• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niedociągnięcia w Teatrze Szekspirowskim

Anita
10 listopada 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kłopotliwa elewacja Teatru Szekspirowskiego
Gdański Teatr Szekspirowski jest chlubą całego regionu. Warto jednak pomyśleć nad udogodnieniami, które ułatwią widzom odbiór wydarzeń kulturalnych. Gdański Teatr Szekspirowski jest chlubą całego regionu. Warto jednak pomyśleć nad udogodnieniami, które ułatwią widzom odbiór wydarzeń kulturalnych.

Choć jestem miłośniczką Teatru Szekspirowskiego, to pierwsza wizyta w nim mnie rozczarowała - pisze nasza czytelniczka, pani Anita. Jej zdaniem teatr nie jest dziś przyjazny publiczności.



Nie ma problemu z oznakowaniem foteli na głównej widowni, ale widzowie korzystający z balkonów muszą mocno wytężać wzrok. Nie ma problemu z oznakowaniem foteli na głównej widowni, ale widzowie korzystający z balkonów muszą mocno wytężać wzrok.

Czy w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim należy dokonać poprawek?

Od wielu lat byłam fanką budowy Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku. O projekcie usłyszałam po raz pierwszy w 1993 roku i od razu mnie zafascynował. Potem sprawa ucichła na wiele lat, ale gdy budowa ruszyła, konsekwentnie trzymałam za nią kciuki.

Gdy gmach już powstał, zakochałam się w jego architekturze. Wiele osób narzeka, że budynek teatru pasuje do Głównego Miasta jak pięść do nosa. Nie zgadzam się z tą opinią. Wydaje mi się, że wygłaszają ją ludzie, dla których każdy budynek w historycznym centrum Gdańska powinien mieć formę kamieniczki i elewację z czerwonych cegieł.

Tymczasem moim zdaniem architektura teatru w inteligentny sposób nawiązuje do architektonicznego dziedzictwa Gdańska. Lubicie cegły? Bardzo proszę - są cegły, ale żeby nie było banalnie to czarne, a nie czerwone. Najważniejszy budynek w mieście to Bazylika Mariacka? Oczywiście, więc składamy jej hołd - przyporami, które przypominają te w centralnym kościele miasta. Gdańsk nie ma dawnych murów, z których można podziwiać panoramę miasta? To dajmy gdańszczanom możliwość spacerowania po murze teatru, niech spojrzą na swoje miasto z nowej perspektywy.

W przeciwieństwie też do wielu osób krytykujących tę budowę, mam świadomość jej rzeczywistych kosztów. Czytelnicy Trojmiasto.pl często narzekają, że Gdańsk wydał gigantyczne pieniądze na budowę teatru. Mało kto wie, że miejski wkład w budowę wyniósł niespełna dwa razy tyle (15 mln zł), co na utworzenie działającej przez kilka tygodni strefy kibica z kiełbaskami i piwem podczas Euro 2012 (9 mln zł).

Ten przydługi wstęp napisałam po to, by pokazać, że jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tego teatru. Jednak moja pierwsza w nim wizyta mocno mnie rozczarowała.

Oto dlaczego.

Po wejściu do teatru zwykle zaczynamy poszukiwanie szatni.
Ponieważ nie ma widocznych oznaczeń prowadzących do niej, o pomoc prosimy kogoś z licznego personelu. Otrzymujemy informację, że szatnie znajdują się w podziemiach. Prowadzą do nich wąskie drzwi oraz równie wąskie, kilkukrotnie zakręcające i dość strome schody.

O ile przed spektaklem dotarcie do szatni to tylko kwestia gimnastyki, o tyle po przedstawieniu to już gimnastyka połączona cierpliwością. Gdy ponad 500 widzów stara się dotrzeć jednocześnie do położonej w tak niedogodnym miejscu szatni, kolejka ciągnie się przez całe wąskie schody i kończy w foyer budynku.

Po wizycie w szatni idziemy na swoje miejsce. Podobnie jak z szatnią, nie mamy pojęcia jak do niego dotrzeć. Budynek ma skomplikowaną budowę, z foyer wychodzi kilka par schodów, ale oznaczeń brak. Pomocą służą pracownicy, ale ich praca jest syzyfowa. Gdy odprowadzą na miejsce jedną parę widzów, wracają by pomóc kolejnym gościom. Czy nie prościej byłoby zamontować czytelne oznaczenie w korytarzach?

Nie lepiej jest z oznaczeniem miejsc na widowni. Szukający swoich miejsc widzowie i pomagający im pracownicy teatru, wykonują dziwny taniec, polegający na spacerowaniu między siedziskami i schylaniu się na wysokość kolan, bo tam właśnie zamontowano oznaczenia. Są one estetyczne, ale tak dyskretne, że praktycznie niezauważalne.

Mam wrażenie, że kierownictwo teatru zdaje sobie sprawę z tych niedogodności. Świadczą o tym choćby strzałki z kolorowej taśmy klejącej, które umieszczono na podłodze teatralnych korytarzy. Podobnie odbieram oznaczenie kawiarni czy toalety za pomocą białych kartek formatu A4 z wydrukowanymi napisami.

Gdyby taka sytuacja miała miejsce tuż przed otwarciem budynku - nie miałabym pretensji. Jednak oficjalne otwarcie odbyło się pod koniec września (Tradycja, piękno i chaos na otwarciu Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego). Potem jeszcze w teatrze prezentowano kilka spektakli w ramach Festiwalu Szekspirowskiego, kilka w ramach Tygodnia Brytyjskiego, teraz zaś gościmy artystów Teatru Narodowego. Było więc wystarczająco dużo czasu, by te wszystkie niedociągnięcia poprawić (z wyjątkiem przebudowy schodów do szatni).

Trwająca tak długo prowizorka w budynku zaprojektowanym przez cenionego architekta ma prawo więc drażnić - i to nie tylko poczucie estetyki.

Odpowiedź na list naszej czytelniczki z Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego:

Szanowna Pani Anito,
w imieniu Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego dziękuję za szczere słowa - zarówno te bardzo pochlebne dla teatru, jak i te krytyczne. W odpowiedzi na Pani uwagi chciałabym poinformować, że wszystkie oznaczenia w budynku GTS są dziełem naszego architekta i zostały w całości przez niego zaakceptowane. Zdajemy sobie jednak sprawę z niedogodności, jakie powoduje ich niewielki rozmiar i w najbliższym czasie zostaną one wymienione na większe oraz będą lepiej rozmieszczone.

Miejsca na galeriach, ich układ oraz oznaczenia, również wpisują się w przemyślaną koncepcję autora projektu teatru, jednak, jak w każdym nowym obiekcie, tak i w GTS niektóre rozwiązania będą modyfikowane, by poprawić ich funkcjonalność oraz komfort widzów. Takie zmiany wymagają jednak czasu.

Przy 500 czy 600 widzach - a do przyjęcia tylu osób przystosowana jest zarówno widownia GTS jaki i szatnie - każda szatnia przeżywa "oblężenie" i widzowie muszą chwilę poczekać na swoje okrycie. Poprzez sprawną pracę naszej obsługi widowni i szatni staramy się oczywiście ten czas oczekiwania zminimalizować. Przepraszamy za ewentualne niedogodności.

Magdalena Hajdysz
Rzecznik prasowy GTS
Anita

Miejsca

Opinie (159) 4 zablokowane

  • Spektakle obcojęzyczne

    Wybrałam się uszczęśliwiona na Hamleta w wykonaniu Tearu Szekspirowskiego z Londynu ,oczywiście w wersji anglojęzycznej.Nie znam j.angielskiego,ale liczyłam,jak wszędzie na świecie na napisy w języku widowni.Okazały się być tak małe ,że zupełnie nieczytelne.Interweniując otrzymałam rownież odpowiedź,że taka była koncepcja i wola reżysera.Dla kogo więc ma być ten spektakl?

    • 7 0

  • Zgadzam się zarówno z zachwytem nad bryłą (i z zewnątrz i wewnątrz), (1)

    jak i z krytyką rozwiązań komunikacyjnych. Jeśli oznaczenie strony wejścia na galerie nie może być wyraźniejsze, to może postawić przy schodach chociaż tabliczki z rozpiską przejść (w celu najpierw wybrania odpowiednich schodów, a potem odpowiedniego kierunku na górze)?
    Jeśli chodzi o brak oznaczeń szatni i toalet, to oczywiście jest to problem tylko podczas pierwszej wizyty.

    Przypominając o kwestii oparć (które byłyby niezgodne z pierwotnymi podyktowanymi historią założeniami), to może warto pomyśleć o tym, aby były one instalowane w przypadku przedstawień dłuższych niż 3-4 kwadranse? Po niemal 3 godzinach spektaklu wyszedłem cały połamany, a z kręgosłupem normalnie nie mam problemów. Może nawiercić za każdym siedzeniem 2 otwory, wzmocnić je metalowymi wkładami i przed sztuką wsuwać tak jakieś choćby niewielkie oparcia jako opcję?

    • 10 1

    • pomysłowy Dobromir ... ;)

      • 1 0

  • Napiszę po chłopsku bo elegancko napisali poprzednicy (1)

    Kupowałem bilet 04.11.2014 i jedyne które pozostały były na 2 piętrze, w sektorze C. Zapłaciłem 55zł za sztukę, a sztuki były dwie. Nie kupowałem biletów tańszych, nie chciałem oszczędzać. Po prostu takie bilety były dostępne. Byłem zadowolony, że mogę uczestniczyć w otwarciu ważnego dla miasta obiektu, że przyjechał Teatr Narodowy, że będzie przyjemny wieczór. Zaprosiłem koleżankę. Wszystko zapowiadało się znakomicie.
    12.11 przybyliśmy. Szatnia w kazamatach - ok, nie ma problemu. Wyprawa na górę w korytarzach szerokości 1m - ok. Obsługa rozprowadzająca ok. Wchodzimy na nasze piętro, siadamy, i widzimy 1/4 sceny. To nie jest K. ok!!! Wybraliśmy się do teatru, a nie na słuchowisko radiowe!!! Notabene mnóstwo ludzi narzekało, że słabo słyszy aktorów. Po prostu krew mnie zalała bo nie widziałem co mam zrobić co powiedzieć mojej towarzyszce. Większość ludzi zaczęła się przesiadać, kombinować, przeszkadzać sobie nawzajem. Poczułem się jak frajer, totalna zapchajdziura. Po prostu mnie oszukano że idę do teatru - a nie że na słuchowisko ze słabym nagłośnieniem. Dawno się tak nie wstydziłem.
    Dziękuję za to, że za 110zł poczułem się jak śmieć.
    W kawiarni tego obiektu wysokiej kultury rozrzucone katalogi IKEA czyli szczytu tanizny i powszechności. Na siedzeniach poduszki a'la ikea. O co tu chodzi?

    • 20 1

    • Poczułem się jak frajer,

      Chyba nas wszystkich wystrychnięto na dudka.

      • 4 0

  • ale to nie chodziło

    o funkcjonalność ale żeby wydać kasę, publiczność kosztuje do każdego przedstawienia trzeba dopłacać ,a utrzymanie przez jakś czas budynku da się ścierpieć ,a potem zrobi się tam centrum innowacyjnej hodowli pieczarek ( to po to ten otwierany dach). Zbyt na pieczarki gwarantowany bez dotacji , a na spektakle bez dotacji ilu chętnych będzie?

    • 3 0

  • To są jaja jak berety (2)

    Teatr od kilku tygodni jest oddany do użytku ale zrobiono to naprędce i na chybcika.
    Wchodzimy na stronę ASP i czytamy iż ... 29 października br ogłoszono konkurs na, uwaga, uwaga, "składane, przenośne siedzisko z oparciem i ewentualnym podparciem pod łokcie dla widzów drewnianych galerii Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego". I z uwagą, "Siedziska mają być składowane na zewnątrz sali głównej i ewentualnie wypożyczane przez wymagających podparcia ciała widzów".
    Dziś właśnie rozstrzygnięty będzie I etap konkursu który organizuje GTS ale WYŁĄCZNIE dla studentów Architektury i wzornictwa ASP!!!
    Wniosek jest z tego jeden, skoro tak szybko ogłoszono konkurs, problemy z widownią są doskonale znane szefostwu GTS ale zamiast uderzyć się w piersi, na lewo i prawo grzmią o perfekcyjności całego przedsięwzięcia, jednocześnie bez specjalnego rozgłosu robić poprawki tej niedoskonałej jak się okazuje budowli.
    To jest jednak żenujące.

    • 20 2

    • Krok drugi - peryskopy (1)

      Kolejny konkurs będzie na zaprojektowanie peryskopów dla tych widzów, którzy "ewentualnie mają kaprys w teatrze zobaczyć scenę".

      To nie jest żenujące, tylko żałosne. Przerobić kolisty The Globe na kwadrat, w głowie się nie mieści!

      • 10 0

      • Krok trzeci, aktorzy będą mówić przez tuby.

        • 4 0

  • (2)

    Kilka rad dla tych, którzy się do TS wybierają. Jeśli nie ma biletów na parter - lepiej zrezygnować. Jeśli traficie na pierwszy rząd na balkonach warto zabrać swoje poduszki, to nie jest zabronione,dzięki temu dopasujecie wysokość oglądania sceny - nad albo pod rurą bariery. Kupować bilety na miejsca za sobą. Dzięki temu partnerka oprze się o wasze nogi. Na boczne balkony warto kupić bilety podwójne: do przerwy na prawą a po przerwie na lewą stronę, dzięki temu wyrównacie kark i kręgosłup. Nie siadać na I poziomie naprzeciw sceny - stanowiska obsługi technicznej nie są w kabinie za szybą, jak w porządnym teatrze, szum wentylatorów licznych komputerów zagłuszy wam tekst sztuki. I nie miejcie pretensji do projektanta,że myślał ponadczasowo. Widz jest tam tylko płacącym wypełniaczem przestrzeni. Akustyka nawiązuje do spalonej hali widowiskowej Stoczni Gdańskiej. Do nas dotarło 11 % tekstu, reszty się domyśliliśmy. Reagowaliśmy wzorując się na widzach z pierwszych rzędów, fakt ze z opóźnieniem. Nas tam już nie zobaczą.

    • 25 1

    • ratuj się kto może

      Ja po przerwie przesiadłem się z I balkonu na zauważone wolne miejsce na parterze. Było nieco lepiej, bo krzesła miały oparcia a szczeliny między widzami przede mną dały możliwość zobaczenia aktorów.

      • 5 0

    • gratuluję dowcipnego stylu!

      jak wyżej
      Szkoda, że to wszystko prawda! Wczoraj siedząc na parterze też niewiele słyszałam i już myślałam, że mi się słuch pogorszył (po 40-tce to możliwe), ale na przerwie usłyszałam, że większość tak miała, niestety. Próbowałam się dopatrzeć mikrofonów - ale ani aktorzy nie mieli, ani nigdzie nie zwisały, jak w niektórych teatrach. Może dlatego tak słabo słychać nawet blisko sceny?

      • 8 0

  • He, he, he

    " W odpowiedzi na Pani uwagi chciałabym poinformować, że wszystkie oznaczenia w budynku GTS są dziełem naszego architekta i zostały w całości przez niego zaakceptowane."

    To chyba normalne, że ktoś akceptuje swoje własne pomysły. Zleceniodawca powinien ostatecznie zaakceptować lub odrzucić pomysły architekta. Wychodzi na to, że ten architekt mógł sobie wymyślić cokolwiek a dyrektorstwo GTS nie miało by nic przeciwko.

    • 9 0

  • miejsca

    miejsca na widowni mają dużo do zyczenia. Bardzo słaba widoczność, gimnastyka między barierkami i słupkami. Z tych miejs przy scianach bocznych zero widoczności. No i twardo, tylko ostatni rząd z mozliwiością oparcia się o ścianę. Po spektaktu byłam nieźle połamana

    • 8 0

  • To wszystko prawda

    Z wielkim optymizmem postanowiłem podejść do GTS dzięki niedzielnemu spektaklowi Teatru Narodowego. MIłą nieskodzianką było wejście z dość ponurej zewnętrznej czarnej bryły do "jaśnieoświeconego" wnętrza głównego holu, wyłożonego białym marmurem. Dalej mimo pozytywnego nastawienia było coraz gorzej. Przykro mi ale wszystkie wcześniejsze wpisy muszę potwierdzić. Liczne błędy projektowe nie mogą być tłumaczone autorytetem głównego architekta. Niezwykłym dyletanctwem wykazał się zespół zatwerdzający projekt teatru a inspektorzy nadzoru inwestorskiego przegapili takie sprawy jak np. bardzo głośno gwiżdżącą wentylację widowni , przeszkadzającą w odbiorze przedstawienia, nie mówiąc o bezpiecznej ewakuacji w razie pożaru. Inną kwestią jest akustyka obiektu; o ile jest ona świetna w przestrzeni faktycznie zaprojektowanej sceny, o tyle jest nieporozunieniem wystawianie szuki jak " Śluby panieńskie" na przestrzeni przeznaczonej dla widowni (poziom 0). Tam dźwięki powinny być skutecznie tłumione by nie nie rozprzestrzeniać hałasu z widowni, dlatego głosy aktorów, jeśli nie mówią podniesionym głosem lub frontem do widza, są w ogóle nie słyszalne. Normy budowlane przewidują ok. 3-letnią gwarancję i rękojmię na wykonane dzieło budowlane i dotyczy to zarówo Wykonawcy jak i Autora projektu, dlatego jestem przekonany, że fundacja będąca Inwestorem Teatru podejmie a może podjęła już stowowne kroki w celu doprowadzenia obiektu do stanu zgodnego z jego funkcją, przeznaczeniem i bezpieczeństwem.

    • 17 0

  • Przestańcie narzekać i cieszcie się (1)

    Byłam na "Ślubach Panieńskich" i wróciłam zachwycona zarówno sztuką jak i teatrem. Wspaniałe miejsce i będę tam stałym bywalcem. Ja wszystko widziałam i wszystko słyszałam .W każdym teatrze są lepsze i gorsze miejsca. Wszystko zależy od szczęścia kto przed nami siedzi czy filigranowa osóbka, czy ktoś wysoki a bujną czupryną lub w kapeluszu. Mnie głowa nie rozbolała od zapachu lakieru.... Po prostu pachnie świeżością. Płaszcz odebrałam bez problemu..Kolejka być musi skoro wszyscy wychodzą jednocześnie... tak jak w każdej innej placówce. Największym problemem jest zdobycie biletu, bo szybko się rozchodzą.
    Pozdrawiam i do zobaczenia na " Kotce"

    • 3 16

    • ja to się cieszę byle czym...

      Ktoś mówił: pan
      to ma w głowie pstro.
      No to co,
      że mam.
      Ktoś mówił mi:
      czas spoważnieć by.
      Już ten wiek ,
      żeby mieć
      trochę trosk,
      bo:

      Ja to się cieszę byle czym
      (byle co go cieszy),
      ja to się cieszę byle czym
      (byle co go cieszy).
      To może być
      fakt, że kwitnie mak,
      i hak, co chciałbym wbić, lecz jak?

      • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane