- 1 Brak koalicji w Radzie Miasta w Gdyni (204 opinie)
- 2 Borawski i Lodzińska wiceprezydentami? (148 opinii)
- 3 Trzy przejścia na odcinku 130 metrów (56 opinii)
- 4 Podpalacz z Gdyni w rękach policji (69 opinii)
- 5 Mieczysław Struk wybrany marszałkiem (139 opinii)
- 6 Sprawa zgubionego karabinu trafiła do Gdyni (133 opinie)
Niezwykłe widowisko Justina Timberlake'a
Ogłuszający pisk na powitanie Justina.
Koncertowi Justina Timberlake'a na PGE Arenie towarzyszył niemal nieustający aplauz fanów. Dwugodzinny show rozpoczął się i zakończył ogłuszającym piskiem. Kilkunastoosobowy zespół świetnie bawił się na scenie, grając z zegarmistrzowską precyzją i niezwykłą energią. Justin był pod ogromnym wrażeniem polskich fanów i wielokrotnie bił ze sceny pokłony w stronę publiczności.
"Cry me a river" nagrane pod sceną.
Niemal wszystkie media w Polsce zapowiadały, że to będzie jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych tego roku. I nie pomyliły się. Widowisko przygotowane przez Justina Timberlake'a i The Tennessee Kids było dopracowane w najmniejszych detalach, ale artyści swoje partie odgrywali swobodnie i spontanicznie. Ze sceny biła niezwykła energia, widać było, że muzycy i tancerze świetnie się bawią podczas koncertu. Justin zaserwował fanom mieszankę swoich największych hitów z "Cry Me a River", "Suit & Tie", "Sexy Back" i "Mirrors" na czele.
Rozpoczęło się od ogłuszającego pisku. Tak donośnego, że Timberlake przerwał w połowie otwierający "Pusher Love Girl" i zaczął bić pokłony publiczności. Później powtarzał tę czynność jeszcze kilkukrotnie - najwyraźniej był pod ogromnym wrażeniem tak ciepłego przyjęcia, jakie zgotowali mu fani. W pewnym momencie pozwolił sobie nawet na spontaniczne "Happy Birthday" dla Agnieszki, która tego dnia skończyła akurat 31 lat. Publiczność chóralnie odśpiewała tę pieśń razem z Timberlake'iem.
W trakcie trzeciego utworu widzowie unieśli w górę kartonowe serduszka z napisem "We Love You Justin". Niestety oświetleniowcy trochę zaspali i nie oświetlili należycie niespodzianki przygotowanej artyście. Timberlake i tak ucieszył się - podbiegł do jednego z widzów i wziął serduszko na scenę. Później sam układał dłonie w kształt serca i mówił do widzów: "kocham każdego z was osobna". I faktycznie wyglądał na wzruszonego.
Wzruszenie w żadnym wypadku nie przeszkadzało mu w odgrywaniu starannie zaplanowanego spektaklu. Justin świetnie śpiewał, tańczył z lekkością, jakby od niechcenia, w trzech utworach zagrał też na pianinie, elektrycznym Fender Rhodes i gitarze akustycznej. Towarzyszący mu muzycy co rusz wybiegali ze swoich stanowisk na front sceny, aby "rozkręcić imprezę". - Are we having a party here tonight? - pytał Justin, a publiczność odpowiadała niesłabnącym entuzjazmem. Zespołowi towarzyszyli tancerze, którzy choć wykonywali skrupulatnie wytrenowane układy choreograficzne, robili to z radością i swobodą. Koncertowi towarzyszyły wizualizacje prezentowane na gigantycznym ekranie umieszczonym za sceną.
Piosenki Justina to nie stadionowe hymny, a jednak publiczność chętnie śpiewała refreny razem ze swoim idolem. Co ciekawe - utwory z najnowszej płyty artysty, takie jak "Mirrors" czy "Suit & Tie" to ośmiominutowe tasiemce, niespotykane na falach radiowych w XXI wieku. W wersjach koncertowych Justin pozwolił sobie na drobne korekty i nie wszystkie utwory trwały tak długo. A może po prostu energia płynąca ze sceny sprawiała, że czas płynął szybko. Niecałe dwie godziny przeleciały niepostrzeżenie.
Szczególne wrażenie zrobiły na fanach mocne, rockowe "Sexy Back", czy epickie, zagrane z rozmachem "Mirrors". Już przy przedostatnim "Suit & Tie" tańczyli nawet fani na trybunach, także w najwyższych rzędach. Ale "Mirrors" nie przez przypadek zagrane było na koniec. Utwór ten porwał publiczność i... pozostawił z lekkim niedosytem. Justin Timberlake i jego The Tennessee Kids po zakończeniu przeboju zniknęli ze sceny, a z głośników poleciała piosenka Franka Sinatry. Było pewne, że bisów nie będzie.
Koncert Timberlake'a okazał się sukcesem komercyjnym (rekord frekwencji - na widowni zasiadło około 42 tysięcy widzów) i artystycznym (porywające show z udziałem sekcji dętej, tancerzy, chórków, gitarzystów, klawiszowców i perkusistów - a wszystko to, jak na warunki stadionowe, dobrze nagłośnione). Kto zagra na gdańskim stadionie za rok? O tym przekonamy się pewnie już wkrótce.
Justin gra na pianinie, a publiczność świeci telefonami
Wydarzenia
Opinie (295) ponad 10 zablokowanych
-
2014-08-20 09:47
Było rewelacyjnie!! Nie licząc tej kretynki za mną, która tak darła mordę,że mam ubytek słuchu w obu uszach o 30 %:. Mam nadzieję,że przez jakiś czas nic nie powie...
- 14 2
-
2014-08-20 10:00
Nagłośnienie popsuło całą radochę (1)
Niestety przyłączam się do głosów krytycznych co do nagłośnienia - na górnych trybunach odbiór znośny tylko przy kawałkach z akustycznym akompaniamentem, poza tym słychać było tylko instrumenty perkusyjne i basy. Wielka szkoda, zła akustyka odbierała całą przyjemność z koncertu, bo Justin był w bardzo dobrej formie wokalnej.
- 20 1
-
2014-08-20 22:24
nagłośnienie
Potwierdzam - nagłośnienie fatalne, bardzo wielka szkoda bo Justin rzeczywiście się starał
- 0 0
-
2014-08-20 10:01
Video zrobią za Was widzowie
"Film czytelnika" niezłe obejście zakazu filmowania dla mediów... ;)
- 2 1
-
2014-08-20 10:03
Co z murawą? (3)
Mamy murawę do wymiany?
- 15 0
-
2014-08-20 10:12
Na pewno (2)
Małolaty sikały po nogach, to fatalnie wpływa na stan murawy.
- 3 2
-
2014-08-20 10:21
mocz pomaga akurat (1)
zawiera azotany :)
- 0 0
-
2014-08-20 10:55
bezedura siki wypalają trawę
- 0 0
-
2014-08-20 10:05
a w Osoej nie było prądu...
może dlatego,że był koncert ....i za duże napięcie było ?
- 1 5
-
2014-08-20 10:06
Kto zapłaci za ten koncert pewnie znowu podatnicy (1)
Ci co poszli to debile że na takiego gogusia z boys bendu poszli .Tylko po co brał ze sobą całą swoją rodzinkę ja też bym wziął do Polski wiecie dlaczego darmowe żarcie i luksus i na dodatek jeszcze za to mi zapłacą kto by nie skorzystał pewnie tylko idiota nie . Więc d*pek przyjechał narobił hałasu za naszą kasę to teraz zwolenniku tego koncertu oddaj mi kasę boi aby
- 6 21
-
2014-08-20 10:16
to nie gdynia tu na imprezach się zarabia a nie dopłaca
- 3 2
-
2014-08-20 10:10
koncert na 5+ ale powrót tragedia (1)
Może i nie był to poziom światowy bo nie było wysuwanej sceny ale jak dla mnie pierwsza klasa. Jak na nasze warunki naprawdę było zacnie a Jautin był cudowny na scenie. Jedynym problemem był powrót do domu. Jak można kazać ludziom czekać półtorej godziny na skm. Na meczach Lechii skm odjeżdża jedna za drugą a teraz trzeba było czekać po 15-20 minut aż podjedzie pociąg. To była jakaś tragedia przy takiej ilości osób. Organizacją zajęli się chyba jacyś kretyni ;(
- 8 4
-
2014-08-20 13:51
Na mecz Lechii średnio przychodzi 1/3 tego co wczoraj. Kolejki odjeżdzają 3 pierwsze, potem muszą wrócić z Gdańska Głównego. Trwa remont torów w związku z budową kolei. Warto było się zapoznać z topografia i możliwościami powrotu wcześniej, nie byłoby problemu. Ja wracałam pieszo do Wrzeszcza skrótem, tam jeździły tramwaje i powrót na Suchnino zjął mi 45 min, można !
- 3 0
-
2014-08-20 10:11
Brakuje w ankiecie opcji: Nie znam go.
- 10 3
-
2014-08-20 10:15
Mega koncert i wbrew temu co twierdzą niektóre śledzie nagłośnienie i możliwość powrotu SKM też super
Widać, że śledziowy PRowy zespół kryzysowy postanowił, że trzeba krytykować transport publiczny i nagłośnienie
- 1 15
-
2014-08-20 10:30
Nagłośnienie?
Nagłośnienie chyba było OK, mieszkam 2 km od stadionu w linii prostej i wszystko słyszałam :-) za darmoszkę
- 7 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.