- 1 Szukał na targu sadzonek, znalazł amunicję (165 opinii)
- 2 Zakaz "energetyków" dla dzieci tylko w teorii (124 opinie)
- 3 Co ważniejsze: przepisy czy korki? (83 opinie)
- 4 Ograniczają koszenie zieleni, ale nie wszędzie (55 opinii)
- 5 Coraz więcej domów pływających na wodzie (75 opinii)
- 6 We wrześniu koniec prac na Chwarznieńskiej (74 opinie)
Przystanki na żądanie. Powinno ich przybywać?
24 lipca 2015 (artykuł sprzed 8 lat)
Choć zwiększenie liczby tzw. przystanków warunkowych dałoby przewoźnikom oszczędności i przyczyniło się do poprawy środowiska naturalnego, to organizatorzy komunikacji miejskiej podchodzą do takiego rozwiązania sceptycznie. Powodem jest niechęć pasażerów.
Szybciej i ekologiczniej
Przedstawiciele Zarządu Transportu Miejskiego w Poznaniu podkreślają, że korzyści jest kilka. Chodzi przede wszystkim o poprawienie czasu przejazdu, oszczędność wynikającą z rzadszej konieczności wznawiania jazdy. Do tego dochodzi mniejsza emisja spalin i udrożnienie ruchu w miejscach, gdzie przy przystankach nie ma zatoczek. Cała operacja była poprzedzona badaniami, z których wynikało, że zwłaszcza na obrzeżach miasta przepływ pasażerów na niektórych przystankach jest znikomy. Obecnie w Poznaniu takich przystanków jest ponad 240.
Podobne badania zostały również przeprowadzone w Trójmieście. W Gdańsku blisko 250 z 1369 przystanków w sieci to miejsca, gdzie postój musi zasygnalizować pasażer. Zatrzymują się przy nich tylko autobusy.
- Prowadzimy badania, które dają nam odpowiedź, ilu pasażerów wsiada na danym przystanku. Jeśli jest ich mało, nie boimy się decyzji o zmianie na "warunkowy". Jeśli ich przybywa, bo np. rozbudowuje się osiedle, zmieniamy na przystanek stały - wyjaśnia Sebastian Zomkowski, zastępca dyrektora ds. przewozów Zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku.
Jak dodaje, takie rozwiązanie sprawdza się na obrzeżach miasta. Kilka lat temu przystanki "na żądanie" można było znaleźć także w śródmieściu. Wzrost liczby pasażerów korzystających z komunikacji miejskiej wymusił szybkie zmiany.
Dlaczego przystankami na żądanie nie są objęte miejsca, w których stają tramwaje?
- Także dlatego, że po mieście jeżdżą jeszcze egzemplarze, które nie posiadają przycisków, dzięki którym można sygnalizować kierowcy chęć opuszczenia pojazdu. Zwykle też do tramwajów, z racji umiejscowienia linii, wsiada duża liczba pasażerów - dopowiada Zomkowski.
W Gdyni wolą zwykłe przystanki
Nieco inaczej wygląda sytuacja w Gdyni, gdzie przedstawiciele ZKM nie ukrywają, że pasażerowie domagają się, by przystanki na żądanie zamieniać na zwykłe. Na ok. 600 przystanków w całej sieci kilkadziesiąt to te na żądanie. Jeszcze kilka lat temu było ich dużo więcej. Teraz, jeśli następują zmiany, to z warunkowych na stałe.
- Taka jest wola naszych pasażerów, którą widać w badaniach marketingowych i to ona jest decydująca. Pojawiają się głosy, żeby w ogóle zlikwidować przystanki na żądanie. Oszczędność czasu, która w tym przypadku powinna być dla pasażerów najważniejsza, nie odgrywa tutaj żadnej roli. Ci, którzy chcą jeździć szybciej, wybierają po prostu samochód. Wielu nie chce jeszcze dodatkowo machać ręką, by pojazd zatrzymał się - wyjaśnia Marcin Gromadzki, rzecznik ZKM Gdynia.
W sąsiedztwie Gdyni można już jednak znaleźć wyjątki.
- Dobrym przykładem innego myślenia jest Dębogórze, gdzie w niedalekiej odległości decyzją władz powstały cztery przystanki. Wszystkie są jednak przez to "na żądanie". Mieszkańcy zaakceptowali takie rozwiązanie - dodaje.
Innym przykładem, że przystanki na żądanie mogą się sprawdzić jest komunikacja nocna. W Gdańsku i w Gdyni wsiadanie do niej poza centrami miast jest możliwe tylko po sygnalizacji kierowcy. Dzięki temu autobusy jeżdżą szybciej, przez co łatwiej zsynchronizować rozkład jazdy z SKM. Nie bez znaczenia jest też wiek pasażerów: w przeważającej większości to młodzi ludzie.
Zmieni się?
Jak podkreślają przedstawiciele organizatorów komunikacji, niechęć wynika z przyzwyczajeń mieszkańców, którzy, choć przekonują się do korzystania z komunikacji miejskiej, robią to bardzo powoli. Nie bez znaczenia jest wciąż silne lobby kierowców, którzy nie stoją w gigantycznych korkach.
- Tak jak w innych aglomeracjach, jak Warszawa czy Wrocław, gdzie nietrudno zobaczyć biznesmenów, menedżerów w środkach komunikacji miejskiej. Jazda samochodem przestaje im się opłacać czasowo i finansowo, więc przesiadają się do autobusu, tramwaju lub, jak w stolicy, do metra - uzupełnia Gromadzki.
Miejsca
Opinie (173) 1 zablokowana
-
2016-01-20 12:33
Gdzie zrobić NŻ tramwajowe
Według mnie najlepszymi kandydatami są przystanki na trasie linii 8 Lessowa, Kaczeńce, Sucharskiego, Rozłogi.
- 1 0
-
2018-11-02 10:41
Na zadanie
Powinno przybywac ,tylko pasazerowie nie potrafia korzystac z takich przystankow. A pozniej skargi i pretensje. Zenada.
Kierowca GA i T.- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.