• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mieszkańcy Gdańska chcą i nie chcą, żeby strzelać do dzików

Ewa Palińska
2 listopada 2023, godz. 07:00 
Opinie (442)

Mieszkańcy, szczególnie takich dzielnic, jak Morena, Chełm, Orunia czy Niedźwiednik, mają już dość dzików w mieście i domagają się stanowczych działań.

Dzików trzeba się pozbyć z miasta - co do tego gdańszczanie są zgodni. Problematyczna jest natomiast forma, w jakiej samorząd miałby tego dokonać. Na odstrzał redukcyjny obrońcy praw zwierząt się nie godzą, apelując do mieszkańców o podpisanie petycji w tej sprawie. Tyle że ci podpisywać jej nie chcą, bo obecnością dzików są już zmęczeni i oczekują radykalnych, natychmiastowych działań.



Szanujmy życie dzików!



Czy podpisał(a)byś petycję mającą na celu powstrzymanie miasta przed wybiciem trzystu dzików na terenie Gdańska?

O tym, że należy "zrobić porządek" z dzikami w mieście, mówi się od dawna. Tym razem głos postanowili zabrać ci, którzy nie godzą się na redukcyjny ubój.

- My, mieszkańcy Gdańska, zwracamy się z apelem o wstrzymanie radykalnych działań Miasta wobec dzików na rzecz natychmiastowego wdrożenia humanitarnych rozwiązań alternatywnych. Wyrażamy zrozumienie dla faktu, iż Miasto podjęło powyższą decyzję w odpowiedzi na liczne apele mieszkańców zaniepokojonych obecnością dzików, aczkolwiek jednocześnie uważamy, iż zdanie drugiej strony - czyli ludzi, którym los dzików nie jest obojętny - nie zostało wzięte pod uwagę - tak rozpoczyna się petycja w sprawie planowanego wybicia trzystu dzików na terenie Gdańska, do której link, z apelem o podpisanie, zamieszczono m.in. w facebookowej grupie zrzeszającej mieszkańców Oruni.
Gdańsk chce zlikwidować 300 dzików w sześć miesięcy Gdańsk chce zlikwidować 300 dzików w sześć miesięcy

Dziki są mądrzejsze od psów i kotów



Autorzy petycji podkreślili też, że dziki to zwierzęta o inteligencji wyższej niż u zwierząt domowych, a przy tym niezwykle emocjonalne.

- Nauka udowadnia, że dziki są zwierzętami bardziej inteligentnymi aniżeli psy i koty; ich emocje również nie różnią się od tych, które są charakterystyczne dla naszych pupili - czytamy w petycji. - Decyzja Miasta wiąże się z tragicznymi konsekwencjami nie tylko dla samych dzików; nie obędzie się także bez wpływu na psychikę empatycznej części mieszkańców naszego miasta, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż do egzekucji będzie dochodziło na terenach mieszkalnych, a nie w lesie, jak to zwykle bywa. Zastanówmy się, jaką lekcję damy młodemu pokoleniu gdańszczan, gdy spytają, co stało się z dzikami, albo co gorsza staną się świadkami tego, co ma nadejść.
Zobacz pełną treść petycji w sprawie planowanego wybicia trzystu dzików na terenie miasta Gdańska >>>



Dziki śmiało poczynają sobie również w Gdyni.

Petycja, z której przesłaniem mieszkańcy nie chcą się utożsamić



Apel autorów petycji spotkał się ze sporym odzewem, choć raczej nie takim, jakiego się spodziewali. Okazało się bowiem, że mieszkańcy Gdańska, w których imieniu występują, na temat sposobu rozwiązania problemu z dzikami mają nieco inne zdanie - oczekują rozwiązań natychmiastowych i radykalnych.

- Przykro to mówić, ale przegapiono ten moment, by inne sposoby mogły zadziałać, teraz już tylko natychmiastowe ograniczenie populacji poprzez odstrzał może pomóc, także nie podpiszę tej petycji - skomentował jeden z mieszkańców Oruni.
- Nie ma innej możliwości, nie ma szansy, żeby dziki wywieźć gdzieś do lasu, bo zabraniają tego przepisy sanitarne w związku z ASF - przypomniał inny z forumowiczów - Przykro to pisać, ale za skalę koniecznej depopulacji (lub strzelania, jak kto woli) odpowiadają tacy naiwni ludzie, jak autorzy tej petycji, osoby, które kilka lat temu rozkręcały g...burzę pt. "Zły rząd chce wymordować wszystkie dziki w Polsce". To dzięki takim z jednej strony cynicznym manipulatorom, a z drugiej pożytecznym i..... dzisiaj trzeba wytłuc tak dużo dzików. Innego wyjścia nie ma, gdyż dziki nie mają naturalnych wrogów i mnożą się na potęgę. Jeśli zostawi się nawet niewielką liczbę dzików w mieście, problem bardzo szybko się powtórzy, tak szybko, jak mnożą się dziki.


Polowanie na dzika na Morenie.

Gdańsk: alternatywą dla uśmiercania dzików jest niepodejmowanie żadnych działań



Gdańsk regularnie informuje o tym, że podejmuje działania mające na celu zredukowanie populacji dzików w mieście.

- Od 1 stycznia do 24 października na terenach niewchodzących w skład obwodów łowieckich zredukowano łącznie 514 dzików. Niestety, pomimo tak dużej redukcji, do miejskich instytucji wciąż napływają zgłoszenia o ich występowaniu na terenach zabudowanych - informuje Paulina ChełmińskaUrzędu Miasta Gdańska.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami miasto ma jedynie cztery możliwości podjęcia działań:

  • odłów (zabroniony z uwagi na przepisy dot. ASF),
  • odłów z uśmierceniem,
  • odstrzał redukcyjny.

Czwarta opcja z pewnością ucieszyłaby autorów wspomnianej powyżej petycji, bo jako jedyna nie zakłada uśmiercania dzików. Niczego nie zakłada...

- Ostatnią możliwością jest niepodejmowanie żadnych działań i pozostawienie populacji dzików bez kontroli - tłumaczy Paulina Chełmińska z gdańskiego magistratu. - Przepisy unijne i krajowe dotyczące zakazu przemieszczania dzików, w których występuje ASF, nie uległy zmianie. Całość jest podporządkowana przeciwdziałaniu ASF na podstawie odrębnych przepisów sanitarnych i dopóki nie ulegną zmianie regulacje w tym zakresie, nie będzie możliwe prowadzenie innych działań wobec dzików już bytujących w miastach.
Przeszło 5 tys. osób poparło w budżecie obywatelskim iluzoryczny projekt, którego autorzy zapowiadają kompleksowe rozwiązanie kwestii dzików, choć nie mają kompetencji ku temu, aby jakiekolwiek zdecydowane działania podjąć. Przeszło 5 tys. osób poparło w budżecie obywatelskim iluzoryczny projekt, którego autorzy zapowiadają kompleksowe rozwiązanie kwestii dzików, choć nie mają kompetencji ku temu, aby jakiekolwiek zdecydowane działania podjąć.

Mieszkańcy tak zdesperowani, że wspierają iluzoryczne projekty



Gdańszczanie są już tak zmęczeni obecnością dzików w mieście, że zagłosowali w budżecie obywatelskim na projekt, którego autorzy obiecywali kompleksowe rozwiązanie tej kwestii.

Pół miliona zł na Pół miliona zł na "rozwiązanie problemu z dzikami"

Mieszkańcy nie zadali sobie jednak trudu, aby wczytać się w jego założenia. A szkoda, bo dowiedzieliby się, że są one iluzoryczne, przez co pół miliona złotych zostanie wydanych co najwyżej na kampanię informacyjną, bo twórcy projektu nie mają ani kompetencji, ani narzędzi prawnych, aby podjąć realne działania mające na celu przegonienie dzików z miasta czy zredukowanie ich populacji poprzez odstrzał.

Kampania informacyjna na szeroką skalę to jeden z gdyńskich pomysłów na rozwiązanie problemu z obecnością dzików w mieście. Kampania informacyjna na szeroką skalę to jeden z gdyńskich pomysłów na rozwiązanie problemu z obecnością dzików w mieście.

Gdynia: Odstrzał redukcyjny i przeganianie dzików z miasta



Prawie połowa terenu administracyjnego Gdyni to las, stąd pojawianie się dzików w mieście jest oczywiste, realne i rzeczywiście stwarza uciążliwość dla mieszkańców. Magistrat zapewnia jednak, że robi wszystko, co możliwe, aby ograniczyć problem.

- Odstrzał redukcyjny, jaki prowadzimy od kilku lat, jest jedyną metodą ograniczenia dzików z terenów aglomeracji miejskiej dozwoloną prawem - tłumaczy Agata Grzegorczyk, rzecznik Urzędu Miejskiego w Gdyni. - Kilka lat temu odławialiśmy i przesiedlaliśmy dziki do odległych od miasta terenów - i była to skuteczna metoda redukcji - na masową skalę. W związku z zagrożeniem, od 2017 roku w Polsce, rozprzestrzeniania się choroby afrykańskiego pomoru świń (ASF), zgodnie z unormowaniami prawnymi wydanymi na tę okoliczność, obecnie nadal obowiązuje kategoryczny zakaz przesiedlania dzików. Pozostaje tylko odstrzał. Jest to problem natury logistycznej i humanitarnej. Zgodnie z obowiązującym prawem można tylko odławiać dziki i uśmiercać (bez wywożenia ), bądź likwidować poprzez odstrzał, a wszystkie te czynności w zwartej zabudowie są trudne, a czasem nawet wręcz niemożliwe do wykonania. Mimo trudności miasto prowadzi akcję redukcji dzików na terenach zurbanizowanych, poczynając od odciągania dzików od osiedli przez wysypywanie kukurydzy w miejscach, gdzie można je bezpiecznie redukować, po sam odstrzał redukcyjny - w tym roku (do końca września) odstrzelone zostały 133 dziki. Niemniej trudno oczekiwać takich rezultatów jak kiedyś, poprzez odłów i przesiedlanie, przywracając dziki ich do środowiska naturalnego.

Mieszkańcy, dokarmiając dziki, sami sprowadzają je do miast



Gdyński magistrat informuje, że dziki są wyprowadzane z terenów szkół, przedszkoli oraz innych placówek na tereny zalesione, tam, gdzie nikomu nie przeszkadzają i same nie stanowią zagrożenia. Funkcjonariusze Ekopatrolu Straży Miejskiej rozkładają środki do odstraszania dzików (hukinol, ffuuk, ekoplant) w miejscach, gdzie często przebywają te zwierzęta lub zakładają barłogi (legowiska). Miejsca barłogów z lochą i młodymi oznaczane są taśma ostrzegawczą oraz tabliczkami ostrzegawczymi. W placówkach oświatowych, domach seniora i innych ośrodkach prowadzone są pogadanki, podczas których strażnicy mówią co robić, aby nie zachęcać dzików do przychodzenia do miasta oraz jak postępować w przypadku napotkania takiego zwierzęcia.

- Tej jesieni prowadzimy też szerszą kampanię informacyjną z wykorzystaniem różnych nośników i kanałów, która ma przekonać mieszkańców, że dzik jest dzikim zwierzęciem i jego miejsce jest w lesie. Plakaty między innymi możemy spotkać w autobusach, Centrum Handlowym Riviera czy w mediach społecznościowych - informuje Agata Grzegorczyk. - Prawdą jest, że sama edukacja problemu nie rozwiąże, ale jest ona niezwykle ważna. Niestety mieszkańcy przyczyniają się do sprowadzania dzików do miasta. Nadal masowo dokarmiają dziki świadomie - celowo wyrzucając chleb i inną żywność nawet przez balkon lub nieświadomie - dokarmiając koty czy ptaki, nie zabezpieczając ogrodów (płoty), śmietników, często to brak pomocy w tym temacie ze strony spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot sprowadza dziki pod bloki mieszkalne w poszukiwaniu łatwego żeru. Bo pamiętajmy o tym, że tam, gdzie nie ma jedzenia - dzików również nie ma.

Dziki chętnie odwiedzają sopockie plaże.

Sopot podejmuje jedynie działania interwencyjne



Sopot nie zleca odstrzału dzików. Służby interweniują wtedy, kiedy pojawia się realne zagrożenie.

- W Sopocie prowadzone są działania interwencyjne w przypadku pojedynczych, agresywnych dzików, które wchodzą na tereny miejskie i mogą być niebezpieczne dla mieszkańców. Reaguje wówczas straż miejska - tłumaczy Marek Niziołeksopockiego magistratu. - Miasto ma podpisaną umowę z lekarzem weterynarii, który na miejscu decyduje o tym, co zrobić z dzikiem, który pojawi się na terenach miejskich, zwłaszcza jeśli zwierzę jest agresywne.

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (442)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane