• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zapomniany minister i jego gdyńska historia

Wojciech Labuda, pełnomocnik premiera ds. ochrony miejsc pamięci w l. 2021-2023
4 maja 2024, godz. 18:00 
Opinie (47)
Willa przy Bolesława Prusa 9 w 1926 r. Willa przy Bolesława Prusa 9 w 1926 r.

W tym roku przypada 150. rocznica urodzin i 100. rocznica śmierci Józefa Englicha, pierwszego ministra skarbu II Rzeczypospolitej i niezwykle zasłużonej postaci w pracy na rzecz rozwoju gospodarczego ziem polskich pod zaborem pruskim. Mało kto pamięta nie tylko o nim samym, ale i o jego związkach z Gdynią.



W 1920 r. Gdynia, jak i całe wówczas bardzo krótkie Wybrzeże należące do odrodzonej Polski, stała się obiektem zainteresowania elit z całego kraju - i to nie tylko jako miejsce, w którym wkrótce miał powstać port, ale też i atrakcyjne miejsce do letniego wypoczynku.

Popyt ten zaspokoiło Pierwsze Polskie Towarzystwo Kąpieli Morskich, kupując grunty na nadmorskim wzgórzu morenowym, zwanym Kamienną Górą (niem. Steinberg), która miała się stać "miastem-ogrodem", luksusową, willową osadą "kąpielowo-kuracyjną".

I jedną z pierwszych willi zbudował przy dzisiejszej ul. Bolesława Prusa 9/11Mapka, czyli na tzw. Japońskiej Górce, Józef Englich. Ten prezes najważniejszej wówczas instytucji finansowej odrodzonej Polski, Banku Związku Spółek Zarobkowych z Poznania miał za sobą nie tylko wieloletnią karierę bankowca, lecz także piękną kartę działalności organicznej.

Józef Englich w 1919 r. Józef Englich w 1919 r.
Założony w 1885 r. pod patronatem ks. Piotra Wawrzyniaka, duchownego katolickiego i działacza społecznego i politycznego, Bank Związku Spółek Zarobkowych miał na celu wspieranie rozwoju gospodarczego Wielkopolski i ułatwienie Polakom stawiania oporu ekonomicznej presji pruskiego zaborcy. Bank udzielał pożyczek polskim przedsiębiorcom, pozwalał na tworzenie spółdzielni rolniczych czy unowocześnianie kultury rolnej i przemysłu.

Jednak nie tylko Związek i jego bank za patrona miały ks. Wawrzyniaka. W styczniu 1874 r. został on bowiem ojcem chrzestnym Józefa, syna Gustawa Englicha, zasłużonego nauczyciela gimnazjum w Śremie. Kiedy Józef ukończył studia prawnicze, uzyskując tytuł doktora praw, rozwijając praktykę sędziowska i adwokacką w Koronowie i Bydgoszczy, ks. Wawrzyniak skierował jego aktywność na doradzanie polskim przedsiębiorcom w zaborze pruskim.

W 1910 r. Englich został jednym z założycieli Związku Fabrykantów na Rzeszę Niemiecką w Poznaniu, a już rok później wszedł do zarządu Banku Związku Spółek Zarobkowych.

Jako prezes Banku doprowadził do powstania pięciu nowych przedsiębiorstw przemysłowych w Wielkopolsce, a także wspierał ekspansję m.in. Zakładów H. Cegielskiego w Poznaniu. Rozwijane przedsięwzięcia osobiście nadzorował, wschodząc w skład zarządów lub rad nadzorczych licznych polskich spółek zaboru pruskiego.

Wśród inicjatyw, w które się angażował, były i te związane z Pomorzem. I tak już w 1909 r. wspólnie z ks. Józefem Wryczą, Aleksandrem Majkowskim i innymi zakładał w Kościerzynie spółkę, która podjęła się wydawania czasopisma "Gryf", walczącego o przynależność Pomorza do Polski oraz prawa Kaszubów. Pismo wychodzące w latach 1908-1912 r. stało się też jednym z najważniejszych ośrodków tzw. ruchu młodokaszubskiego, czyli odrodzenia narodowego Kaszubów.

Silna pozycja Banku Związku Spółek Zarobkowych, przy niezwykle trudnej sytuacji gospodarczej i finansowej tworzącego się Państwa Polskiego, będącego od samego początku w stanie wojny o granice, sprawiła, że dla pierwszych rządów niepodległej nieodzowne stało się pozyskanie Wielkopolan. Tekę ministra skarbu, pierwszego zresztą w ogóle na tym stanowisku, 16 stycznia 1919 r. powierzono Józefowi Englichowi.

W rządzie Ignacego Jana Paderewskiego Englichowi nakazano misję zrównoważenia budżetu, w którym deficyt sięgał 80 proc. (sic!) wydatków (dla porównania w 2023 r. było to już tylko ok. 13 proc.). Miało się to udać dzięki wprowadzeniu jednorazowych podatków (od nieruchomości i majątków w kapitale), jednak spodziewanego efektu nie osiągnięto. Bez sukcesu skończyła się też próba wprowadzenia jednolitej dla całego kraju waluty - "lecha", dzielącego się na 100 groszy. Ostatecznie Sejm zmienił jej nazwę na "złotego".

Urodziny polskiej waluty. Złoty polski ma już 100 lat Urodziny polskiej waluty. Złoty polski ma już 100 lat

Minister-Wielkopolanin wspierał również rozpoczynającą się właśnie misję Mieczysława Jałowieckiego w Gdańsku, polegającą na zakupie nieruchomości dla zabezpieczenia możliwości korzystania przez stronę polską z portu. Do słynnej operacji zakupu praw do nieruchomości na Westerplatte doszło w kilka miesięcy później dzięki zaangażowaniu Banku Związku Spółek Zarobkowych.

Mieczysław Jałowiecki. Człowiek, który kupił dla Polski Westerplatte Mieczysław Jałowiecki. Człowiek, który kupił dla Polski Westerplatte

Kariera ministerialna Englicha trwała krócej - odszedł ze stanowiska już 4 kwietnia 1919 r., a więc po niespełna trzech miesiącach. Jednocześnie wrócił na stanowisko prezesa Banku Związku Spółek Zarobkowych, rozwijając sieć oddziałów w Polsce i otwierając placówki zagraniczne - w Paryżu i Nowym Jorku (z podróży do Ameryki pozostawił zresztą bardzo interesujące wspomnienia, wydane w 1924 r.).

Gdyńska willa bankowca i ministra z Wielkopolski



Były minister żywo interesował się nie tylko sprawami Wielkopolski, ale i gospodarki morskiej i dopiero co powstającej Gdyni. Willę przy ul. Prusa 9/11 zbudował ponoć za namową gen. Józefa Hallera, a nazwę "Japońska Górka" miał wymyślić Wacław Sieroszewski, działacz niepodległościowy, zesłaniec syberyjski, pisarz i przyjaciel Englicha, któremu rosnące w tym miejscu krzewy żarnowca miotlastego skojarzyły się z krajobrazem japońskim.

Widok Japońskiej Górki w okresie międzywojennym - na pierwszym planie Willa "Śreniawa"; Willa J. Englicha nad budynkiem oficyny (fot. Morze. Organ Ligi Morskiej i Rzecznej, zeszyt 8, sierpień 1925, s. 12) Widok Japońskiej Górki w okresie międzywojennym - na pierwszym planie Willa "Śreniawa"; Willa J. Englicha nad budynkiem oficyny (fot. Morze. Organ Ligi Morskiej i Rzecznej, zeszyt 8, sierpień 1925, s. 12)
Po śmierci Englicha willa pozostała w rękach żony Melanii (1880-1967) i córki, Wiesławy Mierzejewskiej (1904-1995), która - jako znany w całym mieście lekarz pediatra - przyjmowała w tym miejscu pacjentów (pracowała też w szkole Teofila Zegarskiego w Orłowie).

Teofil Zegarski - założyciel pierwszej szkoły średniej w Gdyni Teofil Zegarski - założyciel pierwszej szkoły średniej w Gdyni

Willa "Englich" funkcjonowała również jako pensjonat.

Widok Japońskiej Górki w okresie Międzywojennym - na pierwszym planie Willa "Śreniawa"; Willa J. Englicha nad budynkiem oficyny (fot. Morze. Organ Ligi Morskiej i Rzecznej, zeszyt 8, sierpień 1925, s. 12)

Historia nie była jednak dla tego pięknego miejsca łaskawa. W 1939 r. rodzina musiała opuścić willę, by zrobić miejsce dla niemieckiego burmistrza Gdyni, Gerharda Cartellieriego. Piwnice budynku miała zajmować niemiecka policja.

Również po zakończeniu wojny nie dane było potomkom ministra przekroczyć domowych progów, budynek bowiem zajął Wydział Informacji Marynarki Wojennej. Ta zbrodnicza formacja NKWD i ludowej armii odpowiedzialna była za brutalne śledztwa i śmierć żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej i podziemia niepodległościowego.

Przy Prusa 9/11 więziony i torturowany był najprawdopodobniej Adam Dedio, kapitan Marynarki, żołnierz AK i podziemia niepodległościowego, zamordowany przez komunistów "za działalność na szkodę państwa polskiego" po "procesie" karnym.

Kaci w mundurach i ich ofiary. Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni tuż po wojnie Kaci w mundurach i ich ofiary. Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni tuż po wojnie

W ten ponury sposób budynek był użytkowany do 1949 r., potem, do 1957 r. pełniąc funkcję Wojskowego Domu Wczasowego, by stać się stanicą harcerską ZHP. W rękach tej organizacji pozostaje do dziś, mimo że potomkowie ministra, mieszkający do dziś w Gdyni, przez wiele lat po 1989 r. starali się o odzyskanie willi.

Choć tragiczna historia tego miejsca została upamiętniona w 2013 r. w formie skromnej tabliczki przy ogrodzeniu od strony północnej, lakonicznie informującej o istnieniu w tym miejscu komunistycznej kaźni - to o jej zasłużonym budowniczym brak jakiejkolwiek wzmianki.

Willa przy ul. Bolesława Prusa 9/11 - stan obecny. Willa przy ul. Bolesława Prusa 9/11 - stan obecny.

Zobacz także: Stare wille, pałacyki i dwory Trójmiasta

Józef Englich patronem pierwszego polskiego motorowca



Minister-Wielkopolanin od początku dostrzegał też konieczność zaangażowania polskiego kapitału w gospodarce morskiej. Flota handlowa odradzającego się Państwa Polskiego była bowiem nad wyraz skromna - w 1918 r. jeden stary pełnomorski statek "Polonja", w 1920 kolejny, tym razem nowy - masowiec "Kraków", który jednak zatonął 2 lata później w cieśninie Skagerrak, zgnieciony przez lód.

Natomiast pierwszym motorowcem z polską banderą stał się "Józef Englich", nazwany tak na cześć ministra przez armatora, Towarzystwo Żeglugi Morskiej "Orzeł Biały", sponsorowane przez Bank Związku Spółek Zarobkowych. Banderę na niewielkim statku podniesiono 24 września 1923 r. "Józef Englich" był już jednak wysłużoną jednostką, która wymagała naprawy po każdym rejsie. Ale "na bezrybiu i rak ryba" - w momencie wejścia do służby był jednym z trzech (sic!) jednostek polskiej floty i dopiero w 1926 r. zakupiono pięć nowoczesnych frachtowców, tzw. "francuzów".

Niemniej liczebność przedwojennej floty i do końca lat 30. nie była imponująca, osiągając maksymalną liczbę 38 statków. Statek "pod patronatem" ministra służył mniej więcej do 1925 r., w przerwach między naprawami wożąc polski węgiel do Skandynawii i Anglii.

Zatarte ślady po Józefie Englichu w Poznaniu, jedna symboliczna tablica w Gdyni



Do końca swoich dni Józef Englich pozostawał aktywny - w 1922 r. zdążył jeszcze zostać radnym miasta Poznania, ale końca kadencji nie doczekał. Minister zmarł 22 grudnia 1924 r., dość młodo, bo w wieku 50 lat - chorował na serce.

Rodzina pochowała go w Poznaniu na nowym cmentarzu parafii św. Marcina (Cmentarzu Nowomarcińskim). Chętni, by odwiedzić jego grób, tego miejsca już niestety nie znajdą - cmentarz zaczęli likwidować Niemcy już w czasie II wojny światowej. Na inne miejsce przenoszono groby osób zmarłych po 1925 r., a więc cezura nie była łaskawa dla miejsca pochówku ministra. Dzieła dopełnili komuniści po wojnie - dziś to tereny Targów Poznańskich.

Podobnie jak zlikwidowano miejsce pochówku, także i pamięć o współtwórcy niepodległej Polski ulegała zatarciu. Jedynym śladem była skromna tabliczka na grobie rodzinnym na cmentarzu przy kościele MB Bolesnej w Orłowie.

Tymczasem współcześnie, przeszło 30 lat po 1989 r., wobec zasług w pracy organicznej na rzecz niepodległości Polski, dziwić może brak jakichkolwiek form upamiętnienia Józefa Englicha: nie stał się on patronem ulicy ani w Poznaniu, ani w Gdyni. Na budynku willi przy ul. Prusa również brak informacji o przedwojennych właścicielach, próżno też szukać informacji w "Encyklopedii Gdyni" czy nawet książce "Gdyńskie cmentarze".

Dopiero w 2022 r. w ramach rządowej inicjatywy zadbania o groby przedwojennych członków Rady Ministrów gdyńska Fundacja Pomorska Inicjatywa Historyczna, w porozumieniu z rodziną, ustawiła symboliczną tablicę na grobie rodzinnym na cmentarzu przy kościele MB Bolesnej w Orłowie (lokalizacja: VII/20/17).

Tablica upamiętniająca Józefa Englicha na grobie rodzinnym w Orłowie. Tablica upamiętniająca Józefa Englicha na grobie rodzinnym w Orłowie.
Wydaje się, że czas już nie tylko najwyższy, ale i odpowiedni, by tę sytuację zmienić i pokusić się o szersze przywrócenie pamięci o Józefie Englichu w przestrzeni publicznej. Dzięki temu Gdynia ma szansę zyskać jeszcze jedną postać będącą wzorem pracy na rzecz Polski i wspólnego dobra. Do 100. rocznicy śmierci, przypadającej 22 grudnia, zostało jeszcze kilka miesięcy!
Wojciech Labuda, pełnomocnik premiera ds. ochrony miejsc pamięci w l. 2021-2023

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (47)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane