- 1 Absurd drogowy na Przymorzu (94 opinie)
- 2 Zaatakował nożem na ulicy, trafił do aresztu (81 opinii)
- 3 Był klub Pokład, będzie hotel (82 opinie)
- 4 Majaland: znamy dokładną datę otwarcia (275 opinii)
- 5 Tomasz Augustyniak wiceprezydentem Gdyni (142 opinie)
- 6 Tu jest najwięcej zadłużonych "komunałek" (117 opinii)
Zabójstwo Kamili: w samochodzie oskarżonego była krew dziewczyny
W samochodzie Grzegorza G., byłego chłopaka zamordowanej w 2011 roku 23-letniej Kamili, znaleziono ślady krwi należącej do dziewczyny. We wtorek przed sądem zeznawali biegli, którzy badali ciało kobiety wykopane z płytkiego grobu i zabezpieczali ślady w samochodzie oskarżonego. On sam nie przyznaje się do winy.
Po przeszczepie szpiku G. wrócił do zdrowia. Przez pewien czas Kamila z opiekunki zmieniła się w jego dziewczynę. Związek nie przetrwał jednak próby czasu i rozpadł się.
I tu zaczynają się domysły. Według prokuratury to właśnie odtrącona miłość pchnęła 30-latka z Gdańska do zbrodni. Kamila zaginęła 7 listopada 2011 roku, miała wówczas 23 lata. Wyszła z domu, rodzice wiedzieli, że ma się z kimś spotkać, nie było jednak wiadomo z kim. Grzegorza G. zatrzymano kilkadziesiąt godzin później. Od samego początku odmawiał składania wyjaśnień i zaprzeczał, że ma cokolwiek wspólnego ze śmiercią dziewczyny.
Prokuratura zaś mozolnie - niemal przez rok - zbierała dowody. Ustalono, że G. spotkał się feralnego dnia z Kamilą niedaleko jednego ze sklepów na Przymorzu. Na podstawie zapisów z monitoringu ustalono też, że należący do niego samochód jechał dwa razy na trasie między Żukowem a Kościerzyną. Za pierwszym razem były w nim dwie osoby - on i kobieta. Gdy auto wracało z Kościerzyny, jechał w nim tylko kierowca.
Ciało w płytkim grobie
Co dokładnie wydarzyło się w samochodzie G. i lesie pod Kartuzami? Tu prawdę zna prawdopodobnie tylko 30-latek. Wiadomo, że ciało Kamili znaleziono tydzień po jej zaginięciu. Leżało w płytkim grobie na skraju lasu, kilkaset metrów od drogi.
We wtorek przed sądem zeznawał biegły, który badał ciało na miejscu oraz przeprowadził sekcję zwłok. Jego zdaniem wszystkie obrażenia wskazywały na "książkowy wręcz przykład zadzierzgnięcia", czyli uduszenia za pomocą pętli zaciśniętej na szyi ofiary.
Prawdopodobnie Kamilę uduszono paskiem zabezpieczonym przy jej zwłokach. Ślady wskazują na to, że morderca znajdował się za dziewczyną i zaciskał pętlę na jej karku. Według biegłego, kobieta mogła umierać przez kilka, a nawet kilkanaście minut.
Jedyną niewiadomą był czas zabójstwa. Biegli nie byli w stanie stwierdzić, kiedy dokładnie Kamila zginęła. - Można to było określić tylko z pewnym przybliżeniem. Ciało na pewno leżało w płytkim grobie przez kilka dni. Ile dokładnie? Tego nie wiadomo, gdyż temperatura była wówczas bardzo zmienna - tłumaczył przed sądem lekarz.
Ślady krwi w samochodzie
Kolejną niewiadomą - poza czasem zabójstwa - jest miejsce, w którym do niego doszło. prokuratura twierdzi, że wszystko odbyło się w samochodzie oskarżonego. taką wersję potwierdzać miałyby zabezpieczone w nim ślady krwi ofiary.
- Znaleziono je na siedzeniu pasażera, na schowku między fotelem pasażera i fotelem kierowcy, na oparciu fotela kierowcy, z tyłu tego fotela oraz na tylnej kanapie - zeznała przed sądem policjantka, która dokonała oględzin auta.
Takie rozmieszczenie śladów może sugerować, że Kamila została uduszona na przednim siedzeniu, a później jej ciało przeniesiono na tylną kanapę. Pojawiają się tu jednak wątpliwości: nie można określić, kiedy ślady krwi powstały, nie do końca wiadomo także, skąd pochodziło krwawienie, gdyż na ciele Kamili biegli nie znaleźli żadnych ran, które mogłyby powodować obfite krwawienie. Niemniej miała ona liczne - powstałe na pewno przed śmiercią - otarcia naskórka.
Jedno jest pewne - we wszystkich zabezpieczonych w aucie próbkach krwi obecne było DNA Kamili, w części z nich znajdował się także materiał genetyczny Grzegorza G. - badania te o mało nie skierowały jednak śledztwa na złe tory. Wszystko przez niezwykłą cechę G.
Jeden człowiek, podwójne DNA
Podczas pierwszych badań prokuratura stwierdziła, że zabezpieczony materiał genetyczny należy do dwóch różnych mężczyzn. Mogło to sugerować, że zabójcą nie jest G., a jakiś inny, niezidentyfikowany sprawca. Wtedy jednak okazało się, że u oskarżonego, po przeszczepie szpiku, wytworzyły się dwa różne materiały genetyczne.
Zdaniem biegłych, którzy zeznawali przed sądem w lutym, sytuacja taka jest możliwa, jeżeli choremu na białaczkę przeszczepi się szpik od osoby, która nie jest z nim spokrewniona, a samo leczenie przebiega nieprawidłowo - w takiej sytuacji w ciele mogą się pojawić zarówno komórki krwi dawcy, jak i biorcy.
Opinie (66) 1 zablokowana
-
2014-04-15 17:06
wie ktos kiedy proces w tej sprawie?
- 2 2
-
2014-04-15 16:48
Pobiedzisko ehhh Pobiedzisko
wiadomo ;)
- 3 0
-
2014-04-15 16:46
tak ten Fajny Gdańsk pełen MARGINESU
- 4 3
-
2014-04-15 16:45
Kudłaty w celi wyrwie chwasta
amen
- 6 1
-
2014-04-15 16:09
przywiazac gnoja do drzewa (1)
i posadzic golym tylkiem na mrowisku
- 55 1
-
2014-04-15 16:45
dziwne fantazje
a może masz jakieś doświadczenia?
- 5 10
-
2014-04-15 16:44
książkowy wręcz przykład zadzierzgnięcia ??? po jakiemu to?
a może podręcznikowy przykład zadzierzgnięcia ???
- 4 4
-
2014-04-15 16:39
Przez lekarzy śledztwo utknęło w martwym punkcie.
Z artykułu wynika również że nie był prawidłowo leczony z powodu białaczki.
- 7 4
-
2014-04-15 16:20
a co z tą laską co zagineła na bulwarze? Sprawa pod dywan czy archiwum X?
- 32 3
-
2014-04-15 16:07
Wykrywalność morderstw - 94 %
Dobry wynik.
- 29 4
-
2014-04-15 16:06
a już myślałem, że sprawa zostala przedawniona
Całkiem szybko im to poszło
EHEHEH- 28 13
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.