• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oblicza planowania przestrzennego w Gdańsku

Krzysztof Koprowski
29 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Plaża na Stogach: zdecyduj o zmianach
Planowanie przestrzenna to jedna z najważniejszych sfer zarządzania miastem i jedna z niewielu, gdzie realny wpływ ma lokalna władza. Planowanie przestrzenna to jedna z najważniejszych sfer zarządzania miastem i jedna z niewielu, gdzie realny wpływ ma lokalna władza.

Polityka przestrzenna w Gdańsku znalazła się na rozdrożu. Do głosu dochodzą działacze społeczni, którzy domagają się zmian. Wewnątrz Biura Rozwoju Gdańska, czyli jednostki odpowiedzialnej za plany zagospodarowania, można zauważyć wewnętrzny bunt pracowników, tłumiony przez szefostwo. Nad tym wszystkim, na straży starego ładu, stoi Wiesław Bielawski, zastępca prezydenta miasta - pisze Krzysztof Koprowski.



Jak oceniasz politykę przestrzenną Gdańska?

Polityka przestrzenna Gdańska w ostatnich latach przeszła ogromne zmiany. Biuro Rozwoju Gdańska, uznawane niegdyś za hermetyczne środowisko pracowników żywcem wyjętych z lat 70., zaczyna dostrzegać wreszcie nowe kanony projektowania miasta i komunikacji ze społeczeństwem.

Odnowy doczekała się strona internetowa BRG, a dodatkowo poszerzono kanał informacji o stronę na portalu społecznościowym Facebook. BRG informuje także o trwających pracach nad planami poszczególne rady dzielnic, które mogą składać wnioski na etapie przed wyłożeniem planu do publicznego wglądu.

Udało się także przeprowadzić pierwszą dyskusję publiczną (niestety ze słabą moderacją spotkania) nad założeniami nowego zagospodarowania Placu Inwalidów Wojennych w Oliwie. W ciągu ostatnich lat przygotowano we współpracy z mieszkańcami kilka dokumentów, w tym uznawane na arenie ogólnokrajowej za wzorcowe: System Tras Rowerowych (STeR) oraz Koncepcja Regulacji Estetyki Miasta (KREM).

Czytaj też: Czy reklamy wreszcie znikną z polskich miast?

Jednak, to co najbardziej kuleje, to podstawowa działalność, czyli faktyczne tworzenie planów zagospodarowania, które właściwie nie regulują niczego. Deweloperom pozostawia się praktycznie wolną rękę w zakresie sytuowania budynków, ich formy czy lokalizacji połączeń pieszych i przebiegu ulic.

Chodnik pośrodku, a z obu stron samochody - taka sytuacja jest efektem słabej jakości planów zagospodarowania przestrzennego. Po prawej kompleks Olivia Business Centre. Chodnik pośrodku, a z obu stron samochody - taka sytuacja jest efektem słabej jakości planów zagospodarowania przestrzennego. Po prawej kompleks Olivia Business Centre.
Normą stały się plany dopuszczające w ważnych miejscach miasta tworzenie tzw. dróg serwisowych i parkingów od strony głównej ulicy i chodnika - m.in. wzdłuż al. Grunwaldzkiej zobacz na mapie Gdańska i nowych biurowców w Oliwie, wzdłuż nowej zabudowy al. Jana Pawła II zobacz na mapie Gdańska czy wieżowców wzdłuż ul. Obrońców Wybrzeża zobacz na mapie Gdańska. Choć budynki pną się w górę, to z poziomu pieszego ulica zaczyna przypominać wjazd do Warszawy od strony Łomianek.

Kto ponosi za to winę? Wbrew pozorom niekoniecznie szeregowi pracownicy BRG. Ci skarżą się na to, że zrobiono z nich maszyny do produkcji planów zagospodarowania fatalnej jakości bez możliwości wpisania do nich własnych wizji i pomysłów, a swoją inwencję twórczą mogą co najwyżej przelewać do ww. wymienionych dokumentów, takich jak STeR, KREM czy Studium Ogólnomiejskich Przestrzeni Publicznych - czyli wszędzie tam, gdzie nie przekłada się to na ograniczenie interesu deweloperskiego.

Tam, gdzie plany są tworzone już konkretnie dla działań inwestycyjnych, rozwiązania narzuca zwierzchnik Biura Rozwoju Gdańska, czyli formalnie prezydent miasta, a de facto jego zastępca Wiesław Bielawski, zlecający zadania dyrektorowi BRG, Markowi Piskorskiemu, a ten oczywiście dalej swoim pracownikom.

Marek Piskorski, dyrektor Bura Rozwoju Gdańska. Marek Piskorski, dyrektor Bura Rozwoju Gdańska.
Piskorski to osoba, której nie można odmówić wysokiej kultury osobistej. Zawsze chętny do rozmów, zawsze z uśmiechem na twarzy. To człowiek niezwykle kontaktowy, ale niestety pod względem przekonań urbanistycznych ogromny liberał.

Piskorski wychodzi z założenia, że plan zagospodarowania musi zostać "skonsumowany" przez inwestora w ciągu zaledwie pięciu lat i w tym celu należy maksymalnie poluzować wszelkie regulacje. Nie widzi nic złego w tym, że centra handlowe zabijają handel uliczny (w jego opinii widocznie tak chcą ludzie), a na Południu tworzy się patologiczny chaos przestrzenny, który można okiełznać prostymi zapisami planu wytyczając linie obowiązujące, czyli miejsca w których musi znaleźć się ściana budynku, a tym samym kreując miejskie place czy ulice otoczone zabudową (w jego opinii stworzy to sytuację podwórzy-studni). Ubolewa też nad tym, że nie udało się zbudować hurtowni Makro na Zaspie (Straciliśmy miejsca pracy i przychody z podatków, a nie uchroniliśmy się przecież przed konkurencją - w wywiadzie dla Onet.pl).

Wiesław Bielawski to z kolei, w zakresie kultury osobistej, całkowite przeciwieństwo Piskorskiego - wściekły, gdy ktoś wytyka mu błędy, przekonany o swojej nieomylności i wreszcie obrażający na praktycznie każdej konferencji wszystkich uczestników.

Wiesław Bielawski, zastępca prezydenta ds. polityki przestrzennej. Wiesław Bielawski, zastępca prezydenta ds. polityki przestrzennej.
Legendarne stały się już jego obcesowe słowa wygłoszone podczas eksperckiej dyskusji nt. przestrzeni publicznej - Jak słucham niektórych osób, które określają się urbanistami, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jestem na kongresie seksuologów. Seksuolodzy doskonale znają przedmiot swojej dyskusji, ale niekoniecznie każdy go praktykuje. A żeby być w tym dobrym, to już w ogóle kwestia kosmosu.

Jeszcze większy popis lekceważenia społeczeństwa przedstawił podczas spotkania inaugurującego rozpoczęcie dyskusji o nowym studium zagospodarowania. Spotkania, podczas którego, co rzadko się zdarza, oprócz urzędników nie brakowało mieszkańców.

Bielawski przywitał ich przywołaniem słów Halforda Johna Mackindera, brytyjskiego naukowca, uznawanego za jednego ze współtwórców geopolityki: "Demokracja nie jest zdolna do myślenia strategicznego dopóki nie zostanie do tego zmuszona dla celów obronnych".

Przy okazji oskarżył media (Dziennik Bałtycki) o kłamstwa w zakresie ul. Nowej Politechnicznej, a przedstawicieli organizacji samorządowych o nadużywanie określenia "my mieszkańcy".

Bielawski w urzędzie i opiniach deweloperów uchodzi za człowieka, który potrafi wszystko załatwić. Potrafi niczym bohater filmu Stanisława Barei "Poszukiwany, poszukiwana" likwidować (zamienić na podziemny zbiornik retencyjny) tzw. staw browarny, by zbudować galerię handlową (Galeria Metropolia), pod którą przygotowano całkowicie nowy plan zagospodarowania, zmieniać plany zagospodarowania dla kolejnych inwestorów Wyspy Spichrzów czy wreszcie forsować budowę punktowców w Brzeźnie (dopiero prezydent Adamowicz wstrzymał ten plan).

Oczywiście każdy plan zagospodarowania musi zostać zaakceptowany przez Radę Miasta, ale to praktycznie zawsze czysta formalność, biorąc pod uwagę istniejący układ sił politycznych.

Alternatywna wizja FRAG-u dla Nowej Politechnicznej (po lewej) względem tego, jak może wyglądać przy realizacji wizji miasta (po prawej). Alternatywna wizja FRAG-u dla Nowej Politechnicznej (po lewej) względem tego, jak może wyglądać przy realizacji wizji miasta (po prawej).
Jednocześnie wokół dyskusji o planowaniu przestrzennym koncentrują się lokalne stowarzyszenia. Realizują one często projekty alternatywne wobec miejskiej polityki przestrzennej - choćby głośna sprawa pomysłu na Nową Politechniczną autorstwa Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej czy mikrostrategie poszczególnych dzielnic wypracowane podczas warsztatów Quo Vadis Gdańsku (Gdańska Fundacja Innowacji Społecznych).

Warto na koniec zwrócić uwagę, że z gdańską polityką przestrzenną na tle całego Trójmiasta czy Polski nie jest tak źle. Bo o ile w Gdańsku jest to temat, który regularnie pojawia się w mediach czy nawet rozmowach mieszkańców, sprawy te są praktycznie pomijane w Gdyni czy Sopocie.

Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę z tego, że również w Gdyni trwają prace nad nowym studium zagospodarowania przestrzennego? Czy poruszane są publicznie tematy planów zagospodarowania w Sopocie (o ile ktokolwiek wie, gdzie je znaleźć w Internecie)? Albo w skali ogólnopolskiej - ile jest gmin, w których toczą się spory o wizje rozwoju, poza konfliktami dotyczącymi lokalizacji spalarni śmieci czy budowy wież wiatrowych?

Miejsca

Opinie (302) 2 zablokowane

  • Brak merytorycznej opinii... (12)

    Artykuł jednostronny wskazujący na to że ktoś zazdrości lub sam by chciał mieć "ciepły urzędniczy" stołek. Lobbowanie FRAG cd?
    O Sopocie i Gdyni maluteńka wzmianka ...

    • 65 202

    • (8)

      artykuł jest o Gdańsku.

      • 49 4

      • akurat tramwaj na ulicy (7)

        przez do studzienki mi sie bardzo podoba!
        zawsze cos inego a nie trzeba rozdzielac wielkimi plotami torowiska...
        przypominam ze kiedys tramwaj jezdzil po dlugiej na podpobnych zasadach ...

        • 30 15

        • Słowo klucz: "kiedyś". (5)

          Jeśli tramwaj będzie poruszać się tą samą jezdnią co samochody, utknie w wąskim gardle i nie będzie konkurencyjny. Tym samym automatycznie zmniejszony zostanie potencjał komunikacji publicznej. Trasa powinna zostać zaplanowana w taki sposób, aby tramwaj był jak najbardziej konkurencyjny i był pierwszym wyborem. Robienie z do studzienki deptaka to, estetyczna i ładna ale mrzonka i fikcja. Proponuję więcej obiektywizmu, zdrowego rozsądku i braku przesady w którąkolwiek ze stron.

          • 27 14

          • do czytelnik (2)

            a po drugiej stronie Grunwaldzkiej na Mieszewskiego i Wyspiańskiego tramwaj ma być już w jezdni i wtedy jest ok?

            • 13 3

            • tramwaj może zostać doprowadzony tylko do wysokości ulicy Fiszera (1)

              Jego linia nie musi zostać połączona z istniejącymi liniami tramwajowymi na Grunwaldzkiej a tym bardziej na placu Komorowskiego. Jest wiele możliwych rozwiązań, budowa dodatkowej jezdni pod pretekstem poprawiania warunków funkcjonowania transportu zbiorowego to pomysł na kolejne dzielenie miasta na niespójne fragmenty i podtrzymywanie prosamochodowej opcji rozwoju.

              • 5 6

              • wtedy nie będzie żadnym wyborem dla mieszkańców Zaspy

                dwie przesiadki/kilometr pieszo

                • 2 0

          • Tramwaj wg BRG i tak będzie się poruszał w jezdni (1)

            Na części Do Studzienki oraz na Wyspiańskiego. Dodatkowo trzeba będzie wprowadzić nowe fazy dla światem na skrzyżowaniu z al. Grunwaldzką. Matematyka mówi, że te skrzyżowanie nie przyjmie więcej aut. Zakorkować się sama Grunwaldzka by przyjąć nowe auta jadące Nową Politechniczną...

            • 18 4

            • te samochody możnaby przesunąc

              w kierunku centrum budując wylot dla samochodów gdzieś miedzy do studzienki a Puszkina (kosztem pg i okolicznych mieszkańców) albo w ogóle gdzieś w okolice Hallera, można też puścić jednokierunkowy ruch w stronę jaśkowej.
              a na do studzienki puścić tramwaj + deptak, bez samochodów- fajne rozwiązanie, tylko wymaga minimum inteligencji ze strony pieszych (czyt. trzeba ustąpić tramwajom)

              • 0 1

        • To wygląda ładnie, ale sprawdzi się tylko wtedy, gdy tą ulicą przejadą na godzinę najwyżej dwa tramwaje i pięćdziesiąt samochodów.

          • 14 13

    • Oj Bielawski nie komentuj

      • 1 1

    • Lepiej siedziec przed kompem, sapać się o merytorykę, pierdzieć w stołek i nic nie robić.

      • 7 2

    • Felieton

      Mogę się mylić ... myślę, że się mylisz. To jest felieton, a felieton ma to do siebie, że jest subiektywny. Niemniej w tym przypadku zgadzam się z autorem w 100 %. Dobry tekst Panie Krzysztofie.

      • 18 6

  • fachowość FRAG-u (3)

    Nie jestem fachowcem od projektowania ale wiem że tramwaj nie wyprzedzi samochodów stojących w korku. Ta wasza wizja Nowej Politechnicznej to kpina,
    Autor pan Krzysztof Koprowski jak zwykle tendencyjny - co jest wielką wadą dziennikarza.

    • 10 11

    • BRG tez proponuje tramwaj w ulicy (2)

      a korek i tak będzie- "poszerzony" wlot Do Studzienki (wraz z dodatkową fazą zielonego) zakorkuje al. Grunwaldzką od Galerii Bałtyckiej do Opery. Idę o zakład. Matematyka nie kłamie...

      • 3 1

      • uchym ale

        Gdzie BRG proponuje tramwaj w ulicy na Do Studzienki?

        • 0 0

      • Matematyka nie kłamie

        No właśnie. Jeśli matematyk policzył że korek i tak będzie i jeśli w dodatku zakorkuje Grunwaldzką to po prostu nie należy poszerzać ani remontować żadnych dróg.
        No chyba że matematyk nie umie liczyć - bo matematyka na pewno nie kłamie...
        Z tego co mi wiadomo całe skrzyżowanie z al. Grunwaldzką na być przebudowane.

        • 2 3

  • kolejny ukłon BRG w stronę prywatnego inwestora, szkoła na dzałce 1500m2 ? 3 miejsca postojowe ? (1)

    http://osowa.com/news,10520,1.html

    • 4 2

    • kolejny Osowski bubel

      jak dojdzie do tragedi to może ktoś się zastanowi że czasem nie warto za wszelką cenę pozwalać wciskać obiekt który będzie generować duży ruch w miejscu do tego nie przystosowanym!

      • 3 0

  • (3)

    I Bielawski i Piskorski winni jak najszybciej zwolnić pełnione funkcje.
    Ich dysputa jest funta kłaków warta.
    Z kolei problem ul. Do Studzienki jest taki, że niezależnie ile się domów wyburzy, jak szeroka będzie to arteria, to i tak korki w tym miejscu będą i nigdy nie znikną.
    Po prostu, parcie by dokonać masakry miasta jest tu niewiarygodne, niczym nie uzasadnione, bo używane argumentu nie dają niczego w zamian a jedynie szermują jakimiś nieokreślonymi insynuacjami.
    Z dwojga złego, tak jak nie znoszę FRAG-u, to ich koncepcja ma ręce i nogi i wbrew temu co niektórzy myślą, wychodzi bardzo do przodu jeśli chodzi o przyszłość. Wielki nadburmistrz Gdańska Leopold von Winter o którym tak bardzo ciepło wyraża się Paweł A. (nazwisko znane prokuraturze) nie ustrzegł się wielu błędów a czasem wręcz kardynalnych jak choćby usuwanie przedproży w wielu przypadkach rzecz stracona bezpowrotnie.
    Zdaje się że tak w wizji Piskorskiego jak i Bielawskiego, utarł się pogląd, po nas choćby potop.

    • 139 18

    • ee tam (2)

      Koncepcja FRAG-u jest do kitu. To sa rozwiazania na Pcim Dolny, no moze Gorny...;)
      Przeciez nie oszukujmy sie, ta "pierzeja" ulicy Do Studzienki jest po prostu brzydka (w ogole Wrzeszcz to nie sa jednak uliczki Pragi czy Barcelony), nie mowiac ze dziurawa a wiec po co tak sie silic aby ja zachowac?
      Nawet na wizce Frag-u lepiej wyglada projekt miejski - lepsze otwarcia i oddech...

      • 1 7

      • skąd jesteś? GKA czy GWE?

        • 3 1

      • jak kamienice stoją w rezerwie i nie pozwala się ich remontować, to wyglądają, jak wyglądają

        ale pisanie, iż zabytkowa, oryginalna architektura z XIXw to nic ciekawego, jest takim wielkim idiotyzmem, że aż szkoda komentować. Nie wiem, gdzi byłeś w Pradze i Barcelonie, ale z samych styropianowych bloków to się one nie składają.

        • 5 1

  • Czas na zmiany (2)

    Dawniej do Gdańska ściągano wybitnych architektów. Dziś może poprośmy o pomoc kraje skandynawskie. Od nich powinniśmy się uczyć jak powinna być projektowana przestrzeń, nie tylko miejska. Potrzeba nowej bryzy od morza :)

    • 11 4

    • Jan Gehl - Dun zajmujący się problemami urbanistycznymi. Gdańsk ma wiele historycznych i architektonicznych związków z Danią. Byłoby od czego zacząć rozmowę. Ale do tego trzeba myślenia - elementarnego - o dobru miasta . Zmiany sposobu prowadzenia miasta.

      • 2 1

    • do Gdańska już zaproszono twórcę nowej wizji rozwoju Kopenhagi

      Jana Gehla - szkoda tylko, że niewiele zapamiętano z jego propozycji.
      Być może niewiele z jego propozycji zrozumiano.
      Miało to miejsce już we wrześniu 2010 roku.
      Krople jednak nadal drążą skalę, beton skruszeje prędzej czy później.

      • 6 3

  • (1)

    Brawo Bielawski, hołota nie jest od planowania przestrzennego, tutaj nie ma demokracji, trzeba mieć wizję.

    • 5 17

    • Właściwie do chamskich wpisów nie odnoszę się z zasady - ale jeden szczegół - właśnie "prowadzący" Gdańsk nie mają wizji.

      • 2 3

  • może głosujmy d***kratycznie za odbieraniem prywatnej własności? (9)

    odmienna wizja

    Pan Krzysztof Koprowski ma odmienną, sprzeczną z moją wizję rozwoju miasta. Jego wizję uważam za szkodliwą. Widzę w niej jeden niebezpieczny skutek: zahamowanie rozwoju miasta. Przypominam tym wychowanym w duchu socjalistycznym, że rozwoju nie da się zaplanować. Im więcej wytycznych, tym większa gwarancja że rozwoju nie będzie.

    "Deweloperom pozostawia się praktycznie wolną rękę w zakresie sytuowania budynków, ich formy czy lokalizacji połączeń pieszych i przebiegu ulic"

    A że budowlańcy konkurują ze sobą na ceny, wygodę, funkcjonalność i estetykę, starają się sami by ich pomysły były przemyślane. Nie potrzeba do tego (tfu!) urzędnika. Pan Krzysztof z kolei chętnie dyktowałby innym jak mają za własne pieniądze budować własne budynki. Tak jak w PRLu w latach 70, tylko, oczywiście, lepiej!

    "Chodnik pośrodku, a z obu stron samochody - taka sytuacja jest efektem słabej jakości planów zagospodarowania przestrzennego. Po prawej kompleks Olivia Business Centre"

    I co z tego? Jaka jest różnica dla pieszego czy idzie przy ścianie biurowca, czy przy kilku zaparkowanych samochodach? Rozumiem że się to z jakiegoś powodu p. Krzysztofowi nie podoba, i chętnie wymusiłby swoją wizję, ale chciałbym przynajmniej poznać powody. Planował Pan tam spacerować sobie spokojnie, kontemplując huk ul. Grunwaldzkiej? Brakowało Panu tam trawniczka na którym, w smrodzie spalin tej zdecydowanie industrialno-biurowo-transportowej strefy, jadłby Pan na karimacie drugie śniadanie? A może przy chodniku od razu powinien stać budynek, by huk ul. Grunwaldzkiej tworzył przyjemny uchu pogłos?
    Chodnik ze zdjęcia jest odgrodzony od małego parkingu *BIUROWCA*, budynku przeznaczonego do *PRACY*, dynamicznego *ROZWOJU*. Czegoś co p. Koprowski najwidoczniej nie przyswaja za dobrze. Szczególnie jak przypomni sobie że najbardziej dynamicznym środkiem transportu w pracy i rozwoju jest samochód. Trudna do przełknięcia prawda.
    Wyobrażam sobie jak 200 lat temu redaktorzy lokalnych gazet narzekali na przywiązane przed pocztą konie...

    "Nie widzi nic złego w tym, że centra handlowe zabijają handel uliczny (w jego opinii widocznie tak chcą ludzie)"

    Teraz czas na przypomnienie elementarza kapitalizmu, który w skażonej socjalizmem Polsce jest trudniejszy do przyswojenia niż podstawy mechaniki kwantowej. Zrobię to na małym przykładzie. W jednej z gdańskich dzielnic pojawił się supermarket, który szybko pozyskał stałych klientów. Kilka mniejszych sklepów w pobliżu zamknęło z tego powodu działalność. Gdzie się podziali ich klienci? Są w supermarkecie. Niektórzy mieszkańcy dzielnicy, starsze osoby, od dawna chodzi kilometr dalej do hipermarketu!
    Przez okres około roku klienci mieli do wyboru supermarket i kilka lokalnych sklepów. Wybrali *DOBROWOLNIE* supermarket, nikt ich do tego nie zmuszał. Tak działa kapitalizm. Klient decyduje, nie urzędnik. Pan Krzysztof w kapitalizmie decyduje własnym portfelem, nie dekretami i planami pięcioletnimi.
    W Gdańsku mamy Alfę, Madison, Galerię Bałtycką, Manhattan, Osowę, Kupców Dominikańskich, Galerię Przymorze, Fashion House, Matarnię, Auchan, CH Morenę, ETC i inne. Klientów w nich nie brakuje. Budowane są kolejne centra handlowe. Inwestorzy, ryzykując na budowie własne pieniądze, widocznie dobrze sprawdzili rynek, upewniając się że klientów im nie zabraknie. Skąd się biorą ci klienci? Zmusza ich ktoś? Nie, sami wybierają. Pan Krzysztof chętnie by tym trendem sterował, bo jemu podoba się co innego, więc innym też powinno.
    Widocznie jednak tak chcą ludzie, nieprawdaż?

    "Demokracja nie jest zdolna do myślenia strategicznego dopóki nie zostanie do tego zmuszona dla celów obronnych"

    Powiem więcej: d***kracja nie jest zdolna do niczego sensownego. To takie przedszkole dla niedojrzałych dorosłych, którym wydaje się że mają na cokolwiek wpływ. Dla celów obronnych, w sytuacji realnego zagrożenia, d***kracja zostaje zawieszona i ustępuje realnym decyzjom z pozycji siły. Wiem że to jest dla przeważającej większości fakt nie do przełknięcia, ale nie ma to żadnego znaczenia - w celach obronnych i tak nikt ich nie pyta o zdanie. P. Krzysztof i jego d***kratyczna karteczka wrzucona do pudełeczka zostaną zupełnie zignorowane.
    Jeśli chcę coś zbudować za własne pieniądze, na własnej ziemi, żaden d***kratyczy kolektyw nie ma prawa decydować za mnie. To jest tylko i wyłącznie moje prawo, i ja jako pierwszy ponoszę konsekwencje swoich błędów. A że p. Krzysztof musi na to patrzeć? Cóż, życie. Tylko dzieci upierają się że wszystko wokół nich ma być dokładnie tak jak chcą.

    Zacytuję pewien historyczny artykuł konstytucji:
    Art. 112.
    Przepadek prywatnych przedsiębiorstw na rzecz własności ogólnej, może nastąpić jedynie na żądanie ogółu, w przypadkach określonych ustawą.

    Jest to fragment konstytucji "Freie Stadt Danzig", który umożliwiał d***kratyczne przegłosowanie cudzej własności. Jeśli ktoś, na własnej ziemi, za własne pieniądze wybudował coś co nie spodobało się tzw. "ogółowi", można było przegłosować zrabowanie mu tej własności. Może to jest dobry kierunek "rozwoju" naszego miasta?

    • 14 31

    • Miły Panie, nie rozumie Pan zupełnie czego dotyczy kwestia. Gdańsk w następstwie (mówiąc skrótem) 1989 roku otrzymał niezwykły prezent - szansę unikat - stania się jedną ze stolic świata. I wszelka rozmowa o tym mieście - od uświadomienia sobie tego musi się zacząć. A jak należało ten potencjał zużytkować, jak wprawić w ruch - to fascynujące pytanie. Stawiana przez Pana opozycja: demokratyczne - prywatne, nie bardzo dotyczy w tych okolicznościach - istoty sprawy. Jedno stwierdzić możemy - potencjał ów był i jest rozkładany. Życzę zdrowia.

      • 2 0

    • A może inaczej. Supermarket nie płacił podatków więc wykosił konkurencję i każdy musi chodzić dalej.

      • 1 1

    • Powołujesz się na konstytucję FSD, tyle że zapomniałeś dodać iż ówcześni deweloperzy dostawali od gminy dzierżawę na lat 40 czyli na jedno pokolenie rodziców i jedno pokolenie ich dzieci.
      Wymuszało to zatem spójność działania kilku deweloperów czy inwestorów dla wspólnej idei zabudowy przestrzennej (kompleksowo) by była ona po upływie tych 40 lat, w dalszym ciągu atrakcyjna tak dla miasta, jak i zamieszkującej je ludności.
      Teraz mamy wolną amerykanką przy blisko 100 latach "wolności" dzierżawy, stąd też budowa obozów "skoncentrowanych" a nie przestrzeni miejskiej.

      • 0 2

    • łojezu, to to korwinowe gimbazy potrafią tyle pisać? (3)

      chcesz miasta w duchu kapitalistycznym, wyjedź do Houston. Albo Detroit. Albo Moskwy. Ewentualnie do Afryki zachodiej, tam masz prywatę aż do bólu.

      Miasto jest pewną wspólnotą społecznościową, więc z założenia jego formy rozwoju opierają się na systemie bliskim socjaldemokracji. Możesz to negować, wyśmiewać lub zniekształcać, ale tak było, jest i będzie. Kapitalizm i prywata nie sprawdziły się w żadnej społeczności. Jak dorośniesz, może zrozumiesz, iż systemy polityczno-społeczne nie są jednakowo dla wszystkich dziedzin życia.

      • 12 4

      • (2)

        "łojezu, to to korwinowe gimbazy potrafią tyle pisać?"

        Ani to trafne spostrzeżenie, ani trafna złośliwość.

        Detroit zostało zniszczone przez lewicową, a więc socjalistyczną i d***kratyczną bandę urzędników. Odsyłam do historii tego miasta.
        Socjalistyczno-d***kratyczne Freie Stadt Danzig skończyło tak jak jego prawny wzór - narodowo-socjalistyczna III Rzesza Niemiecka.
        Proszę też sprawdzić w jakim okresie swojej historii, zwiększania czy zmniejszania regulacji, Gdańsk, miasto handlowe, najintensywniej rozkwitał.

        Bełkotu o "wspólnocie społecznościowej" która to z rzekomego założenia opiera się na systemie bliskim socjalistycznej d***kracji (jak bliskim? Trochę, bardzo, 3/10?) szerzej nie komentuję.

        Dorastanie mam już za sobą. Zacząłem częściej używać rozumu niż emocji i wyrosłem z lewicowych bzdur o cywilizacyjnej chorobie zwanej socjalizmem.

        Nie jesteśmy na "ty".

        • 2 12

        • (1)

          1. netykieta pozwala na forach internetowych zwracanie się na "ty"
          2. określenia "d***kratyczna" jest żywcem wyjęte od guru internetowej gimbazy czyli właśnie JKM więc złośliwość była trafna
          3. wszystkie europejskie miasta którymi się zachwycają ludzie na całym świecie i które są w rankingach na najlepsze miejsca do życia na wysokich miejscach, podlegają i podlegały planowaniu a nie twojej kucowej wolnej amerykance. Dowiedz się jakim regulacjom podlegało budowanie w Gdańsku w czasach kiedy najintensywniej rozkwitał bo pieprzysz infantylne głupoty.
          4. naprawdę każdy może mieć okres zafascynowania niczym nie skrępowanym wolnym rynkiem ale sory z tego się wyrasta. Jeżeli masz więcej niż 25 lat to szczerze współczuję.

          • 8 4

          • Widzę że kończą się argumenty, bo zaczynają się coraz bardziej prymitywne zwroty.

            To czym się zachwycają bezpośrednio zainteresowani nie jest najlepszą miarą rozwoju. Można zapytać mieszkających w danym mieście pilotów cywilnych czy chcieliby zatrzymywania ruchu na głównej ulicy po to by mogli tam sobie lądować, albo przyjezdnych, jeżdżących tramwajami za pół ceny studentów czy chcieliby zastąpić prywatny transport kolektywnym, i być nieszczerze zaskoczonym odpowiedziami, ale to nie oznacza że miasto idzie w dobrym kierunku.

            Nie postuluję braku planowania w ogóle. Postuluję jednak że zwiększanie planowania, dawanie urzędnikom coraz większego wpływu na coraz mniejsze rzeczy hamuje rozwój. Oceniam również konkretne rozwiązania w ramach planowania.

            Szukam i szukam, i nie mogę znaleźć regulacji w Gdańsku za panowania Kazimierza Jagiellończyka. Chciałem je zestawić z współczesną ilością regulacji, od koloru elewacji po szerokość drzwi od piwnicy. Chętnie się z takimi zapoznam jeśli ma Pan dostęp do tekstów źródłowych.

            Nie fascynuje mnie wolny rynek. To logiczne, najbardziej sprawiedliwe (choć jak wszystko, nieidealne) i moralne rozwiązanie konfliktu własności.
            Fascynuje mnie zaś choroba zwana lewicowością, czyli upodobanie do rabowania innych, narzucania im własnego zdania w możliwie najdrobniejszych sprawach, traktowania ludzi jak bezmózgiego i bezwolnego kolektywu, ograniczania wolności, zapędów do organizowania wspólnego życia do linijki i planowania przyszłości na dekady do przodu jakby to była lokalna pogoda na popołudnie.

            • 3 6

    • Niby ok, ale... (1)

      żebyś mógł coś u siebie zbudować, musisz mieć odpowiedni plan zagospodarowania. I o to własnie się rozbija. Urzędasy TWORZĄ anachroniczne plany zagospodarowania, umożliwiając deweloperom realizację i wizji, czasami zupełnie niezgodnymi z interesami miasta i jego mieszkańców: patrz galerie w centrum, wprowadzające gigamtyczny ruch kołowy środkiem miasta (a w następstwie budowa kolejner arterii = coraz więcej pojazdów). Tymczasem nowoczesne metropolie robią DOKŁADNIE NA ODWRÓT. Nic dziwnego, że mieszkańcy się buntują, Chcemy być nowoczesną metropolią, nie BUDYŃLANDEM ze snów panów Adamowicza i Bielawskiego (o ktrym przypuszczam, że w d. był i g. widział)

      • 9 2

      • Bielawski to uparty wsiun i szkodnik jego postawy i opini nie zmienisz.

        • 8 3

  • Uwaga! Rozwiązuję zagadkę (8)

    Nic nie dzieje się bez przyczyny, a jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o $.

    Przez ostatnie lata wykształciła się w gdańsku jedna wielka grupa wzajemnej adoracji. Deweloperzy wspierają polityków (a to pan Górski z przyejmnościa zasponsoruje pomorskie struktury PO, a to inny deweloper zatrudni żonę Ducha czy Bielawskiego, a to spółka miejsko-prywatna zamówi ekspertyzę u byłego wiceprezydenta), a politycy wspierają deweloperów (plany zagospodarowania bez praktycznie żadnych ograniczeń, niszczenie tkanki miejskiej pod nowe galerie, wyburzenia na stoczni dla spekulantów, brak reakcji na podpalenia i niszczenie zabytków, można by tak cały dzień).

    Nikogo nie dziwi, że w mieście powstają tylko drogi i galerie handlowe? Że projekty drogowe wygrywa jedno biuro? Że przetargi organizują spółki miejskie, które bardzo skutecznie wybierają do współpracy tylko znajome firmy? Że w mamy cała masę rad nadzorczych, po których ulokowani są lojalni urzędnicy do szczebla dyrektowa wydziału? Że wszystkie debaty i dyskusje publiczne są sprowadzane do roli informowania po fakcie?

    Miasto zawiązało spółkę z prywatna firmą na realizację Forum Gdańsk (byłe Forum Radunia). Nasz wspólny teren został spieniężony, Bielawski regularnie wprowadzał opinię publiczną w błąd, urzędnicy miejscy omijali prawo miejscowe opracowane przez innych urzędników miejskich, a na koniec powstaje budynek kompletnie odbiegający od założeń. I całość owiana jest tajemnicą, firmy podwykonawcze podpisują lojalki. Tak się realizuje ważne projekty publiczne w tym meiście. Aż dziw, że CBA jeszcze tym się nie zajęło. Chociaż po wałku z budynkiem sądu, który wybudował Górski, to mnie już nic nie dziwi.

    Dlatego najlepiej zmienić system i wysłać obecne władze na emeryturę.

    • 48 7

    • (2)

      Deweloper buduje pod przyszłych klientów. Buduje tak, aby ludzie kupili wybudowane mieszkanie czy biuro. Jednym słowem, skoro jest popyt, to jest i podaż.

      • 5 11

      • W głowie się nie mieści, że można tak myśleć!

        • 2 0

      • gdzieś trzeba mieszkać. dla większości ludzi kupno mieszkania to najważniejsza inwestycja w życiu i przy wyborze kierują się wieloma czynnikami. to że ludzie kupują nie znaczy że są zadowoleni ze wszystkiego co dostali a psi obowiażek miasta i "planistów" z brg to dobrze zaplanować miasto i nie pozwolić deweloperom na wolną amerykankę. twoje cyniczne "jest popyt, to jest podaż" przypomina sytuację kiedy ktoś na terenach zalanych przez powódź sprzedawał tym biednym ludziom chleb po 10 złotych. i kupowali bo nie mieli innego wyjścia.

        • 7 2

    • Może napisz wspomnienia i przemyślenia

      i wyślij do prasy i np. CBA

      • 1 2

    • Bzdury (3)

      To brzydko wymyślać takie bzdury i siać w społeczeństwie propagandę "łapówkarstwa".

      • 2 9

      • Dla tych co wnioski wyciągnąć chcą sami (2)

        Przeczytaj na trojmiasto.pl artykuł z dn 21 stycznia 2015 r. pt "Prokuratura oskarża byłego dyrektora gdańskiego sądu. Chodzi o budowę Centrum Sprawiedliwości" o budynku sądu i prokuratury na ul. 3 Maja wybudowanego przez PB Górski.
        Najbardziej warte uwagi jest zawarty tam protokół Urzędu Zamówień Publicznych.
        Protokół ten ma co prawda ślady manipulacji, bowiem jako łamiący zasadę zamówień publicznych, uznał nie samo kupno obiektu a to, że został kupiony wraz z wyposażeniem (specjalnie zrobionym) a te winno być dokonane odrębna procedurą zamówieniową. Niemniej jednak, sam protokół jest bardzo ciekawy i na stronie 10 i 11 znajdziemy m.in. taki zapis : - " ... W październiku 2007 r., przedstawiciele Prokuratury Apelacyjnej oraz Prokuratury Okręgowej, a także Sądu Apelacyjnego oraz Sądu Okręgowego w Gdańsku zwrócili się do władz Miasta Gdańska z apelem o udzielenie im pomocy w sprawie rozwiązania ich problemów lokalowych poprzez nieodpłatne przekazanie im obiektu o metrażu pokrywającym deficyt powierzchni, względnie działki, na której możliwe byłoby jego wybudowanie.
        ... i dalej...
        Autorzy apelu, którzy doprowadzili w styczniu 2008 r do spotkania w ww sprawie z władzami Miasta Gdańsk, wskazywali, iż: 'PRZY TYPOWANIU LOKALIZACJI NALEŻY UWZGLĘDNIĆ ODLEGŁOŚĆ OD KOMPLEKSU BUDYNKÓW PRZY ULICY STRZELECKA - NOWE OGRODY - 3 MAJA'
        W lutym 2008 r Prezes Zarządu P... (tu wymazane ale wiadomo że chodzi o PB Górski) dalej Prezes P... (wymazane) złożył Dyrektorowi Sądu Okręgowego w Gdańsku (jeden z sygnatariuszy ww apelu wystosowanego do władz Miasta Gdańska) ofertę wykonania na 'POTRZEBY SĄDU OKRĘGOWEGO W GDAŃSKU' kompleksowej rozbudowy i adaptacji budynku byłej stajni Pruskiej Szkoły Wojennej przy ul. 3 Maja 9 (część A i B) znajdującej się na działce nr 17, do której posiadał prawo użytkowania wieczystego"
        Za Departament Kontroli Doraźnej Urzędu Zamówień Publicznych UZP/DKD/KND/19/13

        To tylko fragment tego protokołu a wyjaśnić tu należy, że niedługo wcześniej f-ma PB Górski dokonała z miastem zamiany polegającej na przekazaniu gminie 2o mieszkań przy ul. Nieborowskiej w zamian za prawa do działki i nieruchomości przy ul. 3 Maja.
        Oczywiście WSZYSTKO BYŁO PRZYPADKOWYM ZBIEGIEM OKOLICZNOŚCI jak i to, że koniec końców dawna stajnia pokrywałaby jedynie 1/4 lokalowych potrzeb Sądu, więc miasto położonemu w "rozpaczliwej sytuacji" PB Górski przekazało kolejne działki (pod pretekstem ich scalenia!!??) by mógł wybudować nowe CENTRUM SPRAWIEDLIWOŚCI.
        Te i inne "kwiatki" są do poczytania wspomnianym i zalinkowanym w artykule protokole UZP.

        • 5 2

        • seb przestań męczyć kota (1)

          prokuratura na którą się powołujesz jest tylko stroną w sprawie a nie wyrocznią. To po pierwsze. A po drugie w tym państwie i w wielu innych to nie prokuratura, albo net,a sąd prawomocnym wyrokiem rozstrzyga o winie albo o braku winy.

          • 2 5

          • Kłania się umiejętność zrozumienia pisanego tekstu.

            • 4 2

  • Arogancja - krótkie omówienie (4)

    Arogantem jest nie ten, kto uważa, że od tłumu (wyborców) trudno oczekiwać specjalistycznej wiedzy, lecz ten, który nie rozmawia z tym tłumem, by mu jego niewiedzę uświadomić... :-) Obywatele często mają wiedzę cząstkową, błędnie zasłyszaną, nieaktualną... Ale formułują swoje oczekiwania jednostki aktywne, chcące coś zmienić lub poprawić. I już tym zasługują na tyle chociaż, by z nimi porozmawiać, wskazać, gdzie nie mają racji lub błędnie coś zakładają. To trochę jak ze sporą częścią naszego kleru: mówią, że tak i tak czynić nie wolno (lub coś jest złe) - ale nie mówią, dlaczego. Nie nawykli tłumaczyć DLACZEGO? I prezydent Bielawski i ta część kleru traktują ludzi tak samo: jak PRZEDMIOT, a nie PODMIOT.

    • 17 7

    • (3)

      Trudno rozmawiać z obywatelami miasta zgromadzonymi na sali gimnastycznej, nakręconymi na NIE przez Koprowskiego, Makowską, Dwojackiego i innych działaczy społecznych... ale wierzcie mi - nadal będziemy próbować. Więc proszę nie mówić tutaj o arogancji urzędników ponieważ nam zależy żebyśmy dyskutując o problemach pod jednym pojęciem rozumieli to samo. Np. my mówimy: "plan zagospodarowania" a druga strona widzi koparki na budowie i rozumie "plan inwestycyjny" - a między jednym a drugim pojęciem jest jeszcze długa droga.

      • 3 15

      • słabo mi się robi. Rolą urzędników jest rozmawiać z ludżmi. Nakręconymi czy nie. (2)

        Drogi (dosłownie) urzędniku! Pracujesz na rzecz mieszkańców. I tych nakręconych i tych spokojnych. I wariatów i ignorantów. My jako pracowdawca mamy oczekiwania, które Ty jako urzędnik masz obowiązek wysłuchać, przeanalizować i wdrożyć, a jak nie jest to możliwe: z SZACUNKIEM wytłumaczyć dlaczego. Ten wpis powyżej jest kwintesencją nieudacznictwa, braku kompetencji i pomylenia pojęć. Drogi urzędniku: p. Koprowski, p. Makowska, p. Dwojacki i ludzie, których oni - jak pan to elokwentnie formułuje - "nakręcili" to mieszkańcy tego miasta, ktrym zależy na jego dobru. Zalewanie się żółcią i obrażanie ich jeszcze na tym forum tylko pokazuje, kim jesteś Panie urzędniku, co sobą reprezentujesz i dlaczego ludzie mają dosyć takich ja wy.

        • 10 3

        • (1)

          Oczywiście, że pracujemy na rzecz mieszkańców i miasta, sami w tym mieście często mieszkamy. Naszą rolą jest rozmawiać z wszystkimi, ale jesteśmy też ludźmi, czego nasi pracodawcy - mieszkańcy zdają się wogóle nie zauważać. Przytoczenie kilku znanych nazwisk nie miało na celu obrazy tych ludzi - może niezbyt celnie ale chciałem pokazać, że w kontaktach z mieszkańcami oraz czytając takie fora urzędnik, nawet ten najbardziej się starający może mieć dość. Ale rozumiem, że nie jest to dobre miejsce aby o tym mówić - tutaj można tylko chwalić redaktora Koprowskiego

          • 1 0

          • Miły Panie, miasto Gdańsk po 1989 roku otrzymało unikatową w swojej całej historii okazję/szansę, by stać się jedną ze stolic świata. Ten potencjał został zmarnowany - zniszczony. To jest poziom, na którym należałoby taką rozmowę - o prowadzeniu tego miasta i o kompetencjach ludzi - toczyć. Życzę zdrowia.

            • 1 1

  • Dyktator (1)

    W Gdańsku głównym szefem , który decyduje jednoosobowo o każdym planie i decyzji , w tym Bielawskiego i Rady Miasta jest Adamowicz,Prezydent z zarzutami prokuratorskimi.

    • 27 11

    • Widzę że PIS poczuł krew, uważajcie żebyście się nią nie zadławili.

      • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane