• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wyroki za zabójstwo na gdańskiej plaży sprzed 17 lat

Piotr Weltrowski
28 listopada 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Park Brzeźnieński już z monitoringiem
Skazani mężczyźni najprawdopodobniej znów odwołają się od wyroku sądu - od samego początku, konsekwentnie zaprzeczają wersji prokuratury i twierdzą, że nie mają nic wspólnego z zabójstwem. Skazani mężczyźni najprawdopodobniej znów odwołają się od wyroku sądu - od samego początku, konsekwentnie zaprzeczają wersji prokuratury i twierdzą, że nie mają nic wspólnego z zabójstwem.

Sąd uznał, że 44-letni Krzysztof T. i 39-letni Grzegorz G. są winni zabójstwa młodego mężczyzny, do którego doszło w kwietniu 1997 roku na plaży w Brzeźnie. Skazał ich odpowiednio na 12 i 15 lat więzienia.



Posiadasz informacje, z których wynika, ze ktoś z twoich znajomych popełnił poważne przestępstwo, co robisz?

Chociaż do samego morderstwa doszło 17 lat temu, to na trop sprawców policja wpadła dopiero w 2010 roku i to przez przypadek, bo zaczęło się od interwencji w sprawie awantury domowej.

Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, kobieta, w której mieszkaniu miał się awanturować jej sąsiad, opowiedziała im, że ten próbował ją zaatakować, gdyż wypytywała okolicznych mieszkańców o sprawę tajemniczego morderstwa sprzed lat. Przyznała też, że to właśnie on - Krzysztof T. - miał być jednym z zabójców.

Kobieta była pijana, ale policjanci nie zignorowali jej opowieści. Kiedy przyjechali na komisariat, zapytali starszych kolegów, czy faktycznie w drugiej połowie lat 90. doszło na plaży w Brzeźnie do niewyjaśnionego morderstwa. Gdy okazało się, że tak właśnie było, sprawę zaczęto traktować poważnie.

Ostatecznie obu mężczyzn pogrążyły zeznania kobiety, która w kwietniu 1997 roku była konkubiną jednego z nich. Po latach zdecydowała się przerwać "zmowę milczenia" i opowiedzieć, jak feralnego nocy zastała w mieszkaniu Krzysztofa T. i Grzegorza G., którzy próbowali spalić w piecu zakrwawione ubrania.

Powiedzieli jej, że "Młody" - mężczyzna, który pomieszkiwał z nimi w tamtym okresie - już nie wróci, bo został pobity i ugodzony nożem. Zabronili jej też komukolwiek mówić o tym, co widziała. Kobieta była do tego stopnia przerażona, że przez kilkanaście lat milczała, chociaż niemal od razu po tej nocy wyprowadziła się i uciekła od swojego konkubenta.

Zakończony w piątek proces to już drugie postępowanie dotyczące tego zabójstwa. Wcześniej sąd skazał obu mężczyzn na 15 lat więzienia. Obywaj odwołali się od tego wyroku, a sąd wyższej instancji, głównie przez błędy proceduralne, nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.

Co ciekawe, główny świadek oskarżenia - wspomniana już wyżej konkubina jednego z oskarżonych, nie doczekała wyroku. Kobieta zmarła tuż po złożeniu przed sądem zeznań.

Zresztą, obu mężczyzn obciążały głównie zeznania osób, które usłyszały - albo bezpośrednio od nich, albo od ich znajomych - o sprawie.

- Sąd przeanalizował artykuły prasowe, które ukazały się po samym morderstwie i porównał je z zeznaniami świadków. W zeznaniach tych mowa była o szczegółach, o których media nigdy nie donosiły, co zdecydowanie zwiększyło ich wiarygodność - stwierdził sędzie Jerzy Lemke uzasadniając wyrok.

Dowodów materialnych łączących oskarżonych z miejscem zbrodni nie znaleziono. I nie chodzi nawet o czas, który upłynął od morderstwa. Winna była... pogoda. Tak nieszczęśliwie się złożyło, że w noc morderstwa zmienił się kierunek wiatru i na wodach zatoki pojawiły się ogromne fale, które - kilka godzin po zabójstwie - dokładnie obmyły ciało ofiary, zanim znalazł je przypadkowy przechodzień.

Obaj oskarżeni od początku konsekwentnie nie przyznawali się do winy. Ich wyjaśnienia jednak zmieniały się. Początkowo przyznali, ze w czasie, gdy doszło do morderstwa, przebywali w Gdańsku. Później jednak "przypomnieli sobie", że pracowali wówczas w Juracie, gdzie mieli remontować jeden z ośrodków wczasowych.

Sąd sprawdził ich wersję bardzo dokładnie. Odbyła się nawet wizja lokalna, podczas której oskarżeni mieli wskazać miejsce, w którym pracowali. Jeden z nich pokazał ośrodek, w którym miał być rzekomo zatrudniony. Okazało się jednak, że w kwietniu 1997 roku nie wykonywano tam żadnych prac remontowych. Sąd sprawdził więc inne ośrodki - remont w tym czasie odbywał się tylko w jednym z nich. Jego przedstawiciele zapewnili jednak, że żaden z oskarżonych nie był wśród zatrudnionej do tego celu ekipy.

Co ciekawe, do dziś nie wiadomo kim był zamordowany. Nie pomogły komunikaty prasowe, apele policji i specjalne wydanie znanego programu "997". Jedyne, co wiadomo, to to, że zamordowany miał niewiele ponad 20 lat i mógł wywodzić się ze środowiska przestępczego, o czym świadczyć mogą więzienne tatuaże na jego ciele (m.in. wytatuowany na podbrzuszu napis "TDK", oznaczający w więziennej gwarze "tylko dla kobiet").

Wiadomo jednak jak zginął. Pobito go i zadano mu 36 ciosów ostrym narzędziem, prawdopodobnie nożem. Aż 16 z nich wymierzonych było w jego szyję i głowę. Poderżnięto mu także gardło.

Mimo to sąd nie mógł wydać wyroku surowszego niż 15 lat więzienia. Wiązało się to z tym, że taki właśnie wyrok wydał wcześniej sąd pierwszej instancji, a prokuratura nie odwołała się od tego rozstrzygnięcia. Wyrok dla Krzysztofa T. jest niższy, gdyż biegli orzekli w jego wypadku częściową niepoczytalność.

Obaj mężczyźni od 2010 roku przebywają w areszcie. Sąd zaliczył im ten okres na poczet kary.

Opinie (97) 6 zablokowanych

  • polska (1)

    Ja bym tych polskich śmieci powiesił na fontanna Neptuna. Rodzina by była usatysfakcjonowany.

    • 6 9

    • a ja bym cie posadził

      na jego trójząb, gawiedź miała by widowisko

      • 2 0

  • ten drugi oskarzony wyglada jak chimeryczny grubas z Rolnik Szuka żony

    • 11 2

  • Zaufaj tu kobiecie...

    • 10 1

  • czy na tym zdjeciu policjant spi?

    Hyh dobre

    • 11 2

  • ja nie mam ochoty przez tyle czasu ich karmić ze swoich podatków- do kamieniołomów ich

    • 7 1

  • śpioch policjant

    nie rozumiem tych panów policjantów, śpią w lesie w radiowozach i w ławach w sądzie. zobaczcie tego pierwszego pana policjanta .

    • 11 1

  • janiana (1)

    typowy gdański sąd , po co dowody - papier przyjmie wszystko ,a sędzia ma premie, jak za czasów komuny Polska to dziki kraj

    • 12 2

    • Chyba za bardzo nie wiesz co piszesz, sędzia nie ma żadnej premii

      • 0 1

  • Polscy policjanci niestety prezentują się jak dziady. Czapeczki bejbolówki, wiszące mundury etc. (1)

    Żal patrzeć.

    • 14 3

    • przetarg wygrała najtańsza firma odzieżowa

      wg mnie powinni mieć mundury jak włoscy karabinierzy coś a'la faszystowskie mundury

      • 3 0

  • W 1997 obaj mężczyźni mieli 27 i 22 lata. (5)

    Kobieta prawdopodobnie w tym samym przedziale wiekowym, byli młodymi ludżmi, prawdopodobnie była dziewczyną jednego z nich. Czy dziś, jak 20+latkowie mieszkają ze sobą, ktoś ich nazywa konkubent/konkubina?A drga kw., dziwna ta śmierć kobiety tuż przed wyrokiem. Przecież nie była stara, a jak wynika z artukułu była przez bandziorów bita i zastraszana.Warto się przyjrzeć i temu wątkowi.

    • 18 3

    • A jak nazwać inaczej tych (1)

      co mieszkają ze sobą bez ślubu? Konkubent i konkubina.

      • 3 5

      • @leo

        Patologia ma konkubinę a
        celebryta ma partnerkę.

        • 6 1

    • (1)

      no właśnie ciekawe z jakiego powodu kobieta zmarła..

      • 10 0

      • powinni dac inf.dlaczego zmarła.

        to wazny wątek

        • 7 0

    • zachlała się

      • 2 0

  • Może na zawał? (1)

    Ze strachu i stresu.

    • 5 4

    • Zachlała się na śmierć.

      Tego to już tu nie napisali.

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane