• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pekao straciło w Sopocie kilka milionów złotych

Jacek Stańczyk, (pap)
5 lutego 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 15:37 (5 lutego 2008)
Nieuczciwa pracownica była zatrudniona w sopockim wydziale zamiejscowym I Oddziału Banku Pekao SA w Gdańsku. Nieuczciwa pracownica była zatrudniona w sopockim wydziale zamiejscowym I Oddziału Banku Pekao SA w Gdańsku.

Pracownica sopockiej placówki banku Pekao SA inwestowała pieniądze klientów bez ich wiedzy. Bank stracił przez to kilka milionów złotych.



O sprawie pierwsza napisała gazeta The Wall Street Journal Polska. Jej dziennikarze odkryli, że nieprawidłowe transakcje wykryto w grudniu, na skutek wewnętrznej kontroli. Poza sfałszowanymi dokumentami odkryto stratę kilku milionów złotych.

- Bank od razu poinformował o odkryciu policję i prokuraturę - powiedział nam rzecznik prasowy banku, Arkadiusz Mierzwa.

- W tej chwili możemy mówić o przywłaszczeniu ok. 4 mln zł, ale postępowanie jest w toku i suma może wzrosnąć - stwierdził zastępca prokuratora rejonowego w Sopocie, Marek Wasilewski.

Jak się okazało pracownica działu private banking inwestowała środki klientów z lokat i funduszy w akcje, głównie polskich spółek. Proceder układał się po jej myśli, dopóki na warszawskiej giełdzie trwały wzrosty. Kiedy przyszły spadki, pojawiły się również straty na kwotę kilku milionów złotych. Aby je ukryć, kobieta fałszowała dokumenty.

- Nie była to osoba, która pracowała u nas od niedawna, tylko doświadczony bankowiec z 20-letnim stażem - dodaje rzecznik prasowy.

Kobieta została zwolniona z pracy w trybie natychmiastowym. W połowie stycznia prokuratura rejonowa w Sopocie chciała jej postawić zarzut sprzeniewierzenia pieniędzy. Grozi za to kara do 10 lat pozbawienia wolności. Okazało się jednak, że była pracownica banku zniknęła. Nadal jest poszukiwana.

Jak ustalili dziennikarze "The Wall Street Journal Polska" straty wyrządzone przez pracownicę pokryje jedno z towarzystw ubezpieczeniowych. Potwierdza to dyrektor departamentu komunikacji korporacyjnej banku, Robert Moreń. Poinformował on, że bank jest ubezpieczony od konsekwencji nieuczciwego działania swoich pracowników. Dyrektor zapewnił, że pieniądze klientów są bezpieczne i nie odczują oni żadnych niedogodności z powodu bankowych rozliczeń.

Sprawie oszustwa w sopockiej placówce banku przyjrzy się Komisja Nadzoru Finansowego. Jej doradcy mieli się pojawić w Trójmieście we wtorek.

Opinie (82) 9 zablokowanych

  • Jak zwykle k...a kibel.

    • 0 0

  • ziom za ziomem za ziomem ziom (4)

    nie rozumiem jak ta kobieta mogla sobie wejsc na czyjes prwatne kontio(jak widac nikt tego nie kontroluje) i robic sobie przelewy(inwestycje). czy to znaczy ze jak ja mam pieniadze utopione w funduszu inwestycyjnym (na szczescie innego banku) to ktos moze mi zagladac w konto kiedy chce, i to jest prawnie legalne?

    • 0 0

    • MHM

      Tak, każdy może zaglądać, ale nie jest to oczywiście legalne. Proponuję zapytać się znajomych, którzy pracują w bankach jakie znane osoby mają u nich konto, a usłyszymy niesamowite rzeczy... Ile zarabiali za odcinek Kasia i Tomek itp itd. Tajemnica bankowa, Ochrona danych osobowych, ha ha ha. Jeden z banków wysyła codziennie rano raport o wpływach na konta klientów w danym oddziale. Pracownik musi "wejść" na konto, sprawdzić z jakiego tytułu jest przelew i uprzejmie zadzwonić do klienta i zaproponować jakiś produkt depozytowy.

      • 0 0

    • MHM

      Tak, każdy może zaglądać, ale nie jest to oczywiście legalne. Proponuję zapytać się znajomych, którzy pracują w bankach jakie znane osoby mają u nich konto, a usłyszymy niesamowite rzeczy... Ile zarabiali za odcinek Kasia i Tomek itp itd. Tajemnica bankowa, Ochrona danych osobowych, ha ha ha. Jeden z banków wysyła codziennie rano raport o wpływach na konta klientów w danym oddziale. Pracownik musi "wejść" na konto, sprawdzić z jakiego tytułu jest przelew i uprzejmie zadzwonić do klienta i zaproponować jakiś produkt depozytowy.

      • 0 0

    • private banking

      akurat w private banking pracownicy maja pelnomocnictwa od klientow do robienia w ich imieniu roznych rzeczy - w tym przelewow - chodzi o to ze jak ktos jest np w afryce na wycieczce to pani w banku powinna pilnowac jego konta wedlug ustalen ktore uzgodnila z klientem. tu niestety pani robila co chciala wedlug swoich ustalen:( i stad afera - a co do wgladu na konta - coz pracownik banku ma taka mozliwosc -to jego praca - ale tajemnica bankowa obowizauje rowniez

      • 0 0

    • bw

      bankowośc wirtualna. Tam to jest wszytsko możliwe.
      Jak mówia tak realizują ;)

      • 0 0

  • "...ciekawe co ją tknęło do takiego kroku??"

    Jak to co? Myslała ze sie uda!! :)))

    • 0 0

  • cała prawda o giełdzie...

    aby ktoś zarobił ktoś musi stracić, giełda to nie drukarnia pieniędzy lecz zwykły rynek tylko że papierów, jednego dnia jeden zarabia bo drugi traci, mało kto jest kumaty by to pojąć, każdy zna tylko kogoś kto słyszał o kimś kto widział jak ktoś zarobił tam miliony i pracować nie musi

    • 0 0

  • TO DLA TEGO DZISIAJ RANO BYŁO TAM TAK PUSTO.

    • 0 0

  • tak tak

    giełda dla naiwnych, jeden zarabia bo tysiące ciułączy tracą, giełda to taki totolotek bis, tylko że do kasy by wykupić los idzie się w krawacie buahahahahahahaaa

    • 0 0

  • ...a mowiłem kasa tylko w skarpete

    • 0 0

  • DAX

    Doradcy finansowi często twierdzą, że jeśli ktoś zainwestuje w fundusz związany i giełdowym indeksem (np.DAX), to długofalowo nie może stracić. Nie wiem czy to prawda. W 1998 sam coś inwestowałem, DAX poruszał się niezdecydowanie koło 5000 punktów. Po pół roku zniecierpliwiłem się i wszystko sprzedałem. Potem nastąpiła euforia internetowa, wzmocniona emisją akcji Telekomu-i DAX doleciał aż ponad 8000 punktów. Następnie pękła bańka z akcjami (w 2001 r.)-i DAX znalazł się na poziomie 3000 punktów. Potem przez kilka lat stagnował koło 4000. W zeszłym roku znowu przekroczył granicę 8000-ale tym razem kryzys finansowy w USA zaczął spychać wszystko na dół.

    Gdyby ktoś zainwestował w 2001 r., gdy akcje były w zenicie-to do dzisiaj by nie odzyskał pieniędzy. I to zakładając, że miałby mocne nerwy i nie sprzedawał, gdy akcje spadały.

    • 0 0

  • gielda

    jezeli ktos zarabia na wzrostach i traci na spadkach nie moze uwazac sie za inwestora, idzie po prostu z rynkiem i ponadprzeciętnych zysków nie osiagnie

    podczas bessy mozna nie tracic a nawer zarabiac przez tzw sprzedaż kurtką
    trzeba to tylko poprzedzic analiza odpowiednia wycena wartosci spolki

    mozna tez przenieśc kapital na surowce czy metale szlchetne wyk do nowych technoligii np ren

    we francji koles inwestował w opcje i kontrakty terminowe o potęzną dźwignia stad takie straty, na akcjach sa praktycznie nie do osiagniecia

    ubezpieczycie nie zbankrutuje bo aktuarialne modele wyceny składki polisy przy danych ryzykach sa na tyle zaawansowane, ze much nie siada

    • 0 0

  • ... (1)

    haha.. Moja mama była jej przyjaciolka i tez ja okradłą...

    • 0 0

    • to podaj publicznie jej namiary ;)

      ZEMŚĆ SIĘ !!!

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane