- 1 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (204 opinie)
- 2 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (342 opinie)
- 3 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (320 opinii)
- 4 Więcej pociągów z Gdyni na Hel (114 opinii)
- 5 Pogoda sprzyja rejsom po Trójmieście i okolicach (57 opinii)
- 6 W majówkę ruszają linie sezonowe (77 opinii)
Między Karolem Marksem a Marilyn Monroe
W artykule "Wymiary Gdańska" Mariana Kwapińskiego opublikowanym w portalu Trojmiasto
(3 lutego, "Wymiary Gdańska") są dwie interesujące tezy dotyczące wizerunku miasta - pisze Wiesław Bielawski w polemice z tekstem wojewódzkiego konserwatora zabytków na temat wieżowców w Gdańsku. To kolejny głos w naszej dyskusji o wieżowcach w Gdańsku.Otóż sprowadzenie problematyki kreowania wizerunku do takiego wyboru jest kompletnym nieporozumieniem. Być może jest to teza, z punktu widzenia historiozoficznego szalenie ekscytująca, ale z punktu widzenia pragmatycznego - fałszywa (pomijam kwestię utożsamiania nowoczesności tylko z realizacją obiektów wysokich, bo już w tej tezie, poprzez zawężenie pojęcia "nowoczesność", brzmi fałszywa nuta)!!!
Problem trzeciego wymiaru miasta nie polega na wyborze jednego z dwóch wzajemnie przeciwstawnych wizerunków, ale na konieczności współistnienia ich obok siebie, na koegzystencji wzajemnie uzupełniających się treści i znaczeń, a nie na fałszywej rywalizacji. Dyskusja o konieczności wyboru wprowadza jej uczestników w ślepą uliczkę, nie próbuje szukać kompromisu, a temperaturę sporu doprowadza do temperatury wrzenia, nie dając szansy na dojście do porozumienia między stronami.
Tak stawiając sprawę będziemy świadkami świętej wojny, dżihadu, a znając zaciekłość i zawziętość jej uczestników, będzie to wojna na wyniszczenie nie doprowadzająca do konstruktywnych wniosków i rozwiązań. Nie jest przecież tak, że nowoczesność wraz z budynkami wysokimi koniecznie musi zniszczyć miasto z charakterem. I nie jest tak, że miasto z charakterem uniemożliwia realizację czegoś więcej niż tylko architektury historyzującej. W przypadku Gdańska mamy przecież do czynienia z miastem na tyle dużym i w swej budowie tak bogatym, że możemy poszukiwać różnorodnych rozwiązań, nie ograniczając się tylko do pierwszej tezy, o której mowa wyżej.
Druga teza, w moim przekonaniu bliższa prawdzie, jest następująca: "pieniądze szczęścia nie dają". Jakże obrzydliwa rzecz te pieniądze. Ich zdradziecką i niszczycielską siłę odkrył Karol Marks. Przez wieki, odkąd Fenicjanie zaczęli je stosować, ludzie nieświadomi byli zagrożeń płynących z ich strony. Jakież to z kolei dziwne i zaskakujące, że mimo niszczycielskiej siły tak zwanej "kasy", cywilizacja czy kultura (jak kto woli) rozwijała się, a jej materialne dziedzictwo możemy podziwiać w wielu miejscach na świecie.
Czytając artykuł Mariana Kwapińskiego, zastanawiam się, jak to się stało, że w Gdańsku kupcy budowali wspaniałe kamienice, władza świecka budowała obiekty publiczne (na przykład ratusz), a władza kościelna wspaniałe świątynie. Zapewne udało się to bez pieniędzy, bo czyż tak okropna rzecz mogła leżeć u źródła powstania tak wspaniałego miasta?
Rozumiem ten punkt widzenia, tym bardziej, że jest on przytaczany z pozycji osoby wyciągającej tylko rękę po "kasę" z publicznego budżetu. Wszak nigdy, ta część administracji publicznej, nie musiała martwić się o przychody. Po tej stronie były tylko wydatki, a inwencja w tym zakresie jest nieograniczona. Jest to po części konsekwencja okresu wielu zaniedbań, w którym wielu ludzi, dzięki wspomnianemu Karolowi Marksowi, poznało się na prawdziwym obliczu pieniądza. Nie negując konieczności nakładów na rzecz szczytną i bezdyskusyjną, jaką jest ochrona dziedzictwa kulturowego, nie można wszak zapominać o tym, że na wszystko nie starczy... Czego? A no pieniędzy właśnie!
Przekonanie do teorii Karola Marksa i jego następców (nie muszę chyba ich wymieniać) przejawia się dodatkowo w trosce o portfel prywatnego inwestora. Pytanie o to, czy znajdą się nabywcy realizowanych projektów, oraz kto ma zamieszkiwać wysokie budynki, jest przejawem najwyższej troski o portfel inwestora, który podejmuje decyzje nie znając jednej z najbardziej odkrywczych myśli urbanistycznych XXI wieku, będącej twórczym rozwinięciem idei marksistowskiej. Widać inwestor nie czytuje tak znakomitego pisma jak "Zabytki. Heritage", a zna natomiast zdanie wypowiedziane przez Marilyn Monroe, znacznie mniej utytułowaną postać niż przywoływane w artykule Mariana Kwapińskiego autorytety, które brzmi mniej więcej tak: "Pieniądze szczęścia nie dają, za to zakupy..."
Opinie (166) 5 zablokowanych
-
2008-02-13 12:45
taki sam pomysl jest !!!
gazety milcza ;to samo ma powstac obok starowki nad kanalem motlawy wraz z kladka 22-tego wieku !!
- 0 0
-
2008-02-13 16:54
(4)
Kiedy po raz pierwszy dotarło do mnie, że obok NOT ma powstać wieżowiec aby dopełnić do trzech, wydawało mi się, że ktoś ma nie po kolei w głowie.
Na szczęście znane są skutki tego szaleństwa, przerobiliśmy to na Długich Ogrodach, Starym Przedmieściu. W wyższym wydaniu będzie jeszcze gorzej. Nie przemawiają do mnie argumenty Pana Prezydenta o ekonomicznych przesłankach. Zgadzam sie, że trzeba budować domy mieszkalne, biura. hotele. Należy się rozwijać, ale nie kilku deweloperów powinno decydować o wyglądzie miasta!
Należy podejmować szybkie ale mądre decyzje bo czas ucieka.
Urbanistyka nie powinna podlegać prawom wolnego rynku. Autor tego stwierdzenia, Hayek otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii (wystarczający autorytet?).- 0 0
-
2008-02-13 17:14
(3)
Taaa...
To wybitny architekt i urbanista...- 0 0
-
2008-02-13 17:47
JC (1)
urbaniści architekci i konserwatorzy to ci źli, kumasz, to te moherowe ekooszołomy skupione wokół konserwatora pomorskiego
a HAYEK był światłym międzynarodowej sławy EKONOMISTĄ.
Jestem pod wrażeniem, chętnie poczytam jakieś publikacje Hayka, jeśli są w języku polskim?- 0 0
-
2008-02-13 17:55
ekonomią, czyli pieniądzem, zajmuje się, jak widać, Autor artykułu
- 0 0
-
2008-02-13 18:10
Hayek to nie urbanista
... ale osoba dosc interdyscyplinarna przyznasz? Trudno znalezc jakiegos brdziej zagorzalego zwolennika wolnego rynku, a takimi argumentow uzywa Bielawski.
- 0 0
-
2008-02-13 19:01
kolejne mrówkowce
ludzie to chyba od urodzenia maja coś w genach by się gnieździć jak mrówki, najpierw mieszkają 25 lat z betonie na zaspie, przymorzu czy żabiance by potem biorąc kredyt na 30 lat przeprowadzić się do kolejnego mrowiska...
tam nawet nie będzie powietrza do oddychania- 0 0
-
2008-02-13 19:57
Wieżowce
Po tak doświadczonym urbaniście można było spodziewać się merytorycznej dyskusji z konserwatorem zabytków.Miałam nadzieję, że p. prezydent posłuży się przykładami światowych aglomeracji, w których w sposób piękny, funkcjonalny i na chwałę miastu współgrają różne architektury. Artykuł płaski, widać, że p. prezydent nie zna ani teorii K. Marksa ani nie zna się na M.M.i zakupach. Pamiętam jednak, jak walczył z poprzednim konserwatorem, wychwalając jego następcę, czyli obecnego. I cóż, czyżby drogi się rozeszły i wspólny interes miasta nie jest interesem obu panów. Szkoda, ale obserwując trochę codzienność medialną włodarzy miasta, widać, że zatracają powoli kontakt z rzeczywistością
- 0 0
-
2008-02-13 21:36
Musimy małpować głupotę? (2)
Na pewno nie jest żadnym argumentem za wieżami to, że inni je mają. Inni popełnili wiele błędów i głupstw, a my nie wszystkie musimy powtarzać. Na pewno też wieże nie powinny stawać na brzegu Zatoki, ani w pobliżu Starego Miasta. Odległość wieżowców od morza i od Starówki powinna wynosić co najmniej kilka kilometrów. Inaczej ich budowa nie będzie niczym innym, jak głupotą i szkodnictwem.
- 0 0
-
2008-02-13 23:51
Gdańszczaninem to Ty nie jesteś...
Gdybyś nim był nie używał byś słowa Starówka, bo takowej w Gdańsku nigdy nie było i nie ma.
- 0 0
-
2008-02-14 09:52
gdańszczanin
Polska pawiem i papugą narodów. Dlatego.
- 0 0
-
2008-02-24 23:02
cetrnum a śródmieście
Zgadzam się - nie musimy wybierać. Stary rdzeń miejski powinien być kształtowany jako historyczne, turystyczne Śródmieście z charakterem, o którym mowa; natomiast na nowoczesne, handlowo-usługowe Centrum miasta idealnie nadaje się Wrzeszcz, który już się świetnie rozwija!
- 0 0
-
2008-02-27 14:12
Autor lubi Marylin Monroe, a wypowiedź niczego nie wyjaśnia
konserwator zabytkó żyje z budżetu, a budzet musi zarobić.nie wynika z tego, że w Gdańsku trzeba budować jak najwyżej. Gdańsk trzeba budować DOBRZE. Chaotyczna wysoka zabudowa, wysysająca życie z innych sąsiednich rejonów i kumulująca problemy dojazdu, dojścia, dobrego sąsiedztwa, zacieniania, psucia widoków, rozciągania infrastruktury prawie w nieskończoność, psucie środowiska naturalnego itd itp są kiepską perspektywą dla Gdańska. Miasto atrakcyjne dla dobrych inwestorów, takich, których szukają najlepsze miasta w świecie nie jest warunkowane stawianiem wieżowców!!! współczesne dobre miasta mają ich wręcz niewiele, poniekąd przez to są lubiane i tam chętnie idzie pieniądz. Natomiast "szybka kasa" idzie do Szanghaju, do Afryki. Tam rządzi inwestor, często spekulujący w swoim biznesie i nie ma dla niego znaczenia dobro szersze niż własne, mówiąc najłagodniej. Stary Gdańsk jest właśnie przykładem, że umiano łączyć dobro indywidualne z powszechnym. Przykładem jest choćby wielka aleja lipowa do Wrzeszcza. Autor coś mówi, ale nie bardzo wiadomo co chce powiedzieć, poza tym, że podoba mu się M.Monroe.
- 0 0
-
2008-02-29 12:58
zasmucające są te płytkie, krótkie, nierefleksyjne i manipulacyjne
i do tego niedowcipne okrzyki pana Bielawskiego. zwłaszcza, że jest odpowiedzialny za politykę przestrzenną miasta.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.