- 1 Tajemnicza baszta zostanie otwarta (37 opinii)
- 2 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (264 opinie)
- 3 Zaginione dzieła na wiadukcie i budynku (39 opinii)
- 4 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (318 opinii)
- 5 Jest reakcja na serię kolizji z tramwajami (118 opinii)
- 6 Pościg między autami na trzypasmówce (64 opinie)
Mariny za unijne pieniądze bez zysków i bez operatora
Wybudowane za unijne pieniądze przystanki tramwaju wodnego i trzy mariny nie mają już operatora. Żegluga Gdańska, która w zeszłym roku podjęła się tego zadania, po niespełna roku wypowiedziała umowę, bo poniosła spore straty. Czy w związku z tym uda się zachować dofinansowanie unijne?
Pomysł na rzeczne tramwaje wodne i nowe przystanie zrodził się już kilka lat temu i zmaterializował w projekcie "Program Ożywienia Dróg Wodnych w Gdańsku". Dzięki temu w Gdańsku powstało dziesięć nowych przystanków tramwajów wodnych i trzy mariny, przy Żabim Kruku , Siennej Grobli II i Tamka oraz uruchomiono dwie nowe trasy tramwaju wodnego F5 i F6.
Zobacz szczegóły programu "Ożywiania dróg wodnych w Gdańsku" (PDF)
Nowymi marinami i przystankami zarządza gdański Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który w zeszłym roku zorganizował przetarg na wyłonienie operatora do obsługi tych obiektów. Została nim Żegluga Gdańska, która za czerpanie ewentualnych korzyści miała MOSiR-owi płacić określone stawki.
- Umowa zgodnie z przepisami unijnymi była zawarta na 5 lat. Operator zwrócił się do nas z prośbą o rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, co nastąpiło na początku lutego. Szykujemy właśnie kolejne postępowanie, by wyłonić nowego operatora, aby nie była zagrożona ciągłość projektu - wyjaśnia Grzegorz Pawelec, rzecznik MOSiR-u.
A jest o co walczyć. Całkowity koszt programu ożywienia dróg wodnych w Gdańsku zamknął się w kwocie ponad 37 mln zł, z czego wysokość dofinansowania z UE to 17 mln zł. Jednak gdy sięga się po fundusze unijne, należy pamiętać, że projekt trzeba nie tylko zrealizować, rozliczyć, ale też utrzymać jego trwałość przez 5 lat.
Ponadto Żegluga Gdańska, gdy przejęła przystanki i mariny, nie zagospodarowała ich zgodnie z możliwościami. Mogły tam funkcjonować punkty gastronomiczne czy miejsca noclegowe, a w efekcie przystanie świeciły pustkami. Dlaczego właściwie Żegluga Gdańska zrezygnowała z umowy z MOSiR-em?
- Nie zamykało się to nam biznesowo, musieliśmy do tego dokładać. Nie widzieliśmy też możliwości odrobienia strat w najbliższym czasie, dlatego rozstaliśmy się na zasadzie porozumienia stron - wyjaśnia Jerzy Latała, prezes Żeglugi Gdańskiej. - Do czasu, kiedy nie będzie wyłoniony nowy operator, utrzymanie tych obiektów bierzemy na siebie. Może warto, by pomyślano o kilku różnych operatorach, bo jeszcze ciągle mamy słabe nawyki w korzystaniu z uroków wody.
Trójmiejscy żeglarze raczej też nie widzą szans na to, by unijne mariny mogły na siebie zarabiać, jeżeli nie zmieni się choćby kilku rzeczy, a przede wszystkim nie zrobi się porządnego biznesplanu.
- Koledzy podjęli się wyliczenia kosztów funkcjonowania np. takiej przystani, jak przy ul. Tamka. Okazało się, że generuje ona roczne straty w wysokości 300 - 400 tys. zł, przy założeniu, że operator ponosi koszty dzierżawy, mediów, ochrony i bosmana. Żeby taki obiekt był opłacalny, to przystań musiałaby zapewniać usługi całoroczne - jak na przykład zimowanie jachtów. Generuje to całkiem spore kwoty przychodu poza sezonem żeglarskim - jesienią i zimą. Jednak większość nowo wybudowanych marin w Gdańsku nie jest do tego po prostu dostosowana. Dlatego właśnie Żegluga Gdańska, dotychczasowy operator marin, założyła dużo wyższe opłaty za cumowanie niż w pozostałych gdańskich przystaniach. W rezultacie z usług skorzystało niewielu wodniaków i przystanie stały puste - podkreśla Piotr Salecki, redaktor portalu Pomorski Szlak Żeglarski.
Przetarg na nowego operatora ma być ogłoszony w ciągu dwóch najbliższych tygodni. Kolejna umowa też będzie zawarta na 5 lat, ponieważ Polska Organizacja Turystyczna, która wdrażała projekt, nie rozliczyła jeszcze inwestycji. Kwalifikacja programu ma nastąpić na koniec tego roku.
Żegluga Gdańska natomiast nadal - w ramach programu Ożywienia Dróg Wodnych w Gdańsku - będzie obsługiwać dwie linie tramwaju wodnego: F5 (Żabi Kruk - Westerplatte) i F6 (Targ Rybny - Narodowe Centrum Żeglarstwa). Za obsługę tych linii ma otrzymać w trzyletnim kontrakcie z ZTM 6 mln zł. Funkcjonowanie tych linii też zostawia wiele do życzenia. Obie mogłyby miesięcznie przewozić ponad 12 tys. pasażerów. Jednak w zeszłym roku skorzystało z nich od czerwca do końca września zaledwie około 5 tys. pasażerów.
Może się to zmieni w tym roku, bo będą to jedyne miejskie tramwaje wodne. Gdańsk nie będzie więcej dokładał do linii na Hel czy do Sobieszewa. Linie F5 i F6 mają wystartować już 1 maja. Ich tegoroczny koszt zakładany jest na ok. 2,3 mln zł. Jednak ZTM nie przewiduje choćby drobnych modyfikacji na ich trasach, by je uatrakcyjnić, np. przedłużenia z Górek Zachodnich do Sobieszewa. Zasłania się prawem zamówień publicznych, zgodnie z którymi ZTM nie przewiduje zmiany umowy w okresie jej obowiązywania.
Żegluga Gdańska obecnie rozważa komercyjne rejsy dla pasażerów z Gdańska, ale decyzje jeszcze nie zapadły. Nie zrezygnowała natomiast z obowiązującej z MOSiR-em do końca roku umowy na cumowanie części swojej floty na kanale Motławy.
Miejsca
Opinie (241) 3 zablokowane
-
2013-04-25 14:20
MARINA TO NIE DOCHODOWY INTERES!! DLACZEGO??
MY żeglarze w dobie kryzysu nie będziemy płacić takich wygórowanych stawek z nowe mariny!!
Po pierwsze trzeba kłaść maszt , żeby do niej zawinąć i ponadto co tam mamy na miejscu - zjeść nie ma gdzie, bo tym nikt nie pomyślał.Przydałby się też klub dla żeglarzy , gdzie można by wspólnie pośpiewać szanty i posłuchać morskich opowieści.
Bylem na otwarciu mariny w Błotniku i stertowałem tam w regatach, ale zbyt wiele nawet widzów nie było , że też nie wspomnę o lokalnej WŁADZY....Władze sobie zrobiły osobne otwarcie i własny bankiet.Los żeglarzy za bardzo ich ni interesuje.Dziś są prywatne jachty i to jest tylko dla bogatych a onegdaj w Gdańskich klubach żeglarskich były jednostki pływające należące do klubu.Organizowano szkolenia na żeglarzy i sterników nawet dl biednych uczniów i studentów!
Dziś Gdańsk klubów już nie chce dofinansowywać!
tradycje morskie zanikają!
Mamy w fundacji SŁAWPOL W REALIZACJI PROJEKT BUDOWY DUŻEGO STATKU ŻAGLOWEGO , KTÓREGO KADŁUB O DŁUGOŚCI 45 METRÓW JEST JUŻ ZBUDOWANY Z ALUMINIUM W STOCZNI ALU INTERNATIONAL SP.Z O.O. NA GÓRKACH ZACHODNICH!
Na statku tym powstanie KORSARSKA SZKOŁA POD ŻAGLAMI , gdzie młodzież i osoby niepełnosprawne będą się mogły uczyć rzemiosła żeglarskiego!!Fundacja SŁAWPOL podpisała w tej sprawie już LIST INTENCYJNY z w/w stocznią!!??Szukamy FIRM PARTNERSKICH DO TEGO PROJEKTU .Niebawem ogłosimy zbiórkę publiczną patronatem PREZYDENTA RP.
ZAPRASZAMY WSZYSTKICH , KTÓRYM ROZWÓJ ŻEGLARSTWA I TRADYCJI MORSKICH LEŻY NA SERCU DO WSPÓŁPRACY PARTNERSKIEJ.
http://www.fundacja-slawpol.eu
PREZYDENT
SŁAWOMIR ZIEMBIŃSKI- 0 0
-
2013-05-05 20:48
Prywatna marina? Zostało jeszcze 10 wolnych!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.