Nawet 30-krotnie więcej niż powinno mogło zapłacić Muzeum Marynarki Wojennej za część eksponatów. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył obecny dyrektor placówki. Sprawę bada wojskowa prokuratura z Poznania.
Do zaniedbań miało dojść w latach 2004-2011. Prokuratura wojskowa w Poznaniu prowadzi dochodzenie nie tylko w sprawie zakupu eksponatów po zawyżonych cenach, ale także fałszowania dokumentów, które miały na to pozwolić. Kluczowe dla postawienia zarzutów będą opinie biegłych.
- Powinny być gotowe za dwa miesiące. To ekspertyza biegłego w wycenie eksponatów muzealnych oraz specjalisty od autentyczności pisma ręcznego - mówi ppłk Sławomir Schewe, rzecznik prasowy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył dyrektor muzeum Andrzej Nowak, który zauważył, że ceny niektórych modeli statków oraz obrazów mogły być zawyżone. Według jego szacunków, nawet 30-krotnie.
Kto na tym zarobił? Na razie dochodzenie toczy się "w sprawie", a nie "przeciwko", ale wiadomo, że za zakupy odpowiadało ówczesne kierownictwo muzeum. Jeśli zarzuty się potwierdzą, do 5 lat więzienia może grozić nie tylko byłemu dyrektorowi, ale również osobom, które sprzedawały eksponaty.
W Muzeum Marynarki Wojennej jest ok. 20 tys. eksponatów. Ekspozycję można zwiedzać od grudnia ubiegłego roku, ale gmach powstawał przez 10 lat z powodu kłopotów z pozyskaniem finansowania. Dziś na powierzchni ponad 3 tys. m kw. znajdują się cztery w pełni klimatyzowane kondygnacje wystawowe, kompletnie wyposażona sala audiowizualna, nowoczesna biblioteka oraz wydzielona część kawiarniana. Koszt budowy i wyposażenia budynku wyniósł prawie 18 mln zł, z czego blisko 8 mln zł to środki zgromadzone przez fundację "O dach dla historii Marynarki Wojennej".