• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wyjątkowe znalezisko w Dworze Artusa: list i gazeta dokładnie sprzed 80 lat

rb
12 listopada 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Na zdjęciu Ewa Grela, Katarzyna Darecka, Krzysztof Jachimowicz - pracownicy MHMG ze znaleziskami.
Na zdjęciu Ewa Grela, Katarzyna Darecka, Krzysztof Jachimowicz - pracownicy MHMG ze znaleziskami.

Podczas wymiany okien w Dworze Artusa natrafiono na gazetę i list z 1932 roku, które pozostawił robotnik podczas remontu. Gazeta pochodzi z 12 listopada 1932 roku, a znaleziono ją co do dnia 80 lat później.



Drewnianą skrzynkę z gazetą i listem ukryto w szczycie jednego z okien Dworu Artusa. Ta część konstrukcji okna przetrwała działania wojenne w marcu 1945 roku, skrzyneczki nie znaleziono również w czasie wymiany okien w latach 50. ubiegłego wieku.

Pierwszego, "gorącego" jeszcze tłumaczenia listu dokonał Krzysztof Jachimowicz z MHMG. Co napisano w liście?

Jego autorem był Emil Bick, członek Niemieckiego Związku Robotników Drzewnych, zatrudniony w ekipie, która również w listopadzie 1932 roku wymieniała w Dworze Artusa okna.

List pisał będąc "pełen niezadowolenia". W Gdańsku szalał wówczas kryzys, według niego 85 proc. robotników nie miało pracy. Tydzień pracy liczył wówczas 46 godzin. Robotniczą dniówkę obniżono z 1,57 guldena za godzinę (taka stawka obowiązywała jeszcze w 1930 roku) do 1,15 guldena za godzinę, jaką otrzymywali w roku 1932. Wielu robotników wstępowało do NSDAP, partii nazistowskiej. Autor listu do niej jednak się nie zapisał: "terror tej partii był wielki".

Do listu dołączono berlińską gazetę - "Holzarbeiter Zeitung" (gazeta pracowników przemysłu drzewnego). Wydanie z soboty, 12 listopada 1932 roku.

Ekipa z Pracowni Konserwacji Zabytków w Gdańsku list i gazetę odkryła dokładnie 80 lat później, w tym samym dniu, 12 listopada, z którego pochodzi wydanie gazety!

- Mogę powiedzieć tylko, że to po prostu niesamowity, wręcz nieprawdopodobny zbieg okoliczności - komentuje Katarzyna Darecka z Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, która nadzoruje prace w Dworze i była bezpośrednim świadkiem znaleziska.

To nie pierwsze tego typu znalezisko w Gdańsku. W listopadzie ubiegłego roku podczas remontu dachu Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku znaleziono historyczne dokumenty i gazety. Najstarsze z nich pochodziły z 1791 roku.

Kilka lat temu podczas badań archeologicznych przy ul. Długa Grobla, znaleziono w butelce list, w którym mieszkaniec znajdującej się tam kamienicy przekazywał swoją znajomość potomnym.
rb

Miejsca

Opinie (92) 7 zablokowanych

  • teraz

    46 godzin tygodniowo to za mało ?

    • 1 0

  • normalnie fart jak h..... (1)

    ze nam depeszy szwaby i sowiety nie skopcily. tylko kto za przesylke zaplaci . tzn.dhl ?

    • 1 1

    • Ce - Ha.

      Jak już.

      • 1 0

  • ja pisze.ja sie pytam.

    ludzie toz cud nad cudyyyyyy ! tylko mam pytanie gdzie ta lista co byla w szkatule kto gdzie za co i P.O. co?

    • 0 1

  • Gdzie się nauczyć pisać takim charakterem? Ma ktoś może jakiś pomysł?:) (2)

    Jak nie na kursie to może chociaż w sieci znajdę gdzieś jakieś wzornictwo na liniach? Pomoże ktoś?

    • 0 0

    • openfontlibrary,org/en/font/voynich

      • 0 0

    • Kiedyś odbpowiedź byłaby prosta:

      w szkole.

      Ja uczyłem się jeszcze pisać zwykłym piórem ze stalówką (dopiero po paru miesiącach pozwolono nam używać piór wiecznych ze zbiorniczkami, a dopiero w drugiej klasie - piór z nabojami (zbędne stały się kałamarze i zniknął problem kleksów i plam na ubraniach i dłoniach; klasyczny widok ucznia piszącego to był wianek zaplamionych chusteczek wkoło)), a moje mama uczyła się pisać jeszcze piórem gęsim (sic!), które trzeba było najpierw odpowiednio przystrugać. W czasach, gdy ja (i dwie dekady wcześniej mama) uczyliśmy się w szkole pisać, były już "lepsze" wynalazki niż pióro maczane w kałamarzu, ale istniała szkolna doktryna mówiąca, że kaligrafii można nauczyć się WYŁĄCZNIE pisząc prostym narzędziem maczanym a atramencie. Przyznać muszę, że w dużej mierze z tą doktryną zgadzam się do dzisiaj, bo mazać zacząłem dopiero długopisem, w którym nie ma narzuconych fizycznych reguł prowadzenia linii.

      • 4 0

  • % (1)

    teraz to ekipy zostawiaja butelki po wodce i papierosach

    • 1 1

    • A w moim bloku robotnicy puste przestrzenie w ścianach po skradzionych cegłach i zaprawie

      wypełniali gruzem i różnymi śmieciami z budowy (odpadki, pojedyncze buty, stare upaprane bluzy robotnicze, butelki, pety, ale także gazety, może niektóre nawet były "używane"). Gdyby tego komibloku nie budowano na początku lat 70., ale np. 100 lat temu (oczywiście założenie absurdalne, bo do 2070 to on na pewno się zawali), pewnie byłoby MNÓSTWO historycznych gazet do czytania.

      • 0 0

  • w gdańsku nie było nigdy kryzysu

    to propaganda PIS

    • 0 1

  • Nie lubię wyrazu "wzruszające", ale w tym przypadku naprawdę czuje się wzruszenie,

    że "zwykły robotnik" (pewnie jakiś fachowiec, skoro prasę branżową czytał, nawet jeśli był "tylko" członkiem ekipy remontowej) w tak trudnych czasach zdecydował się być świadkiem czasu i przekazać jego ducha następnym pokoleniom. Człowiek nie był pozbawiony najwyraźniej refleksji historycznej i przeczuwał, że kroi się jakiś przełom, może nawet podejrzewał, że nie będzie to nic dobrego.

    • 5 0

  • O..... to juz wtedy były koszulki na dokumenty?

    Kopcie dalej może smartfona lampowego znajdziecie.

    • 0 1

  • nie chciałby Budyń przeczytać listów od niezadowolonych z jego rządzenia Gdanszczan Gdanszczan (1)

    dla niego każde niezadowolenie i nieszczęście człowieka biednego, chorego, upokarzanego jest absurdem.Jemu dobrze i ....

    • 2 1

    • Gdańszczanie go wybierają na złość PIS, a później marudzą

      • 2 0

  • ciąg dalszy

    proponuję pociągnąć temat i poszukać rodziny robotnika - jakie były dalsze losy :)

    • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane