• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Śmigus-dyngus coraz mniej mokry

Rafał Borowski
28 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Oblanie wiadrem wody to nic przyjemnego. Nic dziwnego, że tego rodzaju sceny coraz rzadziej możemy zaobserwować na ulicach Trójmiasta. Oblanie wiadrem wody to nic przyjemnego. Nic dziwnego, że tego rodzaju sceny coraz rzadziej możemy zaobserwować na ulicach Trójmiasta.

Śmigus dyngus, czyli tradycja wzajemnego oblewania się wodą w wielkanocny poniedziałek, powoli odchodzi do lamusa. Wiele wskazuje na to, że głównym powodem zanikania obyczaju jest brak umiaru ze strony oblewających.



Czy kultywujesz tradycję śmigusa-dyngusa?

Jeszcze nie tak dawno, tradycja śmigusa-dyngusa, zwanego również lanym poniedziałkiem, była kultywowana w niemal wszystkich dzielnicach Trójmiasta. Grupy dzieci i młodzieży, uzbrojone w wiadra i plastikowe pistolety, oblewały strumieniami wody niejednego śmiałka, który przed południem odważył się wyjść z domu. Z każdym, kolejnym rokiem, na ulicach Gdyni, Sopotu i Gdańska coraz rzadziej można zobaczyć w drugi dzień świąt wielkanocnych ślady po rozlanej wodzie.

- Kiedyś pod każdym kościołem stały grupy chłopaków, które wiadrami oblewały dziewczyny wracające ze mszy do domu. Dzieciaki toczyły między sobą bitwy i ganiały się po całej dzielnicy. Teraz to rzadkość. Mam wrażenie, że niedługo ten zwyczaj całkowicie zaniknie. Czy śmigus-dyngus został zabroniony? Czy za oblewanie się wodą można teraz dostać mandat? - zastanawia się nasza czytelniczka, pani Joanna, mieszkająca od urodzenia we Wrzeszczu.
Diabeł tkwi w szczegółach

Oblewanie wodą przechodniów w wielkanocny poniedziałek nie jest przestępstwem. Dokonanie tego w każdy inny dzień roku wypełniłoby znamiona art. 217 § 1 kodeksu karnego, czyli naruszenia nietykalności cielesnej. Sęk w tym, że nie tylko zachowanie odpowiedniego terminu decyduje o bezkarności tradycji śmigusa-dyngusa, ale i zachowanie umiaru. I właśnie tego brakowało wielu oblewającym.

Oblanie kogoś kilkoma wiadrami lub zrzucenie mu na głowę worka wypełnionego wodą może skutkować uszkodzeniem ubrania czy telefonu komórkowego, a czasem nawet rozstrojem zdrowia oblewanego. Oblanie przejeżdżającego rowerzysty czy jadącego samochodu może zaś skutkować wypadkiem. Tego rodzaju czyny stanowią raczej występki o charakterze chuligańskim niż dobrą zabawę. I właśnie tego miało dość wielu oblewanych.

Zadawanie przykrości odchodzi w przeszłość

Dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny z Uniwersytetu Gdańskiego, przypomina, że z upływem lat do lamusa odchodzą wszystkie obyczaje związane z zadawaniem przykrości czy wręcz cierpienia.

- W naszej cywilizacji panuje trend, aby pozbywać się wszelkich obyczajów nacechowanych przemocą. Wylanie na kogoś kubłów wody jest po prostu chuligaństwem. Podobnie jak dawniej zarzucono niezwykle popularny w XVI-wiecznej Francji zwyczaj palenia żywcem kotów, tak teraz zarzucamy zwyczaj oblewania kogoś do suchej nitki. To jak najbardziej naturalne - wyjaśnia dr Baryła.
Wtóruje mu ks. prałat Ireneusz Bradtke, proboszcz Bazyliki Mariackiej w Gdańsku. Duchowny zwraca uwagę, że choć zwyczaj oblewania zanika, na prowincji do dziś zachował się zwyczaj praktycznie w ogóle niespotykany w miastach.

- Trudno się dziwić, że śmigus-dyngus zanika. Oblewanie wiadrami wody to nic przyjemnego. Takie zachowanie to zwykłe chuligaństwo, a nie dobra zabawa. Nie tylko w Gdańsku obserwuję, że na ulicach jest coraz mniej oblewających. Co ciekawe, w wielu miejscach na Kaszubach zachował się jednak zwyczaj wzajemnego smagania się po nogach gałązkami, co dawniej było nieodłącznym elementem śmigusa-dyngusa - mówi ks. Bradtke.

Zobacz nasz ubiegłoroczny materiał o tradycji śmigusa-dyngusa

Opinie (259) 8 zablokowanych

  • (3)

    Całe 8 lat lala platforma.Zdrowych

    • 25 11

    • (1)

      Masz rację. Teraz leje wodę PiS - zostało jeszcze 3,5 roku w najgorszym wypadku.

      • 10 15

      • To szambo i pomyje nie woda.

        PiSlamiści nic innego lać nie potrafią.

        • 1 4

    • A nowi "dokonali" jeszcze więcej w tak krótkim czasie

      • 4 7

  • Lata 90 (9)

    Jestem z rocznika 87, pamietam jak za dzieciaka tylko czekało sie na ten dzień.. Organizowaliśmy troche wcześniej ekipę kto z kim i na kogo, plastikowe butelki zbieraliśmy zeby miec ich jak najwiecej.. Gdy juz nadszedł ten dzień do butelek wylewaliśmy wodę i wkładaliśmy do plecaków ile sie da i pod pche po 1 :) czasami plecak nas przechylił do tylu bo było za ciezko ale to nic w krzakach chowaliśmy jeszcze sobie butelki w razie co :)
    A na dworze toczyła sie wojna na wodę , na samym końcu każdy kazdego oblał z drużyny weseli i szczęśliwi przemoczeni do gaci wracaliśmy do domu...
    Nikt w domu lania nie dostał tylko rodzice woda jeszcze poprawili, nikt na nikogo policji nie wzywał, nikt nikomu nie groził to była po prostu zabawa!!!
    Zasadę mieliśmy jasna od 10 rano do 12 w południe lejemy dłużej nie... Nie oblewamy starszych ludzi, każdy sie tego trzymał i wspominam to bardzo dobrze :)
    Byli tez tacy co stali pod kościołem, albo na daszku od klatki schodowej i z góry oblewali ale to oblewali za zwyczaj nie miłych sąsiadów którzy ganiali nas za to ze np. Włączaliśmy ich alarm w samochodzie - adrenalina była :) a mieliśmy w domu Pegazusa i graliśmy w Mario i Contre, mieliśmy telewizory itd.. Ale lepiej było nam spędzać czas na dworze w gronie kolegów i koleżanek...
    Gdyby dzieciom rodzice ograniczali dostęp do internetu Max 2h dziennie a nie dawali im tablety dla świetego spokoju takie zabawy by nie umarły...
    Pozdrowienia dla ekipy z lat 80 i 90 :)

    • 67 8

    • Aż łezka mi się zakręciła, od wspomnień. Dokładnie jak piszesz A, zbierały się grupy, walczyło się podwórko na podwórko. Sąsiadki również potrafiły się zgadać i zrobić z koordynowany wodny atak. Później szło się grać w piłkę ewentualnie w pegazusa.

      • 4 0

    • 2 h dziennie komputera dla dziecka ?!

      moi mają po 40 minut komputera dziennie a w weekendy p 2 ( bez piątku)
      i dają radę !
      grają w piłkę nożną, w siatkę, a gdy pada, grają w ping-ponga-
      zrobiliśmy im w dawnej pralni świetlicę z kilkoma sąsiadami,
      a nawet czytają książki w wydaniu papierowym ( z biblioteki).

      • 2 1

    • szkoda że ta zabawa już umiera

      tak było, też to pamiętam - za dzieciaka to była niesamowita frajda zarówno oblać kogoś jak też zostać oblanym. Generalnie i tak każdy z nas wracał przemoczony. piękne czasy...

      • 7 2

    • Do tego granie z dziewczynami (1)

      W gumę, klasy, kopanie w ziemi łyżeczkami, bieganie po garażach i drzewach, wieszanie w lasach lin i zabawa w Tarzana :-D

      • 12 1

      • I fikołki na trzepaku :D

        • 11 1

    • Rocznik 88, mam podobne wspomnienia

      W Lany Poniedziałek lataliśmy od 7 rano z butelkami, chłopaki z wiadrami, co pół godziny chodziliśmy się przebrać do domu, ok. 11 -12 jak już skończyły się wszystkie suche rzeczy udawaliśmy się do kościoła i na obiad. Nikt z dorosłych nie był oblewany, no chyba, że sam chciał :)Czasem dorośli polewali nas z balkonów, rzucaliśmy balony z wodą. Nikt nie robił z tego afery. Pamiętam, że było ciepło, biegaliśmy w sandałach i t-shirtach. To były jeden z ulubionych dni w roku, każdy na to czekał.

      • 10 2

    • (2)

      Może trzeba było tylko do 11 oblewać, a pozostałą godzinę poświęcić na nauke ortografii i interpunkcji?

      • 5 19

      • (1)

        Złośliwy Polaczek buraczek :)
        Smutne miałeś dzieciństwo pewnie nikt cie nie lubił.

        Historia wyżej jest bardzo fajna i miło się czyta.

        • 22 4

        • Pewnie zżera go zawiść bo jego nikt nie oblał :) Pamiętam te czasy.

          • 18 2

  • Lany poniedziałek (1)

    Większość europy świętuje Wielki Piątek my zaś lany poniedziałek, co to za święto.

    • 11 4

    • Nasze polskie i nie ma sie czego wstydzic

      • 1 1

  • a ja nie nosza ze soba telefonow komorkowych w lany poniedzialek

    ".. wodą może skutkować uszkodzeniem ubrania czy telefonu komórkowego"

    Moze po prostu wprowadzic zakaz uzywania w ten dzien telefonu komorkowego w terenie publicznie dostepnym.

    • 1 6

  • Teraz sie pali auta

    • 2 2

  • a chu... z tymi wszystkimi świętami,ważne że mam wolne,śpie do której chce nic nie musze robić,zapraszać rodzinek itp itd. jak słucham ludzi przed blokiem jakie to oni muszą ważne rzeczy robić ...ohh ahhh muszę pojechać do sklepu to takie trudne i nie osiągalne tyle mam na głowie...ja pier.. co za poje. ludzie.

    • 9 3

  • (1)

    W naszej cywilizacji panuje trend, aby pozbywać się wszelkich obyczajów nacechowanych przemocą. Wylanie na kogoś kubłów wody jest po prostu chuligaństwem. Podobnie jak dawniej zarzucono niezwykle popularny w XVI-wiecznej Francji zwyczaj palenia żywcem kotów, tak teraz zarzucamy zwyczaj oblewania kogoś do suchej nitki. To jak najbardziej naturalne - wyjaśnia dr Baryła.

    Dr.Baryla p....i jak potluczony,przez te pacyfistyczne bzdury europa jest posmiewiskiem swiata i chlopcem do bicia dla islamistow,trzeba naprawde silnego samozaparcia aby doszukiwac sie podobienstwa w paleniu zywcem kotow i oblaniu woda,jak ktos nie chce byc oblewany to niech siedzi w chalupie do poludnia i tyle,dzien wolny od pracy nie trzeba sie pchac na zewnatrz od samego rana.

    • 8 8

    • mylisz umiejetność bycia asertywnym a agresję

      to wina polityków, że jest tylu emigrantów arabskich w Europie,
      przemoc wobec nich nic nie da,
      trzeba nie dawać im praw do pobytu,
      socjal równy zero,a wtedy nie będą przyjeżdżać

      • 0 0

  • (2)

    Kiedyś podczas lanego poniedziałku pogoda była super. Słońce świeciło, był ciepły wietrzyk i +20 na liczniku.
    A teraz ?
    zawiewa chłodem i nikomu sie nie chce wychylic łba za winkiel swojego pokoju, gdzie jest ciepło, przytulnie no i jest internet oczywiście

    • 10 3

    • nie jestem za oblewaniem, ale akurat dzisiaj jest mega ciepło 15 st.

      • 3 0

    • Masz chyba 50 lat ....

      bo pieprzysz jak stary piernik ....

      • 1 4

  • i dobrze

    dać małoletnim łepkom palec to wezmą całą rekę. w latach 90-tych strach było z bloku wyjść, zeby nie oberwać WIADREM wody (albo i kilkoma). nieważne, czy młoda laska czy staruszka. bezmyślne, agresywne bydło i tyle.

    • 16 3

  • uwaga (6)

    Lanie wodą to jest polski obyczaj.
    Na Kaszubach dyngus oznacza smaganie zielonymi gałązkami.
    Lanie wodą praktykują tylko Polacy.

    • 27 3

    • z tym (1)

      ze smaganie galazkami nazywa sie - smigus.
      Dyngus to lanie wody i pochodzi ze wschody

      • 0 1

      • odpowiedź

        Słowo dyngus pochodzi od staroniemieckiego "dingen": gałązki.

        Wiem, że w polskich książkach niekiedy piszą dziwne rzeczy ale chyba prawda jest ważniejsza?

        • 0 0

    • Ale Kaszubi to Polacy

      • 2 2

    • (2)

      srednio inyeresuja mnie proste kaszubskie rozrywki

      • 10 11

      • Jak średnio interesują kaszubskie rozrywki to wracaj do siebie na Wołyń albo do Bartoszyc.

        • 9 7

      • Zbyt skomplikowane te rozrywki dla Ciebie haha

        • 7 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane