmowaliby jako postęp i nowoczesność. Pan Bielawski i pan redaktor mentalnie tkwią głęboko w wieku XX. moim zdaniem. No chyba, że chodzi o coś innego...
- 0 0
-
2008-02-12 03:03
Nie. (1)
W takim razie, co jest według Ciebie nowoczesnością? I w jaki sposób chcesz ją sprowadzić do Gdańska (bo chyba jesteś za nowoczesnąścią), jak zdołasz wymusić na inwestorach kreowanie rzeczy, które nie mają żadnego odwołania do współczesnego trendu inwestycji?
- 0 0
-
2008-02-12 09:02
jolaos
Wg mnie nowoczesność na miarę XXI w. to inwestowanie nie ingerujące w środowisko naturalne. Rozwój jakościowy (intensywny), a nie ilościowy (ekstensywny, rabunkowy). A jedną z oznak rozwoju ekstensywnego jest właśnie budowanie byle gdzie i byle jak, bez ładu i składu, szczególnie na terenach atrakcyjnych przyrodniczo. Podobnie w Bombaju albo Rio de Janeiro. Tylko, że tam chaotycznie rozrastają się slumsy, a w Polsce, apartamentowce i osiedla i zamknięte yuppiegetta.Jeśli chodzi zaś o ład architektoniczny to jest to inna sprawa. W Polsce coś takiego jak architektura krajobrazu nie istnieje. My Polacy nie mamy zupełnie gustu, ani poczucia ładu przestrzennego, Stąd buduje się u nas gargamele i to w miejscach psujących krajobraz. Stąd pomysły pana Bielawskiego i innych i stąd orgazmy niektórych internautów.
W takim razie, co jest według Ciebie nowoczesnością?
W Gdańsku powinniśmy zadbać przede wszystkim o zabytki i zieleń, gdyż to będzie przyciągać ludzi w XXIw. Zresztą już przyciąga. Betonowe klocki to oznaka rozwoju, ale w w. XX.
„jak zdołasz wymusić na inwestorach kreowanie rzeczy, które nie mają żadnego odwołania do współczesnego trendu inwestycji?”
Inwestorzy kierują się wyłącznie zyskiem, a nie odziaływaniem na środowisko, ani ładem przestrzennym. W Polsce jest im łatwo inwestować, gdyż, jak wspomniałem, my Polacy nie mamy gustu, w rozwoju architektury jesteśmy sto lat za murzynami (nie obrażając murzynów), cieszymy się na każdy klocek postawiony na trawniku albo placu zabaw dla dzieci albo wręcz w parku, nazywając to szumnie rozwojem. Do tego dochodzą niejasne powiązania deweloperów z niektórymi radnymi, ale to na marginesie. Musi jeszcze upłynąć wiele czasu zanim się nauczymy doceniać inne aspekty naszych miast.
Powtarzam rozwój jakościowy, a nie ilościowy.- 0 0
-
2008-02-11 18:03
To jet tekst promocyjny pana ds. przestrzennych (1)
powinien zapłacić za jego publikację.
- 0 0
-
2008-02-11 18:07
Tekst sponsorowany
przez developerów
- 0 0
-
2008-02-11 18:05
Dzieki takiemu "współczesnemu myśleniu" XX wieku
będziemy mieli brzydkie miasto. Biekne wysokie sztyce zasłaniające widok na morze. Powodzonka "krwiopijnym inwestorom".
- 0 0
-
2008-02-11 18:06
Wieżowce !!
najlepiej połączyć jedno z drugim. niech wieżowce pną się w górę we Wreszczu, w Brzeźnie, na Orunii a w CENTRUM Gdańska (chodzi mi o ulDługą, Żurawia i te rejony) niech zostanie tak jak jest. Ja nie widzę problemu ;]
- 0 0
-
2008-02-11 18:07
Bloki rodem z PRLu
Niezaleznie od opinii, jesli juz maja stawiac takie wysokosciowce, niech nie stawiaja ulepszonych wersji blokow z prlu. Mozna pokusisc sie o lepsza architekture. No chyba ze miasto chce wpisac sie w dorobek historyczny dzielnicy przymorze i wpasowac w istniejace cuda.
- 0 0
-
2008-02-11 18:30
Co za straszliwy historiozoficzny bełkot. Nie zawarto w tym tekście żadnej koncepcji dla przyszłości miasta, nawet próby dyskusji ze stroną przeciwną. Szkoda dla miasta.
- 0 0
-
2008-02-11 18:46
bloki na żabim kruku też współistnieją ze starówką
i na długich ogrodach, i zieleniak i hotel heveliusz hehehehehe i co mamy być dumni że oszpeciliśmy Gdańsk. Róbcie tak dalej a pies z kulawą nogą tutaj nie zaglądnie.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.